tag:blogger.com,1999:blog-84283434672694111802024-02-07T03:54:19.059+01:00,,W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca." [Blue Jewel]Annhttp://www.blogger.com/profile/17379511246007657638noreply@blogger.comBlogger9125tag:blogger.com,1999:blog-8428343467269411180.post-33103343571961466232015-10-27T22:28:00.001+01:002015-11-05T00:38:00.521+01:00Rozdział IV ,,Nieoczywiste"<span id="docs-internal-guid-4d4319fb-d4db-7197-bfb3-1e8832832d5e"><div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Poniedziałek – a więc nastał już czwarty dzień, od kiedy na pierwszym planie pojawił się cały ten niedorzeczny ambaras. Dzień pełen absurdów, wydarzeń niemających sensu ani żadnego pokrycia w rzeczywistości. Dzień licznych dylematów. Dzień, w którym uświadomiłam sobie, że nie istniało coś takiego jak ,,bezpieczne wyjście z sytuacji”. Mogło być tylko gorzej i gorzej, chociaż nie minęło nawet południe.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nienawidzę poniedziałku, </span><span style="font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">huh</span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">?</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Załóżmy, że stanęłam pośrodku estrady, na której chciałam zagrać jedną z głównych ról. Przygotowując się do występu miesiącami, dokładnie poznałam swoją sztukę. Wiedziałam, co należy zrobić, jakie gesty wykonać, co powiedzieć… I gdy tak w myślach stwierdziłam, że przecież nic nieoczekiwanego nie miało prawa bytu, wtem dekoracje raptownie uległy zmianie.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Nie ta rola, nie ta sztuka, nie ten teatr, kochana.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">I albo zejdę ze sceny, póki jeszcze czas, wystawiając się na pośmiewisko wpatrzonej we mnie publiczności, albo zacznę improwizować i dostosuję się do zupełnie nowych i jakże cholernie trudnych okoliczności.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Brnę w nieznane czy uciekam?</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Hayley…</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">A niech to, zostaję!</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Hayley…</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wczorajsza rozmowa wyprowadziła Nate’a z równowagi do tego stopnia, że zablokował nasze wspólne konto – do czego miał pełne prawo, jak się potem okazało – i zostawił żonę bez grosza przy duszy. Naiwny ten </span><span style="font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">mój</span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> Wilczek, swoją drogą, bo tym razem nie zamierzałam się przed nim kajać, po tym wszystkim, co zobaczyłam wczoraj w podziemnej skrytce. </span><span style="font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ugh!</span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> Na samą myśl, aż krew we mnie wrzała! Boże, gdyby teraz ten skurczybyk pojawił się u progu drzwi, chyba rozszarpałabym go na strzępy! Wreszcie! Wreszcie, do cholery, uświadomiłam sobie, że jak dotąd nie miałam bladego pojęcia, kim w rzeczywistości był mój niezrównoważony psychicznie mąż i czym właściwie się zajmował! Ten popapraniec wiódł podwójne życie, notorycznie okłamując wszystkich wokół! A ja – głupia, naiwna idiotka – niczego nie zauważyłam. Niczego! I to przez tyle lat!</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Wzięłam głęboki wdech. Naprawdę odczuwałam przeogromną potrzebę wspięcia się na najwyższy w okolicy budynek i wykrzyczenia wszystkiego, co od kilku dni ciążyło mi na sercu.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Tylko czym były moje słowa przeciwko jego? Czym była moja siła w starciu z jego siłą? Istniał też, rzecz oczywista, rewers tego medalu, moi mili… trzeba przyznać, że nadal kochałam gnoja.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Hayley! – Głośne pstryknięcie palcami gwałtownie wyrwało mnie z wyjątkowo głębokiego zamyślenia. – Odpłynęłaś, hm? – stwierdził spokojnie Parker, gdy zerknęłam na niego nieco zamglonym wzrokiem. – I to całkiem na długo.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Przepraszam, ale jeszcze walczę sama ze sobą – wyznałam zupełnie szczerze. Chciało mi się śmiać i płakać zarazem. Ciężko zapanować nad sobą, nad swoimi reakcjami, emocjami, a zwłaszcza nad myślami, kiedy otaczająca cię rzeczywistość zdaje się rozpadać. Wszystko w co wierzyłaś, wszystko do czego kiedyś dążyłaś, teraz zdaje się już nie istnieć. Pozostała tylko pusta skorupa Świata i cała rzesza zakłamanych w nim ludzi.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Niepotrzebnie opowiedziałam </span><span style="font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">niemal</span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> wszystko Stevenowi. Niepotrzebnie podzieliłam się z nim wiedzą, ale czułam, że jeżeli wreszcie tego nie zrobię, w końcu któregoś dnia po prostu wybuchnę. Teraz przyjaciel dręczył moją umęczoną duszę pytaniami i całą masą własnych spekulacji. Tylko… ja nie chciałam dłużej słuchać, nie chciałam dłużej o tym wszystkim myśleć…</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Ja wiem, ja jestem w pełni świadomy, że z kobietami podczas okresu dzieją się naprawdę dziwne rzeczy...</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">I jeszcze próbował żartować. No litości! Moja pięść zacisnęła się zupełnie automatycznie, gotowa, by w trybie natychmiastowym zdjąć z twarzy Parkera ten irytująco głupkowaty uśmiech. Spojrzałam więc na niego. Zwyczajnie spojrzałam, nie wyrażając przy tym żadnych emocji, lecz on najwidoczniej odebrał to nieco inaczej.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Ojejku, no przepraszam, ale wczoraj mówiłaś coś zupełnie innego, Hay.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">I to ciągłe uczucie niepokoju. Jak się, do cholery, tego pozbyć?</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Wczoraj zapewniałaś wszystkich dookoła, że Nathan jest jednak poczciwym facetem, że ma zalety, chociaż sama nie potrafiłaś choćby jednej wymienić…</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Zupełnie, jakby miało się coś jeszcze stać. Zupełnie, jakby był to zaledwie przedsmak prawdziwych problemów. No nie, ja naprawdę nie chciałam się nigdy w nic pakować…</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Posłuchasz mnie wreszcie, z łaski swojej? Nie jestem pewien, czy dobrze zrozumiałem.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Hm.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– I weź, proszę, usiądź normalnie, wyprostuj się, ściągnij z głowy kaptur, bo wyglądasz jak wystraszony lemur.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Nie mogłam dłużej znieść ciężaru jego spojrzenia, więc koniec końców zrobiłam tak, jak kazał, a nawet więcej! Nawet niezwykle subtelnie się do niego uśmiechnęłam! Chociaż tam w środku aż wyłam z bólu…</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Najpierw ktoś się włamuje, przekopując cały dom. Potem Nathan niespodziewanie wyjeżdża – nie wiadomo po co, dlaczego, ani na jak długo. Następnie ja dostaję wyjątkowo niepokojące wiadomości i telefony, ty za to przesiadujesz po ciemku w kuchni i ostatecznie walisz mnie patelnią w łeb.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Przepraszam – szepnęłam skruszona. – Głupio wtedy wyszło.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Steven machnął lekceważąco ręką i kontynuował:</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– I po tylu zapewnieniach, że Nathan jest w rzeczywistości niczemu winien, przekopałaś jego biuro, po czym zbluzgałaś go przez telefon, a on w odwecie zablokował ci dostęp do waszego wspólnego konta. – Zaśmiał się gorzko. – Znaczy, póki co tylko tyle ten skurwiel zdążył zrobić.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– No, mniej więcej – odpowiedziałam zdawkowo, spuszczając wzrok.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">W bardzo dużym skrócie. I pomijając kilka istotnych szczegółów – na przykład calutką historię związaną z Lisem, Czarną Kobietą i Księgą, to tak, tak właśnie było.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Gdzie tu jakikolwiek sens? – zapytał, wymachując rękoma miarowo ogarniany przez irytację. Słusznie, ja również się tak czułam. – Teraz nagle ci się odwidziało i chciałabyś od niego odejść. Nie no, rozumiem… kobiety dość szybko zmieniają zdanie.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Powiedziałeś, że mi pomożesz – szepnęłam.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Bo pomogę! – krzyknął i dźwignął się z kucków. – Zwyczajnie nie spodziewałem się tak nagłego obrotu spraw, dobrze? – Wetknął dłonie w kieszenie, spoglądając na mnie z góry. – Wczorajsza rozmowa. Mówi ci to coś?</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Mhm – mruknęłam.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Wcale nie uważam – zapauzował i zacisnął wargi w wąską linię, jakby w myślach dokładnie ważył słowa. – Wcale nie uważam – powtórzył, gdy odchrząknął – że to cholernie pochopna decyzja. On jest prawnikiem. On już zabrał ci pieniądze. Macie intercyzę i… ach! – Złapał się za głowę i ponownie usiadł. – Wiem, co mówiłem, ale sądziłem, że zrobimy to nieco inaczej, że obejdzie się bez niepotrzebnego rozjuszania bestii. – Położył prawą dłoń na moim kolanie, a lewą chwycił za mój podbródek i koniec końców musiałam spojrzeć w te szmaragdowe oczy. – Pomogę – powtórzył i uśmiechnął się ciepło. – Chociaż gdybyś troszeczkę poczekała, żebyśmy mogli to wszystko z kimś skonsultować, obmyślić porządny plan i się na tym skurwielu odegrać…</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Steve – rzuciłam, strącając jego ręce. – Mam dość.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Skąd ta nagła decyzja? – zapytał, a ja w odpowiedzi wzruszyłam ramionami. Nie potrafiłam zbyt dobrze kłamać, dlatego chyba najlepszym rozwiązaniem było właśnie milczenie.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Zastanawia mnie też – zaczął – dlaczego nikt w tak ogromnym domu nie zamontował nigdy alarmu, chociaż Nathan tak ceni sobie bezpieczeństwo. Dlaczego nie wezwał policji? Dlaczego nie wymienił nawet zamków? I dlaczego ulotnił się następnego dnia, równocześnie zostawiając ciebie tutaj samą? Nie pomyślał, że sytuacja może się powtórzyć, lub też stać się coś znacznie gorszego? – W tym miejscu spojrzał na mnie znacząco. – Nie uważasz, że jego zachowanie też jest nieco… nielogiczne?</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Szczerze mówiąc, nigdy wcześniej nad tym nie myślałam, mając ponad milion innych, równie istotnych, spraw na głowie.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– A jeżeli on chce, żeby to się powtórzyło? – Domniemywał. – A jeżeli to całe włamanie jest jego sprawką? Jeżeli to wszystko od początku było ukartowane, ale coś poszło nie tak, jak początkowo założył? – Po raz kolejny spojrzał na mnie w ten sposób. – To straszne! – stwierdził widocznie przerażony swoją wizją.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Westchnęłam i nerwowym gestem przeczesałam splątane włosy.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Muszę ci coś pokazać – powiedziałam po dłuższej chwili wahania. Napotkałam pytający wzrok przyjaciela, więc postanowiłam odrobinkę odsłonić karty. – Nie znalazłam niczego w kancelarii, ale w domu tak.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Tutaj? – zapytał, ściszając głos do szeptu, jak gdyby ktoś mógł usłyszeć rozmowę, a potem obrócić całą sytuację przeciwko nam. Steven prawidłowo wyczuł, że nie miałam mu do przekazania zbyt radosnych wieści.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Skinęłam głową i dodałam tylko:</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Chodź.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">W milczeniu zeszliśmy schodami do przedpokoju, wyszliśmy na podwórze, a wtedy Parker chwycił za moją dłoń i zatrzymał. Potem obrócił mnie w swoją stronę i pacnął dwoma palcami w podbródek, żebym na niego spojrzała.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Później. Najpierw musisz to zobaczyć. Ktoś musi wreszcie to zobaczyć – powiedziałam i szybkim krokiem ruszyłam do kantorka, zostawiając osłupiałego przyjaciela daleko w tyle. Znów poczułam w sobie dziwny przypływ sił, choć na pierwszy rzut oka nic nie wyglądało podejrzanie – zwyczajna sterta rupieci, których od dawna nikt już nie używał. Mimo wszystko wstrząsnęła mną iście potężna wściekłość.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Nie wchodziłam do środka, bo nigdzie nie znalazłam drabiny. Skrytka jest głęboka. Ma może nawet dwa i pół metra wysokości, więc gdybym wskoczyła, raczej ciężko byłoby potem z niej wyjść – poinformowałam, kiedy Steve stanął w drzwiach składziku, opierając się o framugę i krzyżując ręce na klatce piersiowej. – Ale to nieistotne – kontynuowałam, uśmiechając się gorzko. – Stąd wszystko widać.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Parker miał nietęgą minę – mieszanka niepewności, zakłopotania i delikatnego strachu zarazem. Podszedł wolnym krokiem do klapy, pochylił się nad nią i polecił, żebym odsunęła się na bok. Po części odetchnęłam z ulgą – jeżeli nie musiałam na to wszystko ponownie patrzeć, byłam z tego powodu cholernie szczęśliwa. Moja psychika mogła nie wytrzymać ponownego starcia z rzeczywistością – przez ostatnie cztery dni wydarzyło się stanowczo zbyt wiele i pewnych faktów nie potrafiłam jeszcze znieść.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Wycofałam się w głąb pomieszczenia i przysiadłam na jednej z zakurzonych skrzyń. W końcu otrzymałam możliwość podzielenia się z kimś wiedzą, w końcu ktoś zrzuci cały ten balast z moich umęczonych ramion.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Steven, o dziwo, bez absolutnie żadnego wysiłku podniósł ciężką klapę, po czym stanął jak wryty. Nie odzywał się przez dłuższy okres czasu, jedynie spoglądał w dół niczym zahipnotyzowany.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Steve? – Zmarszczyłam brwi, wlepiając wzrok w plecy przyjaciela. Nie przypuszczałam, że i on będzie aż tak zszokowany owym odkryciem.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Nagle Parker przykucnął, chwycił się krawędzi i zwyczajnie wskoczył do środka. Po kilku sekundach w schowku rozbłysło światło, a ja rozszerzyłam oczy, poruszając się nerwowo na zajmowanym miejscu, lecz nie odezwałam się już ani słowem. Osobiście nie starczyłoby mi odwagi, by przyjrzeć się zbiorom Nathana z bliska. Osobiście wystarczyły mi pobieżne oględziny ze stosownego dystansu. Nie tknęłabym dłonią niczego, bojąc się oczywistych konsekwencji.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Hayley, chodź tutaj – usłyszałam.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">A w życiu!</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Hayley! – krzyczał.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Nie, nie, nie.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– HAYLEY!</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Jezu, za co?</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">No cóż, ostatecznie posłusznie podeszłam do wejścia, stając na jego skraju. Jęknęłam coś niezrozumiałego i zasłoniłam dłonią usta. Trochę mnie mdliło, chociaż nie wiedziałam od czego.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Złapię cię – powiedział szybko, rozkładając ręce, gotów przyjąć na klatę ciężar o wartości pięćdziesięciu czterech kilogramów. Usiadłam więc na krawędzi, a następnie zsunęłam się prosto w objęcia przyjaciela. Lądowanie było całkiem miękkie i przyjemne, a kiedy już stanęłam na twardym gruncie, patrzyłam w szmaragdowe oczy Parkera iście błagalnym spojrzeniem. Patrzyłam tylko na niego, w zupełności ignorując to, co mogłoby znajdować się wokół nas.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Wytłumacz mi – odezwał się znowu. Wzięłam głęboki wdech, delikatnym ruchem odsuwając przyjaciela od siebie. Z sercem w gardle, z duszą na ramieniu, dygocząc ze strachu, rozejrzałam się po skrytce i aż zabrakło mi tchu.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Wytłumacz mi – powtórzył, a tym razem w głosie przyjaciela wyczułam nutkę złości.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Niemożliwe – szepnęłam i znowu na niego zerknęłam. Steven był naprawdę wściekły – stał z szeroko rozstawionymi nogami, z rękoma skrzyżowanymi na klatce piersiowej, zaciskając usta w wąską linię.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– No niemożliwe! Ja nie zawirowałam!</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">W jaki niby sposób w przeciągu dziesięciu godzin mogło zniknąć absolutnie wszystko?! Stos papierów, stos kolejnych map, stos skrzyń i toreb… czy nawet tak absurdalnie bogaty asortyment broni?! JAKIM, DO CHOLERY, CUDEM?!</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Ja nie zwariowałam! – krzyknęłam zrozpaczona, jednak Steven już patrzył na mnie… inaczej.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Nikt tak nie twierdzi – powiedział wreszcie, przecinając panującą ciszę i siląc się na spokojny ton. – Byłaś po prostu zmęczona, wróciłaś bardzo późno, pewne rzeczy mogły ci się przyśnić.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Nie!</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Kiedy się intensywnie nad czymś myśli, to potem często dane sytuacje wracają do nas w postaci snów, a te z kolei potrafią być całkiem realne i szczegółowe…</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– NIE! – wrzasnęłam. Steven zacisnął zęby. – Wiem, co widziałam – upierałam się.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– A co takiego niby widziałaś?! – również krzyknął.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Gapiliśmy się na siebie przez dłuższy czas. Oboje tak samo źli i oboje tak samo zdezorientowani.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Dlaczego się tak wzburzyłeś? – zapytałam.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Bo się martwię? Bo, jak dotąd, nie znalazłem odpowiedzi na żadne pytanie?</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Zmarszczyłam brwi.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Śniło ci się – powtarzał z uporem maniaka. – Zobacz. – Podszedł do jednej z pustych półek i przejechał po niej wewnętrzną stroną dłoni. – A kurz? – Potarł palce o siebie. – Zobacz ten syf, te pajęczyny i tumany kurzu. Jeżeli faktycznie, tak jak mówisz, Nathan przechowywał coś w schowku, to z pewnością dawno temu.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Kręciłam głową. Oparłam się o ściankę i zjechałam w dół. Nie mogłam sobie niczego uroić, po prostu nie mogłam. Z drugiej strony…</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Zaczęłam się w tym wszystkim gubić, chyba zaczęłam nieco wariować. A może to tylko kolejny podstęp Lisa lub Czarnej Kobiety?</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Wcale go nie bronię – usprawiedliwiał się Steven pochyliwszy nade mną – chciałbym jedynie być obiektywny, chciałbym logicznie wysnuwać wnioski. – Uśmiechnął się pokrzepiająco. – Chodźmy stąd.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Przytaknęłam, przełykając ciężką gulę, która ugrzęzła gdzieś w moim gardle. Z pomocą przyjaciela jako pierwsza opuściłam ciasną skrytkę i nie czekając na towarzysza, pośpiesznie wyszłam ze składziku.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– To niczego nie zmienia. – Parker podążył moimi śladami. – Ustaliliśmy coś dzisiejszego ranka, prawda? – zapytał. – Przeniesiesz się do mnie na jakiś czas, bo jeżeli cię tutaj zostawię, boję się, że tym razem coś naprawdę się stanie, albo gorzej – zapauzował na chwilę – że ten skurwiel wróci i znów omami cię słodkimi słówkami. Dlatego nie możesz zostać, rozumiesz? Potem zrobisz, co tylko będziesz chciała, ale najpierw, proszę, to wszystko dokładnie sobie przemyśl.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Nie mogę przed nim uciekać, bo to nie ma sensu – odparłam i obróciłam się w kierunku przyjaciela.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Tu nie chodzi o ucieczkę, a jedynie o nabranie dystansu do sytuacji. Spotkanie z nim jest raczej nieuniknione, Hay.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Weszłam do domu, zostawiając drzwi otwarte na oścież.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Nie mamy intercyzy – wypaliłam nagle. Stevena najpierw ogarnęło głębokie zdumienie, lecz po chwili na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Tyle dobrego – stwierdził.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Ta. Tyle dobrego.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Przeszłam do kuchni, nalałam zimnej wody do szklanki i wypiłam ją jednym haustem. Odetchnęłam z ulgą i oparłam się biodrem o kuchenny brat.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Zrobisz coś dla mnie? – bardziej stwierdziłam niż zapytałam. – Wiem, co sobie tam roisz w główce, ale nie zamierzam okradać Nate’a z jego rzeczy – mówiłam, a Parker przyglądał mi się z niebywałą uwagą. – Tak się składa, że praktycznie wszystko tym domu jest jego własnością. Na wszystko sam zapracował, sam zarobił, abstrahując jednak od metod, jakimi tego dokonał, więc nie chcę niczego zabierać.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Postąpiłbym inaczej.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Wiem, ale najpierw muszę podjąć ostateczną decyzję. Mimo wszystko potrzebuję dość pilnie gotówki, dlatego sprzedam swój samochód.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Czekaj, czekaj…</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Westchnęłam po raz n–ty dzisiejszego dnia, przewracając oczami i nie dałam przyjacielowi nawet dokończyć myśli.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Tak, mam swój własny samochód. Tak, nie jeżdżę nim przez wypadek, który miał miejsce trzy lata temu. Rodzice potem, zupełnie niepotrzebnie, sprezentowali mi SUV–a, gdy poprzedni samochód trafił do kasacji po dachowaniu. I nie, nie pytaj nawet o to, proszę.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– W porządku. – Steven uniósł ręce w geście kapitulacji. – Nie pytam.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– W każdym razie nie korzystam z niego. Nigdy nim nie jechałam i nie zamierzam kiedykolwiek prowadzić jakiegokolwiek samochodu. Masz znajomych zajmujących się sprzedażą…</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Rozumiem, zapytam.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Świetnie. – Klasnęłam w dłonie. – Więc zrób to teraz. – Napotkałam pytające spojrzenie Parkera. – Dam ci klucze i wszystkie dokumenty, ja w tym czasie spakuję najpotrzebniejsze rzeczy, bo Nate może wrócić w każdej chwili, rozumiesz?</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Niepotrzebnie mu rozkazywałam i powinnam była być nieco milsza, lecz straciliśmy już wystarczająco dużo czasu. Później będę godzinami dziękowała przyjacielowi za otrzymaną pomoc.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Steven skinął głową. Ten facet to chyba alegoria bezkonfliktowego załatwiania wszelkich spraw.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Ach, prawie zapomniałem – powiedział, wyciągając z kieszeni telefon komórkowy. – Zgodnie z zamówieniem. – Uśmiechnął się zgryźliwie, gdy chwyciłam elektroniczne urządzenie w dłonie. – Wszystko nowe, w tym numer, rzecz jasna.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Ciężki – stwierdziłam, ważąc telefon w dłoni.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– To problem? – zapytał Steve.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Nie, nie, skąd.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Kiedy Steven już wyszedł, niechętnie poczłapałam na górę, do sypialni. Wyciągnęłam z komody czysty ręcznik i przeszłam do łazienki z zamiarem doprowadzenia się do względnie normalnego, schludnego stanu. Dzisiejszej nocy nie spałam zbyt dobrze o czym świadczyły podkrążone i zaczerwienione oczy. Na policzkach znajdowały się resztki niezmytego makijażu, a włosy, dawniej zaplecione w długi warkocz, teraz żyły własnym życiem.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Ciekawe, co w pierwszej chwili pomyślał sobie Parker, gdy mnie taką dzisiaj zobaczył. Nawet, kiedy jeszcze nie znał powodu, nie powiedział absolutnie nic. Byłam mu za to, i nie tylko, naprawdę wdzięczna.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Większość czasu poświęciłam na odprężającą kąpiel, po jakiej poczułam się o niebo lepiej – i fizycznie, i psychicznie. Potem jednak telefon zawibrował złowieszczo, informując o nadejściu wiadomości tekstowej, i wnet wszystko uległo zmianie.</span></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">,,E–MAIL. NATYCHMIAST.”</span></span></blockquote>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Nawet choćbym chciała, nie potrafiłabym udawać zaskoczenia. Wiedziałam, że prędzej czy później Lis w końcu do mnie dotrze. Szczerze mówiąc, troszeczkę się ucieszyłam – może otrzymam wreszcie jakieś sensowne wyjaśnienia odnośnie wilczej nory, której przecież tak zawzięcie miałam szukać.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Pośpiesznie ubrałam się, zakładając na siebie stare dżinsy i pierwszą lepszą koszulkę, którą znalazłam pod ręką. Energicznie wytarłam włosy, po czym utworzyłam na głowie turban z ręcznika. Ponownie przeszłam do sypialni, otworzyłam laptop i wcisnęłam przycisk uruchamiający urządzenie. Dwukrotnie kliknęłam w odpowiednią ikonkę na zaśmieconym pulpicie. W pierwszej kolejności zobaczyłam dość krótką, jak na Lisa przystało, informację:</span></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">,,NIE NOTUJ. ZAPAMIĘTUJ. DATY, MIEJSCA, OSOBY I ICH LATA ŻYCIA. NIE MÓW O NICZYM NIKOMU, BO PRZESTANĘ POMAGAĆ.”</span></span></blockquote>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Potem delikatnie przeraziłam się ilością załączników podpiętych do elektronicznego listu. Bez większego namysłu, uruchomiłam pierwszy z nich, a tam:</span></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Trzy dni temu z powodu braku wystarczających dowodów zamknięto sprawę w związku z zaginięciem 26–letniej Judith Fusco – francuskiej imigrantki, która 13–stego stycznia nie dotarła z pracy do domu. Przypominamy, że to nie pierwsze tego typu tajemnicze zniknięcie w okolicach Medford. Dwa i cztery lata temu w podobnych okolicznościach zaginęły dwie inne kobiety, a ich ciał nie odnaleziono po dzień dzisiejszy. Zastrzeżenia od początku budził jednak mąż Judith, który zaledwie tydzień po zniknięciu żony uznał ją za zmarłą, a nawet usiłował utrudnić śledztwo. Policja ostatecznie wykluczyła, jakoby to on miał stać za niknięciem Judith. 28–letni wówczas Seht Fusco został sam z dwójką małych dzieci. //14 grudnia 1988 roku//</span></span></blockquote>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Był to jedynie, dość licho – warto wspomnieć, zeskanowany wycinek z gazety niewiadomego pochodzenia. I tyle. To właściwie wszystko, co mogłam ewentualnie w danym temacie powiedzieć. Nie znałam przedstawionej historii, ani tym bardziej nie znałam wymienionych w niej osób. Zresztą, przecież przyszłam na świat dopiero trzy lata później. Jedynym punktem zaczepienia mogło być tylko Medford – niewielkie miasto położone stosunkowo niedaleko miejscowości, w której dorastałam.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Bałam się, że kiedy na dobre zamknę dokument, wtedy też przepadnie on na zawsze, co przecież już wielokrotnie miało miejsce – na przykład z wiadomościami od Lisa. Dlatego właśnie starałam się, wedle polecenia, przyswoić sobie jak najwięcej informacji. Zamiast zasłużonych wyjaśnień, otrzymywałam coraz to nowsze i trudniejsze do rozszyfrowania zagadki.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Dobra – mruknęłam, dwukrotnie klikając w kolejny załącznik:</span></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Niespełna cztery miesiące temu pisaliśmy o ucieczce pewnego pacjenta z miejscowego ośrodka psychiatrycznego. Dziś wiemy, że był nim Seth Fusco. Mężczyzna ten przed trzynastu laty w dość niecodziennych okolicznościach stracił żonę, potem przez kilka lat zmagał się z poważną depresją. W roku ‘92 został aresztowany za napad z bronią w ręku. Wtedy też sąd odebrał mu prawa do opieki nad dwójką małoletnich synów, oddając ich do rodzin zastępczych. Zachowanie Setha Fusco zaczęło budzić zastrzeżenia do tego stopnia, aż wreszcie skierowano go do ośrodka specjalistycznego pod dwudziestoczterogodzinny nadzór. Jakiś czas temu policja odnalazła Fusco – martwego. I tego chyba nikt się nie spodziewał. Spośród sześciu badanych szczątek ciał, które spłonęły w słynnej ostatnimi czasy sprawie dotyczącej podpalenia domu mieszczącego się na obrzeżach Bend, trzy z nich udało się zidentyfikować. Patolodzy nie mieli wątpliwości co do śmierci 42–letniego Davida Renard i jego 39–letniej żony – Melanie, jednak obecność Fusco była sporym zaskoczeniem. Służbom nie udało się ustalić powiązania pomiędzy Fusco, a właścicielami domu. Na dzień dzisiejszy śledztwo stanęło w miejscu. Policja ma wiele teorii, lecz nie dysponuje absolutnie żadnymi dowodami. Natomiast pewni są co do tego, że ogień nie wybuchł przypadkiem. Przypuszcza się również, iż w pożarze zginął także 12–letni syn Melanie i Davida. Na pytanie o tożsamość dwóch pozostałych ciał policjanci rozkładają ręce. I to śledztwo, tak jak wiele innych ostatnimi czasy, wkrótce zostanie umorzone. //10 lutego 2001 roku//</span></span></blockquote>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Wzmianka o Nathanie i jego rodzinie poruszyła mną do głębi. Byłam coraz bardziej zaniepokojona tym wszystkim. Zaczęłam się naprawdę wyjątkowo mocno stresować, co mogłam śmiało porównać do momentu, gdy w napięciu oczekiwałam na swoją kolej podczas egzaminu na prawo jazdy. Ta sama drętwica ciała, to samo kołatanie serca, te same zimne dreszcze. Z duszą na ramieniu, postanowiłam jednak pozostawić wysunięcie jakichkolwiek wniosków na potem, kiedy już odczytam wszystkie pliki, wówczas zapewne wszystko ułoży się w logiczną całość.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Kolejnych artykułów nie dało się odczytać tak, jak w przypadku dwóch poprzednich. Użyto w nich doprawdy miniaturowej czcionki – przy czym powiększanie obrazu tylko pogarszało dany efekt, a wycinki nadgryzione zębem czasu stawały się niezdatne do rozszyfrowania. Po chwili jednak uświadomiłam sobie fakt, że Lisowi w tym przypadku nie zależało na zaprezentowaniu całości historii poszczególnych osób, bowiem w artykułach, jak mniemałam to właśnie przez niego, zakreślone zostały konkretne słowa. Tak więc pierwszą rzeczą od razu rzucającą się w oczy był, rzecz jasna, nagłówek:</span></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">12–LETNIE DZIECKO BRUTALNIE ZAMORDOWANE W PORTLAND</span></span></blockquote>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Potem zaznaczono w kolejności: 12–letni chłopiec, Neal Fusco, Portland, 1997 rok, trudne do zidentyfikowania.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Portland znajdowało się nie aż tak daleko od wspomnianego wyżej Medford. Zmarszczyłam brwi i otworzyłam następny plik:</span></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">W EUGENE DOSZŁO DO TRAGICZNEGO WYPADKU</span></span></blockquote>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Powtórzono dokładnie ten sam schemat, co poprzednio. W podanym artykule zaznaczono kolejno: Eugene (to jest miejscowość – dop. Aut.), sierota, 12–letni chłopiec, Nash Fusco, problem z identyfikacją, 1999 rok</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Na zakończenie zostałam uraczona dość krótkim wyjaśnieniem od samego Lisa:</span></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">,,ICH DROGI SIĘ SPLATAJĄ, CHOĆ, POZORNIE, NAWET NIE ŁĄCZĄ.”</span></span></blockquote>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">W pierwszej chwili po prostu złapałam się za głowę i gwałtownie wypuściłam powietrze z płuc. Potem usiadłam wygodnie na krześle, gryząc przy tym paznokcia i wlepiając wzrok w przeciwległą ścianę. Każdy z chłopców miał zaledwie dwanaście lat, gdy zmarł. Z wyjątkiem Nate’a, oczywiście, chociaż gazeta twierdziła inaczej. Jeżeli miejscowości faktycznie stanowiły istotną kwestię, to można by spokojnie zaznaczyć pewien obszar na mapie i skupić się wyłącznie na nim.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Wibracja telefonu z powodzeniem przerwała moje rozważania.</span></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">,,CHCESZ POZNAĆ SZCZEGÓŁY? TAK/NIE OFERTA WYGAŚNIE ZA 30 SEKUND.”</span></span></blockquote>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Otępiała wpatrywałam się w wyświetlacz przez większą część danego czasu. Potem zupełnie bezmyślnie wpisałam: ,,tak”. W odpowiedzi otrzymałam dość dokładne instrukcje co do miejsca </span><span style="font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">naszego</span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> spotkania.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">N a s z e g o s p o t k a n i a !!!</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Naraz z impetem trzasnęły drzwi frontowe, więc i ja z równą siłą trzasnęłam klapą laptopa. Uczucie niepokoju powróciło, uderzając ze zdwojoną siłą. Z mocno bijącym sercem rzuciłam się w kierunku schodów. Wychyliłam się przez barierkę i żenująco łamliwym głosem wystraszonej dziewczynki rzuciłam:</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Nathan?</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Chciałabyś.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span><div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-large;">~*~</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Rozległ się charakterystyczny dźwięk grubych kropel, które coraz to mocniej uderzały w szyby i karoserię samochodu. Westchnął ciężko, starając się zapanować nad ogarniającą go wściekłością. Mimo siarczystego deszczu i późnej pory wyłączył wycieraczki, a następnie światła. Po chwili nawet warkot silnika zamilkł na dobre. Nathan zmusił ich obydwu do przesiadywania w kompletnej ciemności. Przetarł twarz dłońmi i oparł się czołem o kierownicę. Oddychał płytko, nie mogąc zaczerpnąć tchu, a ręce skrzyżował na klatce piersiowej. Był już zmęczony, do tego bolało go jak diabli.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Osoba zajmująca miejsce przedniego pasażera przyglądała się mu bacznie, lecz z ust mężczyzny, jak dotąd, nie padło ani jedno słowo.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Naraz telefon zaczął wibrować i Nate przeklął w myślach. Nie zdążył. Nie zdążył im powiedzieć o radykalnej zmianie całego planu.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– No – rzucił chrapliwie. W dalszym ciągu nie uspokoił oddechu, a na czole mężczyzny wystąpiły drobinki potu.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Wszystko zgodnie z założeniami – oświadczył uroczyście głos w słuchawce, jakby dumny z tego, co się wydarzyło. – W porządku? – zapytał, gdy dosłyszał walkę Renarda o świeże powietrze.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Nathan podświetlił zegarek, sprawdził godzinę i zaczął przeliczać. Wcisnął funkcję głośnomówiącą w trzymanym urządzeniu i położył je na desce rozdzielczej. Zaraz potem mruknął coś niezrozumiałego, odpiął pas bezpieczeństwa i praktycznie rzucił się do schowka, wyciągając z niego niewielki słoiczek w brunatnym kolorze. Pasażer, wystraszony gwałtownym ruchem kierowcy, skulił się, mocniej wciskając się w oparcie fotela.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Nie, nie – powiedział szybko Nate, odkręcając nakrętkę szklanego naczynka. – Odwołać. – Znów rzucił się do schowka i znów wystraszył towarzysza. Gdy jednak nie znalazł tego, czego szukał, trzasnął drzwiczkami z irytacji i ponownie chwycił telefon do ręki, uruchamiając jednocześnie opcję prywatnej rozmowy.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Co? – zdziwił się rozmówca. – A–ale jak to? – zapytał przerażony. – Przecież wyraźnie powiedziałem: wszystko zgodnie z założeniami – powtórzył, dając nacisk na ostatnie zdanie.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– No właśnie. – Ból w klatce piersiowej wcale nie zelżał, dlatego Nathan wysypał ze słoiczka garść tabletek, co spotkało się z natychmiastowym protestem pasażera:</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Nathan! Jedną, a nie pięć! Cholera jasna! – krzyknął, chwytając go za nadgarstek. – Trzymaj się odpowiedniego dawkowania!</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Kierowca samochodu uśmiechnął się kąśliwie, lecz, całe szczęście, ze względu na panującą wewnątrz ciemność jego towarzysz nie był w stanie dostrzec owego uśmiechu.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Spokojnie, doktorku – powiedział, wyrywając się z uścisku. Przełknął kilka tabletek – ledwo, bo niestety, ale w schowku nie znalazł wody, ani żadnego innego zamiennika, którym mógłby zapić leki. Pasażer poprawił się na zajmowanym miejscu, niczego już nie komentując.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– I nikogo to nie zdziwiło? – Renard zwrócił się ponownie do mężczyzny po drugiej stronie słuchawki. Nadal miał problem z oddychaniem, choć bez precedensu o wiele mniejszy niż wcześniej, mimo wszystko z pewnością nie była to zasługa tabletek, które postanowiły utknąć mu w gardle.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Yyy… no, raczej nie. Już niczego nie rozumiem.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Dowiedziałem się czegoś nowego. Nie rozmawiajcie z nią. Wszystko wyjaśnię, kiedy wrócę. Zamieniamy się zadaniami i to w tym momencie. – Renard stwierdził, że na daną chwilę owy wyjątkowo krótki instruktarz w pełni wystarczy.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Ale ja nie sądzę, żeby…</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Nathan pomału sam siebie zaskakiwał – dzisiaj jeszcze na nikogo nie krzyczał.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– To nie jest sprawa podlegająca dyskusji, Rusty – wycedził. Ale nie! Nie krzyczał!</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Przecież </span><span style="font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">oni</span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> już zaczęli! – oburzył się głos w słuchawce.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Dlatego właśnie </span><span style="font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">my</span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> poczekamy.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– To źle się skończy!</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– A tam, gadanie...</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span><div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-weight: 700; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Od Autorki:</span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> meh... ;/</span></span></div>
</span>Annhttp://www.blogger.com/profile/17379511246007657638noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-8428343467269411180.post-89084718879598826022014-04-24T12:52:00.001+02:002015-04-22T21:26:57.893+02:00Rozdział III ,,W wilczej norze"<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: right;">
<span id="docs-internal-guid-249d5125-e287-43e1-a9ad-f00a140ef92b"><span style="font-family: Georgia; font-size: 16px; font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">,,Czyż nie byłoby wspaniale, </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: right;">
<span id="docs-internal-guid-249d5125-e287-43e1-a9ad-f00a140ef92b"><span style="font-family: Georgia; font-size: 16px; font-style: italic; line-height: 1.38; white-space: pre-wrap;">gdybyśmy mogli sami wybierać ludzi,</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: right;">
<span id="docs-internal-guid-249d5125-e287-43e1-a9ad-f00a140ef92b"><span style="font-family: Georgia; font-size: 16px; font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> których pokochamy?”</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: right;">
<span id="docs-internal-guid-249d5125-e287-43e1-a9ad-f00a140ef92b"><span style="font-family: Georgia; font-size: 16px; font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Emily Giffin</span></span><br />
<span style="font-family: Georgia; font-size: 16px; font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia; font-size: 16px; font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Napastnik jęknął głośno, a ja zacisnęłam mocniej palce na rączce od patelni, przygotowując się do zadania kolejnego ciosu. Wytężyłam wzrok, usiłując ustalić położenie intruza, lecz na nic się to zdało w tej kompletnej ciemności. Wbiłam siekacze w dolną wargę, z napięciem wyczekując jakiejś reakcji ze strony oponenta, aż wreszcie usłyszałam:</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Hayley! Przecież to ja!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Jakie ,,ja”? – zapytałam, na powrót przyjmując pozycję bojową. Nie uzyskałam żadnej odpowiedzi, więc uniosłam moją maczugo–tarczę tak, jak robili to pałkarze podczas meczu baseballowego. – Jakie ,,ja”?! – warknęłam. Przyznaję, że troszeczkę zainspirowałam się Nathanem, udając ,,groźną”, ale tylko w ten sposób mogłam zatuszować strach.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Moja głowa… – wymruczał.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Kim jesteś?! Nie ruszaj się!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Hayley…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Kim jesteś?! – wrzasnęłam, robiąc dwa kroki w tył.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Spokojnie, Hay. Nic ci nie zrobię…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zmarszczyłam brwi i rozdziawiłam buzię.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Steve? – szepnęłam, powoli opuszczając ręce, lecz w dalszym ciągu zachowując wzmożoną czujność.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Zaskoczona, co? – Zaśmiał się cicho. – Masz zamiar znowu mnie uderzyć? – zapytał zupełnie poważnie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie, chyba nie…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– No to wstaję.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Poczułam przeogromną ulgę, zupełnie jakby ktoś zrzucił z moich ramion kilkutonowy ciężar. Odetchnęłam głęboko i odłożyłam na bok prowizoryczną, acz niezwykle skuteczną broń. Dotknęłam zewnętrzną stroną dłoni rozpalonego policzka, opierając się biodrem o kuchenny blat. Serce szalało w mojej piersi, a w głowie kotłowało się tyle różnych myśli. Byłam cholernie wściekła, a zarazem szczęśliwa z powodu takiego obrotu spraw, pełna demonicznej energii, a także doszczętnie wszystkim wykończona. Stałam na granicy sprzecznych uczuć, czekając tylko, aż ktoś wreszcie podejmie decyzję za mnie i przechyli szalę na korzyść jednego z nich.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kiedy usiłowałam zapanować nad samą sobą, Steven wciąż mówił, mówił i mówił. Chociaż nie widziałam go i nie rozumiałam słów, które wypowiadał, za to doskonale słyszałam ten przyjemny dźwięk jego głosu.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Trzymacie tu jakąś latarkę?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Na dobre otrząsnęłam się z letargu, gdy oślepił nas jasny błysk kuchennej lampy. Prąd pojawił się równie niespodziewanie, co zniknął – trzeba było przyznać, że miał niebywałe wyczucie czasu.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– O, widzisz! Już niepotrzebna.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Steve – zaczęłam, krzyżując ręce tuż pod biustem. Przeniosłam ciężar ciała z jednej nogi na drugą, uważnie mu się przyglądając. Wodziłam wzrokiem po jego przystojnej twarzy, później – dla pewności – po całym ciele, szukając choćby nikłego śladu pozostawionego przez maczugo–tarczę, ale niczego takiego nie znalazłam. Dziwne, pomyślałam. Wydawało mi się, że całkiem mocno zdzieliłam go w głowę. Mimo napaści Parker emanował stoickim spokojem. Jakoś w ogóle nie był zaskoczony tym, co miało miejsce zaledwie trzy minuty temu. Ba! Nawet zaczął uśmiechać się delikatnie, gotów w każdej chwili sypnąć którymś ze swoich kiepskich żarcików. Może od mojego uderzenia coś mu się poprzestawiało w tej pustej mózgownicy? – Czy mógłbyś wyjaśnić, z łaski swojej, co ty tutaj robisz, do cholery?!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Uspokój się…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">A jednak szala znacznie się przechyliła.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Jak mam być spokojna?! – wrzasnęłam. – Wiesz jak mnie nastraszyłeś?! To nie jest normalne! To nie jest normalne, żeby włazić do kogoś w środku nocy, ty kretynie! – Zabrakło mi powietrza w płucach, kiedy wykrzyczałam owe słowa.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Tak, wiem. – Skinął głową. Kręcił się i kręcił po kuchni, unikając odpowiedzi, aż wreszcie nadepnął na moje szkolne notatki i wówczas zatrzymał się gwałtownie. – Dlaczego te kartki leżą na podłodze? – zapytał, pochylając się nad nimi z zamiarem uprzątnięcia całego bałaganu – zapewne sądził, że to on stał za jego spowodowaniem, w końcu doszło pomiędzy nami do niewielkiej szarpaniny, która, całe szczęście, zakończyła się całkiem szybko.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie zmieniaj tematu! – wycedziłam, gromiąc go spojrzeniem. Zupełnie odruchowo wetknęłam dłonie w całkiem pojemne kieszenie znoszonej bluzy i przebiegłam kciukiem po szorstkiej fakturze nieskładnie złożonego listu od Lisa. Steven nie mógł się o niczym dowiedzieć! Znając życie, zacząłby się tylko niepotrzebnie mieszać, a przecież ta sprawa w ogóle go nie dotyczyła!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Musiałam wyglądać na naprawdę wkurzoną, bo Parkerowi szybko zrzedła mina. I dobrze! To nie był ani odpowiedni czas, ani miejsce do rozpoczęcia luźnej pogawędki…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Steven odłożył na bok starannie poskładane notatki. Chwilę później odsunął krzesło przy stole, usiadł na nim i przeczesał palcami jasne włosy tak, jak miał w zwyczaju, kiedy czuł się zakłopotany. Nic dziwnego! Będzie się ostro ze wszystkiego tłumaczył!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Uspokój się… – powtórzył. – Zawsze możemy przełożyć tę rozmowę na inny dzień. Nie chcę cię bardziej zdenerwować.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Och, naprawdę? To tak się dało? Nie dalej jak kilka chwil temu sądziłam, że moja zszargana psychika osiadła już na dnie dna. Widocznie nie poznałam jeszcze ostatecznej formy kresu morskich głębin.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wypuściłam ze świstem powietrze i przetarłam zaczerwienione oczy.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Płakałaś – stwierdził, gdy wygodnie usadowiłam się na kuchennym blacie. Złe nawyki Nathana pomału stawały się moimi własnymi nawykami.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nieważne – mruknęłam. Despotyczny mąż był ostatnią rzeczą, o której zamierzałam teraz rozmawiać. Spuściłam wzrok, wlepiając go we własne dłonie, więc reakcja Parkera zwyczajnie mi umknęła. – Dlaczego tu jesteś? – zapytałam, tym razem znacznie spokojniej niż poprzednio. Kiedy adrenalina wreszcie przestała działać, odczułam skutki po nieprzespanej nocy bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. – Tylko nie wciskaj mi żadnych kitów, proszę. – wyszeptałam.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Naprawdę nie chcę cię denerwować.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Steve…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Ty się tak wszystkim przejmujesz…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Steve…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Właściwie, to nic takiego…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Gadaj wreszcie, o co chodzi, do cholery! – krzyknęłam. Zacisnęłam pięści, mając ochotę podejść do niego, złapać go za koszulę i potrząsnąć nim porządnie, ale ostatecznie zwalczyłam tę pokusę jeszcze w zarodku.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Dobra, już dobra! – Uniósł ręce w geście kapitulacji, lecz nie śpieszył się zbytnio z rozpoczęciem opowieści. Zamiast tego wstał i zaczął przechadzać się po pomieszczeniu w tę i we w tę, czym pomału doprowadzał mnie do szewskiej pasji. – Od kilku dni dostaję dziwne telefony. – W tym miejscu zrobił krótką pauzę. – Jakiś mężczyzna jest tobą zainteresowany, Hay. W złym tego słowa znaczeniu. Rzeczy, które wygaduje, są chore. Ostatnim razem zapytał, czy znalazłaś już wilczą norę. Dzwoniłem do ciebie – nie raz, nie dwa, ale ze czterdzieści! Chyba nic dziwnego, że trochę się przestraszyłem. Wracałem akurat do miasta, więc postanowiłem zajechać tutaj, chcąc się upewnić, czy wszystko u ciebie w porządku. Na początku nie zamierzałem wchodzić do środka, doskonale zdając sobie sprawę z później pory. Przesiedziałem kilka minut w samochodzie, ale nie wytrzymałem i ruszyłem do drzwi. Pukałem, pukałem i pukałem. Nic. A na zwieńczenie dnia dostałem patelnią w głowę. – Westchnął i wzruszył ramionami. – I oto cała historia.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Kiedy dokładnie rozmawiałeś z nim po raz ostatni? – zapytałam naprędce. Gdybym powiedziała, że Steven był zaskoczony, musiałabym skłamać. On był w szoku! Stanął jak wryty, kompletnie nie spodziewając się takiej reakcji po Hayley – płaczliwej panikarze.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Jakieś trzy godziny temu, a może nawet dalej – odparł, nie spuszczając ze mnie badawczego spojrzenia. Pewnie wciąż zastanawiał się, dlaczego tak spokojnie to wszystko przyjęłam. – I nie nazwałbym tego rozmową. Raczej krótkim i wyjątkowo nieskładnym monologiem z jego strony.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie rozpoznałeś głosu?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie, został zmieniony cyfrowo, zniekształcony zupełnie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Od czego się zaczęło?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Zaczęło się w piątek – powiedział, ku mej uciesze, wreszcie skupiając wzrok na czymś innym. – Gdy siedzieliśmy w restauracji w przerwie pomiędzy wykładami, ktoś do mnie zadzwonił, pamiętasz?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Skinęłam głową.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie odebrałem. Myślałem, że to ktoś zupełnie inny. Dlatego wysłał mi wiadomość.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Co napisał?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie jestem pewien… – Podrapał się po głowie. – Coś o zwierzętach? W sumie on ciągle wspomina o tych pieprzonych wilkach. Niczego nie rozumiem, Hay. – Przerwał na chwilę. – W każdym razie, wtedy to zignorowałem. Błagam cię! – wrzasnął zupełnie niespodziewanie. – To przecież idiotyczne! Minęło trochę czasu, zanim uświadomiłem sobie, że sytuacja jest jednak poważna. Przeszukałem skrzynkę odbiorczą, ale nie udało mi się znaleźć tamtego sms–a. Pewnie musiałem usunąć go przez przypadek.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Pewnie tak.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Bzdura! Lis/Ł – o ile w ogóle można było mówić tutaj o jednej osobie – starannie zacierał za sobą ślady. Teraz przynajmniej miałam pewność, że wiadomość z ostrzeżeniem, którą dostałam wczoraj, rzeczywiście istniała i, całe szczęście, sama jej sobie nie wymyśliłam. Nie należało wyprowadzać Stevena z błędu. Wręcz przeciwnie! Musiałam nieco nagiąć fakty – być może dzięki temu zabiegowi udałoby się odciągnąć Parkera od spraw moich i Nate’a. Jeszcze tego by brakowało, żeby na lewych interesach męża ucierpieli niewinni ludzie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dostrzegłam na sobie przenikliwy wzrok przyjaciela. I co miałam mu niby powiedzieć? Nigdy nie byłam dobrym kłamcą, a Steve nigdy nie był aż taki naiwny, żeby zadowolić się pierwszą lepszą wymówką.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Dostanę jakieś wyjaśnienia? – zapytał. – Bo po twojej reakcji wywnioskowałem, że doskonale wiesz, o co chodzi.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Och, no pięknie! Spaliłam się już na starcie?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Zaraz, zaraz… Dlaczego to ja mam się przed tobą tłumaczyć, skoro to ty włamałeś się do mojego domu?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zmiana tematu! Świetnie, Hayley, oby tak dalej!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Czy tej kwestii właśnie nie skończyliśmy omawiać?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie do końca. Zastanawiam się jeszcze nad kilkoma rzeczami. Na przykład – jeżeli nie udało ci się dodzwonić na komórkę, zawsze pozostaje stacjonarny. Co to za problem? Nie rozumiem, dlaczego od razu zjawiłeś się tutaj osobiście. I to o tej godzinie! Tak ciężko poczekać do rana?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Szukasz dziury w całym, Hay.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Miał trochę racji, ale czy to dziwne, że byłam podejrzliwa po tym wszystkim, co się ostatnio wydarzyło? Wolałam uniknąć niepotrzebnych niedomówień dla wewnętrznego spokoju.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Wiesz… A gdyby ten psychol odebrał zamiast ciebie? Nie chciałem się z nim użerać. – Wzruszył ramionami, nonszalancko wtykając dłonie w kieszenie dżinsowych spodni.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Z kim? Z Nathanem? – Aż musiałam się zaśmiać. – Nie jesteś moim kochankiem, Steve! – Spojrzałam na niego znacząco. – I nie przesadzaj, Nathan nie jest aż taki zły. Ma nawet kilka zalet.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Zalety? – Uniósł teatralnie brwi. – A dokładniej?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zamyśliłam się na chwilę, lecz akurat nic sensownego nie przychodziło mi do głowy.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Och, nie wiem. Jak sobie przypomnę, dam ci znać.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Hayley – zaczął.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Oho! Szykował się poważny wykład na temat relacji międzyludzkich!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Może i twój facet przy innych ocieka cukrem, udaje miłego, wyrozumiałego, a nawet wrażliwego. Cokolwiek. Pamiętaj jednak, że nigdy, ale to przenigdy nie uda mu się omamić kilku osób. – Uniósł trzy palce. – Mówię tutaj o sobie, Andrei i Cochran. Zastanów się, dlaczego z tymi dwoma ostatnimi zabronił ci się spotykać. Przestanę się go czepiać, jeżeli wytłumaczysz mi, po cholerę nadal z nim siedzisz.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie zrozumiesz…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Steven z łatwością oceniał tych, których praktycznie nie znał i którzy byli mu zupełnie obojętni, lecz nie potrafił postawić się mojej sytuacji. Odejście od człowieka, z jakim spędziło się pół życia, wymagało niebywałej siły ducha i odwagi. Trudno wyzbyć się uczuć względem kogoś i, ot tak, z dnia na dzień rozpocząć całkowicie nowy rozdział w życiu. Cierpiałam teraz i równie mocno cierpiałabym po rozstaniu – ową zależność nazywano toksycznym związkiem.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Twarz Parkera wykrzywił grymas. Nie takiej odpowiedzi oczekiwał, ale uznałam, iż tłumaczenie mu tego wszystkiego mijało się z celem. On i tak miał swoje zdanie, zakorzenione na tyle głęboko, że nie sposób było je wyplenić z jego umysłu.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Później przez dłuższy czas siedzieliśmy naprzeciwko siebie w milczeniu. Każde z nas pogrążyło się we własnych myślach, w zupełności ignorując otoczenie. Kiedy złość zniknęła na dobre, zaczęłam naprawdę doceniać obecność Stevena – choć pojawił się w dość niepokojących okolicznościach – w przeciwnym razie utonęłabym w morzu łez.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Chcesz herbaty? – zapytałam w końcu. Już nawet sam pomysł powrotu do błahych, codziennych czynności sprawił mi przyjemność. Użalanie się nad sobą i tak niczego by nie zmieniło, prawda?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Słyszałaś kiedyś o syndromie sztokholmskim? Myślę, że cierpisz na coś podobnego – powiedział, na co zaśmiałam się perliście.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Dlaczego ciągle drążysz temat Nathana?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Gdy nie uzyskałam żadnej odpowiedzi, dodałam:</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Tak, tylko wiesz… – Pochyliłam się w jego kierunku. – Ja nie zostałam uprowadzona. Jestem tu z własnej, nieprzymuszonej woli, Steve – mówiłam na tyle wolno, żeby dokładnie przyswoił sobie moje słowa. – Rozumiesz?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Więc się nie dogadamy. – Wzruszyłam ramionami. – Chcesz tę herbatę czy nie?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Choć pokręcił głową, wstałam i nalałam wody do czajnika.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Okropnie wyglądasz – stwierdził, moszcząc się wygodniej na krześle.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Dziękuję – mruknęłam i znów spojrzałam na niego wymownie. Dziwne, naprawdę czułam się znacznie lepiej! Może te wszystkie proszki, które łyknęłam, zaczęły działać dopiero teraz?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Przyznaj, Hay. On ma ze sobą problemy. On ma spore zadatki na psychopatę. Nie widzisz tego? Może twój mózg z jakichś przyczyn pomija jego wady?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ile jeszcze będzie wałkował ten sam temat?! Naprawdę nie miałam najmniejszej ochoty teraz o tym rozmawiać! Przewróciłam lakonicznie oczami, korzystając z okazji, że znajdowałam się odwrócona tyłem do namolnego przyjaciela. Z szafki umieszczonej tuż nad zlewem wyciągnęłam czarną herbatę i cukier. Wrzuciłam saszetki do bielusieńkich kubeczków i starałam się znaleźć sobie kolejne zajęcie. Wszystko! Wszystko, bylebyśmy tylko nie gadali o Nathanie!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie jest wcale taki zły, jak ci się wydaje – mruknęłam znowu. Jakoś nie mogłam się wysilić na miły ton głosu.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Czyżby?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Bębniłam palcami o kuchenny blat, wyczekując chwili, kiedy woda w elektrycznym czajniku wreszcie zacznie wrzeć. Irytująca! Robiła mi na złość, bo się na nią patrzyłam.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Usłyszałam dziwny szmer, dlatego też łypnęłam przez ramię na Stevena. Parker podniósł się gwałtownie z zajmowanego miejsca, kilkoma susami pokonał dzielący nas dystans, by wreszcie zakleszczyć mocno dłonie na moich nadgarstkach. Zignorowałam go, więc się zdenerwował?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Chciałbym ci pomóc, rozumiesz?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Szybko wyswobodziłam się z jego uścisku i, jak gdyby nigdy nic, powróciłam do przyrządzania jakże interesującego napoju, jakim była herbata.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– On nie jest wcale taki zły – powtarzałam to zdanie niczym mantrę. – Nie spędziłeś z Nathanem tyle czasu, co ja. Nie zawsze jest taki oschły, wredny, cyniczny... Czasem naprawdę… Hej! Co robisz?!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zmarszczyłam gniewnie brwi, dostrzegając, że Parker wyciąga z kieszeni telefon i włącza dyktafon.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nagrywam cię, bo wygadujesz same brednie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Steve, przestań! – wrzasnęłam, wyrywając mu elektroniczne urządzenie z dłoni. Wystawiał moją cierpliwość na próbę, której tym razem mogła nie podołać.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Kiedy wreszcie przestaniesz go bronić? Kiedy przestaniesz mu wybaczać? – dopytywał się. – Kiedy wreszcie cię uderzy? Nie, pewnie nawet wtedy staniesz murem za tym skurwysynem.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Przestań…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Dlaczego? – Znowu znajdował się niebezpiecznie blisko. – Oboje doskonale zdajemy sobie sprawę, że jest do tego zdolny. Będziesz siedziała przy nim, aż zacznie cię tłuc? Aż pewnego dnia cię zabije?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Powiedziałam, żebyś przestał!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Zrozum wreszcie, Hayley! – krzyknął. – To nie gość, którego kiedyś tam znałaś! To zupełnie inna osoba! On się zmienił! Jego nie obchodzą twoje uczucia! Jego nic już nie obchodzi! Nauczył się manipulować nie tylko tobą, ale i wszystkimi wokół!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">W ciszy, jaka zapadła, słyszałam jedynie płytki oddech wściekłego Parkera.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Wyjdź stąd – rzuciłam oschle, czując napływającą falę gniewu. Jeszcze jedno słowo na temat Nathana i cała eksploduję! – Mam serdecznie dość, i jego, i ciebie!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Steven pokręcił głową, po raz kolejny wyrażając swoją dezaprobatę.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Pomogę ci, jeżeli zmienisz zdanie. Bylebyś tylko zawczasu przejrzała na oczy – mruknął.</span></div>
<span style="font-family: Georgia; font-size: 16px; font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: 'Times New Roman'; font-size: small; font-style: normal; line-height: normal; text-align: start; white-space: normal;"><br /></span></span>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Gdy Steven przekroczył próg domu, ruszyłam do sypialni, gdzie opadłam bezwładnie na łóżko i natychmiast zasnęłam z wyczerpania. Niedziela od zawsze była dla mnie ciężkim dniem, lecz ta dzisiejsza skutecznie przebiła wszystkie dotychczasowe. Podczas normalnego dnia tygodnia, wstałabym wcześnie rano, a potem spędziłabym wiele godzin na uczelni i nie miałabym czasu na głęboką kontemplację, a tak – obudziłam się zaledwie pięć minut temu, a już zdążyłam pożałować, że w ogóle otworzyłam oczy. Żeby nie popaść w obłęd – co i tak zapewne wkrótce nastąpi – musiałam zająć czymś myśli, dlatego też rzucenie się w wir przesadnego sprzątania wydawało się być nie najgorszą opcją. Na szczęście prac domowych było całe mnóstwo, a to głównie z tego względu, że jeszcze nie zdążyłam uporządkować bałaganu pozostawionego po piątkowej wizycie włamywacza. Nathanowi, rzecz jasna, korona by z głowy spadła, gdyby się tym zajął, więc jak zwykle wszystko spoczęło na moich barkach.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Właściwie od zawsze nienawidziłam </span><span style="font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">naszego </span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">przeklętego domu, choć tak na dobrą sprawę dopiero teraz uzmysłowiłam sobie, dlaczego tak się działo. Wnętrze wypełniała cała masa mebli, lecz mimo to sprawiał wrażenie pustego, obcego i wrogiego. Nathan miał wszystko głęboko w poważaniu – praktycznie tutaj nie bywał, nie jadał, ani nawet nie spał, w ostatnim czasie przyjeżdżał tylko po ubrania na zmianę, więc praktycznie rzecz biorąc, mieszkałam w nim zupełnie sama. Zazwyczaj w domu panowała nieprzenikniona cisza, która pomału stawała się moją zmorą, lub też wrzaski – choć te ostatnie występowały znacznie rzadziej, jeżeli wzięłabym pod uwagę całokształt. Spalenie </span><span style="font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">naszego </span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">„azylu” niejednokrotnie pojawiało się w moich marach sennych i wcale nie traktowałam owego obrazu jako koszmaru.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kiedy wszystko zalśniło niezaprzeczalną czystością, usiadłam w salonie, znęcając się nad wcześniej przygotowaną zupą. Asekuracyjnie nagotowałam cały gar, gdyby niespodziewanie dywizjon żołnierzy postanowił wpaść na obiad, chociaż osobiście od samego początku nie zamierzałam jej nawet tknąć. W końcu trzeba było zająć sobie czymś dłonie. Na próżno wyczekiwałam wizyty Stevena – potraktowałam go chyba zbyt ostro, czego teraz szczerze żałowałam, i mógł się jednak chłopaczyna nieco obrazić. Tym oto sposobem moje myśli znowu zaczęły zbaczać na niebezpieczne tory i z wielkim niesmakiem przyznałam, że nie mogłam już dłużej odwlekać tego, co nieuniknione. Wyciągnęłam więc kilka czystych kartek i na pierwszej z nich spisałam wszystkie wilcze wskazówki od nieznajomego mężczyzny.</span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="line-height: normal; text-align: center;">
„WILK OD WIELU LAT COŚ PRZED TOBĄ UKRYWA. PRZESZUKAJ GO.”<br />
„WILK CHRONI OWCĘ PRZED LISEM, PONIEWAŻ ON SAM CHCE JĄ ZJEŚĆ.”<br />
„(…)LIS WIE, JAK MA PODEJŚĆ DO OWCY, ŻEBY WILK GO NIE ZAUWAŻYŁ.”<br />
„CZY ZNALAZŁAŚ JUŻ WILCZĄ NORĘ?”</blockquote>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Od razu odhaczyłam pierwszy punkt znajdujący się na liście. Uprzątnąwszy cały dom nie natknęłam się na nic podejrzanego. Może gdybym tuż po owym piątkowym włamaniu, od którego zaczął się cały ten ambaras, przyjrzała się lepiej mapom i tej dość oryginalnej Księdze w gabinecie męża… Teraz to już nieistotne, bo Nathan w ekspresowym tempie wszystkiego się pozbył. Jeszcze nie wiedziałam, dlaczego tak mu się nagle zebrało na wiosenne porządki. Jeszcze…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Natomiast niewiele rozumiałam odnośnie pozostałych trzech pozycji. Przyjmując, że imię Nathana faktycznie zostało zaszyfrowane jako „wilk”, przed czym miałby mnie chronić? Samo słowo „chronić” kompletnie nie pasowało do despotycznego mężulka. Raczej w owym miejscu należałoby wstawić jakiś antonim, czy coś. Ale „chronić”? Aż zaśmiałam się gorzko. Nathan to ostatnia osoba, przy której można było czuć się w pełni bezpiecznie – zbyt nieprzewidywalny, zbyt porywczy i wiecznie wściekły. Chociaż odnośnie drugiej części zdania sugerującej, iż mężulek traktował swoją żonę niczym tanią zabaweczkę, nie miałam żadnych wątpliwości – zgadzałam się w stu procentach.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie wiedziałam, czy trzeci punkt na liście powinnam potraktować jako groźbę, dlatego też zostawiłam go na później. Za to wilcza nora kojarzyła mi się z pozycją numer jeden, więc ponownie zaczęłam ją rozważać i w ten sposób koło się zamykało.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie dochodząc do żadnych, ale to absolutnie żadnych, sensownych wniosków, odłożyłam na bok zapisane kartki i podciągnęłam kolana pod samą brodę.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Przemyślałam dogłębnie słowa Stevena. Głównie uderzyło mi do głowy to, co powiedział o Andrei i o Cochran, z którymi rzeczywiście straciłam kontakt dzięki kochanemu mężulkowi.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Andreę poznałam dwa lata temu, a dokładniej na jednym z durnych przyjęć, na jakie musiałam uczęszczać, kiedy Nate rozpoczynał swoją przewrotną karierę zawodową. Chodziło mu przede wszystkim o nawiązanie kontaktów z odpowiednimi osobami, by w dość szybkim tempie wspiąć się na szczyt, co w jego wieku, z jego doświadczeniem i w jego zawodzie, było czymś niezwykle trudnym. W każdym razie, chodziłam tam tylko po to, żeby robić dobrą minę do nieczystej gry męża, o ironio – prawnika. I właśnie wtedy Nathan zostawił mnie samą, znajdując sobie dużo ciekawsze towarzystwo do rozmowy, dzięki czemu miałam wystarczająco dużo czasu, by zapoznać się z jego koleżanką z pracy – Andreą. Jako że miałyśmy dość podobne gusta, to też dość szybko znalazłyśmy wspólny język. Na nieszczęście mojego ukochanego, Andrea miała dobrego nosa do ludzi, więc nie dała się nabrać na cukierkowe zagrywki Nate’a. Od początku podchodziła do niego z dystansem, lecz szala wrogości wypełniła się po brzegi, gdy pewnego dnia stała się naocznym świadkiem niekontrolowanego wybuchu mężulka, co doszczętnie skreśliło go w jej oczach. Nie wiedziałam, czego dokładnie obawiał się Nate, ale stopniowo sprawiał, że zaczynałam tracić kontakt ze swoją nową znajomą, aż któregoś razu zanikł niemal doszczętnie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Doszczętnie, lecz, całe szczęście, nie całkowicie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zerwałam się z miejsca i pobiegłam na górę. Chwyciłam za słuchawkę od telefonu stacjonarnego i machinalnie wykręciłam odpowiedni numer. Może i Andrea nie pałała sympatią do Nathana, ale jako pracownica tej samej kancelarii, powinna raczej wiedzieć, gdzie obecnie znajdował się mój despotyczny mąż.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sygnał skończył się, ktoś odebrał, lecz mimo to po drugiej stronie panowała cisza.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Andrea? – zapytałam trochę niepewnie. W tej samej chwili doszło do mnie westchnienie ulgi.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Hayley! Dlaczego mnie straszysz?! Myślałam, że to on!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zwiększyłam głośność do maksymalnego poziomu, coś musiało powodować zakłócenia, bo słyszałam ją jakoś niewyraźnie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie, nie, nie. Ale dzwonię w jego sprawie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– To bardzo zły moment. – Głośny trzask i Andrea zamilkła na dłuższą chwilę. – Wiesz ile mamy teraz roboty przez tego zasranego gbura? – mówiła ściszonym głosem. – Nie wiem, czy w tym tygodniu w ogóle wyjdę z biura. Odkąd odszedł, cała jego robota została przydzielona mi. Mi! – wrzasnęła oburzona. – Jakbym nie miała wystarczająco dużo własnych problemów. – Westchnęła ciężko. – Rozumiesz moją katorgę?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Pewnie bym zrozumiała, gdybym tylko wiedziała, o kim mówisz…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Jak to, o kim? – Zdziwiła się. – A kto jest zasranym gburem?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Ach, tak… – Masowałam dwoma palcami skroń. Ból głowy zdawał się powracać. – Mówimy o Nathanie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Oczywiście – mruknęła. – Zaczekaj...</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Krążyłam w międzyczasie po pokoju, zanim w słuchawce ponownie zabrzmiał głos Andrei.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– To naprawdę zły moment, Hay. Mam mnóstwo roboty.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Rozumiem – odparłam, przysiadając na parapecie i zaczynając bawić się sznureczkiem od bluzy. – Chcę tylko wiedzieć, dokąd pojechał Nathan, no i na ile. Muszę załatwić kilka spraw i wolałabym to zrobić jeszcze przed jego powrotem.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Czyli wywalić wszystkie rzeczy męża, przetrzepać je tyle razy, aż wreszcie wypadnie z nich coś ciekawego.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Hayley, czy ty w ogóle mnie słuchałaś? – zapytała. Znów do moich uszu doszedł huk i Andrea zaklęła siarczyście.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Prawdę mówiąc, nie bardzo. Jestem trochę zmęczona i z opóźnieniem przetwarzam informacje – przyznałam szczerze.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Hayley – zaczęła tym swoim zawodowym tonem. – Nathana nie ma. Nie ma go od dwóch tygodni. Podobno postarał się o przeniesienie, to oficjalna wersja, ale jakoś nie chce mi się w to wierzyć. Po pierwsze, to nie jest takie proste. Po drugie, podejrzałam, jak machał przed oczami naszego szefa sporą sumką. No i po trzecie, nie opróżnił jeszcze swojego gabinetu. Rozumiesz?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Staram się. – Znieruchomiałam, zastanawiając się nad tym dogłębnie. Już jakoś te wszystkie rewelacje przestały mnie dziwić. Teraz wystarczyło umiejętnie łączyć ze sobą wątki, a nóż trafi się odpowiedź na lisią zagadkę.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Pamiętać, żeby po drodze do szkoły kupić gruby zeszyt do zapisywania wszelkich spekulacji!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Czyli mówisz, że rzeczy Nate’a zostały na swoim miejscu, tak? – zapytałam, gdy na moje usta wkradł się leniwy uśmiech. – Wobec tego, miałabym do ciebie maleńką prośbę.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Niech zgadnę. – Ponownie westchnęła. – Jeżeli się zgodzę, mogę stracić pracę?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Bardzo prawdopodobne.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– I znowu to samo…</span></div>
<span style="font-family: Georgia; font-size: 16px; font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: 'Times New Roman'; font-size: small; font-style: normal; line-height: normal; text-align: start; white-space: normal;"><br /></span></span>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Andrei nie trzeba było niczego dwa razy powtarzać. Jeżeli obiecała, że nikt nie dowie się o mojej nocnej eskapadzie do kancelarii, to z pewnością tak właśnie będzie. Równo o dwudziestej drugiej stanęłam przed tylnimi drzwiami, modląc się, żeby tylko nie zapomniała ich odbezpieczyć. Andrea za to swobodnie przechadzała się korytarzem po drugiej stronie szyby, posyłając mi znaczące spojrzenie. Potem podeszła do młodego ochroniarza, racząc mężczyznę krótką rozmową i odciągając go w głąb pomieszczenia. Wtedy też wślizgnęłam się do środka i niemal bezszelestnie ruszyłam w kierunku wind. Niestety, ale maszyny nie wiedziały nic o naszym planie, dlatego nie obeszło się bez charakterystycznego bipnięcia. Rozejrzałam się; to w prawo, to w lewo, lecz – całe szczęście! – owy dźwięk nie przykuł niczyjej uwagi. Przytrzymałam drzwi winy, w której Andrea znalazła się po niespełna minucie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Teraz już z górki – powiedziałam, wciskając guzik piątego piętra.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie do końca – mruknęła, krzyżując ręce tuż pod biustem. – Nie udało mi się pozbyć jednego typa, ale póki ma pod ręką dzban kawy, raczej nie prędko wyjdzie ze swojego gabinetu. A nawet jeśli, będziemy o tym wiedziały, jest dość masywny i zachowuje się całkiem głośno, więc…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Pracoholicy… – Skrzywiłam się.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– To wszystko przez twojego gbura. – Andrea pomachała mi przed nosem wskazującym palcem.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Tak, całe zło we Wszechświecie jest jego winą.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– A żebyś wiedziała!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kiedy dotarłyśmy wreszcie na górę, Andrea wyciągnęła z kieszeni pęk kluczy i wetknęła go w moje dłonie. Długo się nie namyślając, skierowałam swe kroki w odpowiednim kierunku, tymczasem Pani Prawnik zasiadła za biurkiem jednego z asystentów, udając, że zajmuje się czymś nad wyraz pilnym, podczas gdy tak naprawdę dokładnie lustrowała całe piętro.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wetknęłam klucz do zamka; pierwszy, drugi, trzeci, czwarty, piąty…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Andrea – rzuciłam półszeptem, nawet nie odwracając się w jej stronę. – Żaden nie pasuje, to nie są te klucze.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Chyba żartujesz – wzburzyła się, może nieco zbyt mocno. – Jak nie te, jak te.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Chodź i sama sobie zobacz. – Przewróciłam lakonicznie oczami. </span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">I to by było na tyle z naszej bezproblemowej współpracy.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Andrea w mgnieniu oka znalazła się tuż obok. Zaczęła po kolei sprawdzać wszystkie klucze i, o dziwo, stwierdziła, że faktycznie coś się nie zgadzało. Wówczas posłałam jej wymowne spojrzenie. Zaoszczędziłybyśmy mnóstwo czasu, gdyby tylko uwierzyła mi na słowo.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Tymczasem dwa pomieszczenia dalej dało się słyszeć niepokojące odgłosy. Spojrzałam szybko na Andreę, ale w jej oczach dostrzegłam jedynie panikę. Nie dostrzegając żadnej innej możliwości, dosłownie w ostatniej chwili rzuciłam się pod biurko jednego z asystentów.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Jeszcze tu jesteś? – zapytał mężczyzna.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Taaak – odparła roztrzęsionym głosem, lecz, całe szczęście, dość szybko udało jej się nad nim zapanować. – Jeszcze z godzinkę i do domu.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– U mnie to samo. – Podszedł do ekspresu, który niefortunnie umiejscowiony został naprzeciwko mojej kryjówki. Skuliłam się na tyle, na ile tylko mogłam, ale jeżeli on teraz zerknie w dół… – Pieprzony Renard. – Zaśmiał się, nalewając sobie kawy do kubka. – Pochlastałbym go, gdyby nagle postanowił wrócić. – Upił spory łyk i jakoś nie paliło mu się do odejścia. – Przez niego mamy masę roboty. I kto by pomyślał, że okaże się taki niekoleżeński, że tak nas porzuci, akurat w tak trudnym okresie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Taaa… W życiu bym nie powiedziała. – Andrea przesadnie użyła sarkazmu, co nie uszło uwadze postawnego mężczyzny. – Grant – zaczęła, przywracając ton rzeczowej prawniczki – im wcześniej to skończę, tym wcześniej stąd wyjdę.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Już się zabieram. – Posłał jej ciepły uśmiech. Nie widziałam, w jaki sposób zareagowała Andrea, lecz z pewnością przebudziła w nim jakieś głęboko ukryte pragnienia, bo dłoń zadrgała mu na tyle mocno, że aż wylał połowę swojego ulubionego napoju. Żadna z nas nie przejęłaby się ową błahostką, gdyby mężczyzna nie pochylił się tuż obok mnie. Wstrzymałam oddech, czym zaniechałam pracę serca, a przed moimi oczami prześlizgiwały się obrazy z przeszłości.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Och, zostaw już to i idź sobie! – rzuciła niby pół–żartem, choć tak naprawdę zupełnie serio. Brutalnie pociągnęła mężczyznę za rękaw, a następnie popchnęła go prawdopodobnie w kierunku jego gabinetu.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Oddychałam nad wyraz oszczędnie, bojąc się, że za niespełna ułamek sekundy cały nasz misterny plan spełznie na niczym. Tak się jednak nie stało, bo Andrea wróciła po krótkiej chwili, cicho pukając w drewniany blat biurka. Wynurzyłam się z tymczasowej kryjówki niczym barmanka zza lady, zwarta i gotowa do dalszych działań bojowych.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Co z tymi kluczami? – zapytała, nerwowo przestępując z nogi na nogę.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Jeszcze za czasów liceum często je gubiłam. Cochran nauczyła mnie kilku sztuczek. Co prawda, wyszłam z wprawy, ale może jednak się uda.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie przekonałam Andrei zbytnio swoją opowieścią, lecz to akurat nie miało większego znaczenia. Ponownie znalazłam się pod drzwiami i z całego pęku dobrałam taki klucz, który najsprawniej wsuwał się do zamka.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Dobra – mruknęłam do samej siebie, zacierając dłonie. Istniały dwie metody, jakimi mogłam w ten sposób otworzyć przeklęte wrota, aczkolwiek obie sprawdzały się w zaledwie sześćdziesięciu procentach. Pierwsza z nich polegała na energicznym wkładaniu i wyciąganiu klucza, czyli drążeniu nim w zamku niemal tak samo jak wytrychem. Potem wystarczyło przekręcić klucz w odpowiednim czasie i </span><span style="font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">voilà</span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">! W teorii wszystko brzmiało super, ale praktycznie rzecz biorąc, sprawa nie wyglądała już tak przyjemnie. Trzeba było mieć niebywałą cierpliwość, słuch, a zwłaszcza intuicję – coś w rodzaju szóstego zmysłu, żeby wyczuć moment, w którym wszystkie zapadki ustawią się w odpowiedniej linii, co przy moim doświadczeniu w tej dziedzinie graniczyło z cudem. Mimo tego postanowiłam podjąć kilka prób, lecz każda z nich zakończyła się z wiadomym rezultatem.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Pośpiesz się – szepnęła Andrea.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Masz coś, co nadawałoby się jako młotek? – Łypnęłam na nią przez ramię.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie, raczej nie. – Krzątała się po pomieszczeniu. – Zszywasz?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie, zszyłabym sobie palce.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Czekaj, a śrubokręt?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Może być.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Tak więc druga metoda polegała na włożeniu klucza do zamka, a następnie odgięciu go w prawo, bądź lewo – w zależności od której ze stron znajdował się owy zamek – tak mocno, jak się tylko dało. Potem należało uderzyć pod odpowiednim kątem w klucz jakimś narzędziem, na przykład rączką od śrubokręta, żeby na ułamek sekundy zapadki uniosły się i żeby klucz mógł swobodnie się przekręcić. Metoda ta wymagała raczej odpowiedniej techniki niż intuicji, ale i tak trudno byłoby wykonać ją poprawnie już za pierwszym razem, bo, rzecz jasna, pierwsze miejsce zajmowała wieloletnia praktyka.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Pośpiesz się…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Za każdym razem, gdy uderzałam śrubokrętem w klucz, odwracałam się za siebie. Grant mógł niespodziewanie wyjść z gabinetu, zaniepokojony hałasem. Andrea również nie czuła się w tej sytuacji zbyt pewnie – krążyła i krążyła, co rusz spoglądając na zegarek.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kiedy zamek wreszcie uległ, byłam chyba jeszcze bardziej zszokowana niż po moim pierwszym pocałunku z Nate’em. Chwyciłam za klamkę i drzwi otworzyły się bez większego problemu. Tuż po powrocie do domu miałam zamiar wpisać ten drobny sukcesik do księgi pod tytułem „Rzeczy, które, o dziwo, wyszły Hayley w życiu”, ale w tym samym czasie coś spadło z brzdękiem na podłogę.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">No tak… Zapomniałam dodać, że nawet jeżeli w końcu uda nam się pokonać zamek, możemy go po prostu zepsuć. Zwłaszcza, gdy nie zostanie zbudowany z solidnych materiałów. Ot, właśnie w tym momencie zdarzył się taki przypadek.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Upuściłam śrubokręt – rzuciłam do przestraszonej Andrei, kiedy chowałam wadliwą część z zepsutego zamka do kieszeni. Nikt tutaj nie wchodził, więc może nikt się nie zorientuje? W każdym razie, po co smucić niepotrzebnie zestresowaną Andreę…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wślizgnęłam się do środka, zapaliłam niewielką lampkę i przeraziłam się stosem dokumentów leżących gdzie tylko popadnie. Może i gabinet nie szczycił się ogromem, lecz ilość materiałów do przejrzenia znacznie wykraczała poza czas, który mi pozostał. Sądziłam, że rzeczy istotne dla sprawy Nathan ukryje w sejfie; najlepiej zabezpieczonym szyfrem, czujnikami laserowymi i jeszcze czytnikiem linii papilarnych, ale się zawiodłam. Wszystkie szafki czy szuflady otwierały się bez żadnego oporu, co wydało mi się trochę dziwne. Może faktycznie wszystko sobie wymyśliłam? Może podejrzewałam męża zupełnie niesłusznie? Bo przecież niejednokrotnie już bujna wyobraźnia spłatała ludziom figla.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wkurzyłam się i to nie na żarty. Po co się tutaj włamywałam? Po to, żeby ostatecznie wyjść stąd z pustymi rękoma? Przynajmniej mogłam usiąść i poobracać się w ekskluzywnym fotelu, więc przegrałam w dość komfortowych warunkach, chociaż tyle z tego miałam.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Grant wychodzi za piętnaście minut – zakomunikowała Andrea, wchodząc do pomieszczenia.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nieważne – mruknęłam. Uleciał ze mnie cały entuzjazm, co nie uszło jej uwadze. – I tak niczego tutaj nie ma.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Szczerze mówiąc, ja też nie trzymałabym istotnych rzeczy w biurze.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie pocieszasz mnie. – Westchnęłam, podnosząc się leniwie. Zarzuciłam na ramię torbę i podeszłam do Andrei. – Ten gabinet był moją ostatnią szansą.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Dam ci znać, gdybym dowiedziała się czegoś nowego.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Dzięki. – Posłałam jej słaby uśmiech. I tak zrobiła dla mnie zbyt wiele, narażając przy okazji swoją posadę. Chociaż, tak na dobrą sprawę, nie powiedziałam Andrei niczego konkretnego, lecz z pewnością większości domyśliła się sama.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Obie zamarłyśmy w bezruchu, gdy ciszę przeszył dźwięk telefonu. Zaskoczona łypnęłam na Andreę, ale jej wyraz twarzy jakoś nieszczególnie różnił się od mojego.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie można dodzwonić się bezpośrednio do gabinetu – mówiła. – Dopiero po przekierowaniu rozmowy przez asystenta. To po prostu niemożliwe…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Spokojnie – szepnęłam. Boże, kto by pomyślał, że kiedyś nastąpi taki dzień, w którym to ja będę kogoś pocieszała, a nie odwrotnie! Mimo wszelkich zapewnień Andrei, telefon nie dzwonił obok czy dwa pomieszczenia dalej, ale tutaj, w miejscu, w jakim obecnie się znajdowałyśmy. Musiałyśmy coś z tym zrobić i to najlepiej szybko, w przeciwnym razie Grant postanowi nas odwiedzić, a wówczas cała sprawa nie zakończy się przyjemnie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Andrea, długo się nie namyślając, chwyciła za słuchawkę, a następnie wcisnęła przycisk głośnomówiący, co w tej sytuacji nie było zbyt dobrym posunięciem, lecz stres skutecznie przyćmiewał zdrowy rozsądek. Czekałyśmy na rozwój wydarzeń, ale w gabinecie nie zjawił się ani Grant, ani też w słuchawce nie odezwał się żaden głos. I wtedy już wiedziałam…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Może zmieniali coś w systemie? – zapytała, na co pokręciłam jedynie głową. Przyłożyłam słuchawkę do ucha, w tym samym czasie przełączając odpowiedni guzik, dzięki czemu rozmowa znowu stała się prywatna. Nieważne, że Andrea odkryje troszkę więcej, niż powinna wiedzieć, lecz dostałam właśnie jedyną okazję, by dowiedzieć się czegoś prosto ze źródła i raczej szkoda byłoby ją teraz zaprzepaścić.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Lis?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Minęło trochę czasu, zanim dostałam odpowiedź:</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Powiedz jej, żeby wyszła.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zamarłam. On nas obserwował! Po moich plecach przebiegł dreszcz. Bałam się w ogóle poruszyć, wiedząc, że gdzieś za oknem czaił się wróg i dokładnie analizował każdy nasz ruch. Steven miał całkowita rację, głos został zmieniony cyfrowo, więc nawet płeć prześladowcy pozostawała zagadką. Łypnęłam na Andreę; wpatrywała się we mnie niczym w obrazek. Na szczęście dość szybko pojęła aluzję wymownego spojrzenia, które jej posłałam i całkiem sprawnie opuściła pomieszczenie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Ty i Ł to ta sama osoba? – dopytywałam się, starając się zachować zimną krew.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Łowców jest wielu, ale ja jestem wyjątkowy.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Mhm...</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Kim są Łowcy?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie odpowiedział.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Chodzi o Nathana? Jego pieniądze? Czy o Nathana i jego pieniądze?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Chodzi o Owcę. Wilki są tylko przeszkodą.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Podsumowując – niczego się nie dowiedziałam. Przemogłam się, podchodząc do jednego z okien. Wodziłam wzrokiem po sąsiednich budynkach w poszukiwaniu intruza, lecz było to jak szukanie igły w stogu siana.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Jesteś tym piątkowym włamywaczem?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kobieta w czerni odpadała, Lis sam mnie przed nią ostrzegał. Steven również nie pasował do owej roli, tym bardziej zagubiona w technologii Cochran. Andrei nie brałam pod uwagę z wiadomych względów.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Znam cię?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Jeszcze nie, ale to wcale nie oznacza, że nie jestem dla ciebie kimś bliskim.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Uniosłam brwi nie tyle, co w geście zaskoczenia, co kompletnego szoku! Co to niby miało znaczyć, do cholery?!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Czego chcesz? – warknęłam. Krew wrzała w moich żyłach.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Żebyś znalazła wilczą norę.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">On wcale nie pomagał…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie ma czegoś takiego, dobra? Szukałam. Nathan jest czysty. Niczego nie ukrywa.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Zróbmy małe ćwiczenie. Spójrz przed siebie. Co widzisz?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jego pytanie zbiło mnie z tropu.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Całą masę wieżowców, samochody, przechodniów… – wyliczałam, jakoś nie dostrzegając w tym głębszego sensu.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Dobrze. Gdzie jesteś?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– W kancelarii – odparłam naprędce. Po cholerę pytał, skoro dokładnie wiedział?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Źle. Jeszcze raz. Co widzisz?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– To samo…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– A więc, gdzie jesteś?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– To nie ma sensu… – szepnęłam. Starałam się, naprawdę się starałam myśleć logicznie, lecz umysł zawodził.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– To bardzo duża podpowiedź, Owieczko. To klucz do wilczej nory.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Wilcza nora… – mruknęłam, bębniąc palcami o marmurowy parapet. Chciał, żebym bawiła się w te jego idiotyczne metafory? Dobrze, niech mu będzie. – Widzę ptaki. – Zmrużyłam oczy. – A właściwie same gołębie. Mają tutaj gniazda i… – urwałam, dochodząc do pewnych wniosków.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Dobrze – pochwalił. – Wiesz już, gdzie powinnaś szukać wilczej nory?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Pod ziemią…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Mądra Owieczka…</span></div>
<span style="font-family: Georgia; font-size: 16px; font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: 'Times New Roman'; font-size: small; font-style: normal; line-height: normal; text-align: start; white-space: normal;"><br /></span></span>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">W </span><span style="font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">naszym </span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">domu istniało pewne podziemne miejsce – tuż pod składzikiem, który po brzegi został zawalony różnorodnymi zbędnymi rzeczami. Szczerze mówiąc, weszłam tam może z raz w życiu. Teraz niczym w szaleństwie przerzucałam graty z boku na bok, torując sobie drogę do wrót. Klapa była cholernie ciężka, ale dzięki miotającej mną wściekłości, uniosłam ją bez żadnego problemu. Drabina, dzięki której można było zejść na dół, została schowana, lecz to akurat nie miało znaczenia. Już tutaj, z góry, widziałam wszystko. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">W s z y s t k o ! </span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Opadłam na podłogę, gdy znowu zaniosłam się płaczem. Ten pieprzony despota już dawno, dawno temu to sobie zaplanował, a ja przez tyle przeklętych lat niczego nie zauważyłam…</span></div>
<span style="font-family: Georgia; font-size: 16px; font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: 'Times New Roman'; font-size: small; font-style: normal; line-height: normal; text-align: start; white-space: normal;"><br /></span></span>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">WTEDY…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Razem z Cat Cochran pierwszy dzień wakacji miałyśmy spędzić zupełnie zwyczajnie. Zaraz po tym, jak pomogłam przyjaciółce w przygotowaniu rzeczy do wyjazdu na dwutygodniowy obóz pływacki, planowałyśmy wyjść do kina, żeby ocenić ,,zdolności aktorskie” Johnny’ego Deppa i Orlando Blooma w najnowszej części ,,Piratów z Karaibów” (mamy rok 2007 – dop. Aut.), a następnie grzecznie wrócić do domu. Jednak, jak to już w życiu zwykle bywało, idealny plan spełznął na niczym i ostatecznie wylądowałyśmy na domówce u Rose.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Cat nieszczególnie zraził fakt, że balanga została zorganizowana z myślą o tegorocznych absolwentach naszego liceum, lecz ja miałam co do tego pewne opory, bo raczej nie mogłyśmy liczyć na ciepłe powitanie ze strony starszych kolegów.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nic się nie bój, mała – powiedziała, gdy wyszłyśmy z kina tuż po zakończonym seansie. – Grzech nie pójść na takie balety. – Mlaskała głośno, przeżuwając resztki popcornu zalegające w ustach. – Nie peniaj. – Zakleszczyła mocno utłuszczoną dłoń na moim ramieniu, robiąc nader poważną minę. – Zaufaj swojej Cochran.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Mama miała rację – mruknęłam i westchnęłam ciężko. – Źle wpływasz na ludzi.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Cat dopiła colę w wersji </span><span style="font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">light</span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">, siorbiąc przy tym niemiłosiernie, by po chwili na jej wąskich wargach zakwitł łobuzerski uśmiech.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Lubię, kiedy aprobujesz te ,,złe” pomysły.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Więc już w zupełności wyluzowane – zdążyłyśmy zorganizować niewielkie </span><span style="font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">before party</span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">, czyli wypić dwa piwa pod sklepem – ruszyłyśmy pewnym krokiem przed siebie. Wejście do środka nie sprawiło nam większego problemu, gdyż Rose sprosiła tak niedorzeczną liczbę osób, że nikt nie zwrócił uwagi na dwie gówniary, które całkiem umiejętnie wtopiły się w tłum. Cochran od razu zaczęła ochoczo korzystać z darmowych drinków, przekąsek i różnych atrakcji zapewnionych przez organizatorkę. A ja, cóż… poszłam śladem przyjaciółki.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Cat szarpnęła mną gwałtownie, przez co ulałam trochę piwa z kubeczka trzymanego w dłoni na kosztowny, ciemnoniebieski dywan.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie przejmuj się! – przekrzyczała głośną muzykę i machnęła lekceważąco ręką. Szłam za nią, nie chcąc stracić jej z oczu, torując sobie drogę pomiędzy pijanymi i spoconymi imprezowiczami, co nie było ani łatwe, ani w żaden sposób przyjemne. Usiadłyśmy przy schodach, odpoczywając po tańcach na piętrze, sącząc przy okazji różnorodne trunki, które udało nam się podprowadzić wcześniej z kuchni.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Wyglądasz jak pomidor – stwierdziłam, patrząc na płonące policzki Cochran. Czerwone wypieki idealnie komponowały się z jej ognistymi włosami. – Albo papryczka.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Cat rechotała bez przerwy i to z zupełnie błahych powodów. Trochę żałowałam, że i na mnie tak nie podziałało to szczęście zamknięte w butelce wódki. Choć na co dzień wyglądałam dość niepozornie, miałam całkiem mocną głowę i jakoś nigdy nie uważałam tego za zaletę. Co prawda nie byłam w zupełności trzeźwa, zważając na to, ile alkoholu już w siebie wlałam, lecz mój obecny stan wciąż odbiegał od narzuconej ,,normy”. Tak więc tkwiąc pośród stada pijanych nastolatków, czułam się trochę jak kosmitka, która została zmuszona do awaryjnego lądowania na Ziemi.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Wcale nie wyglądasz lepiej, mała. – Próbowała udawać oburzoną, ale po krótkiej chwili znowu zaczęła się śmiać. – To – mówiła, wskazując na swoją twarz. – Zaraz zniknie, a ty nadal będziesz czarownicą. – Kilkoma ruchami przeczesała moje nastroszone i, z niewiadomych przyczyn, posklejane włosy. Chwyciłam między palce niewielkie pasmo i z niechęcią przyznałam jej rację – naprawdę powinnam była czym prędzej użyć grzebienia. – Gorąco – jęknęła, teatralnie wachlując się plastikowym talerzykiem. – Chodźmy nad basen.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Przewróciłam lakonicznie oczami i pokręciłam głową.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Cochran, błagam… Bez przerwy tylko latamy z jednego miejsca w drugie. Daj odsapnąć...</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> Cat zrobiła naburmuszoną minę, przez co jej piegowaty nos wydawał się być jeszcze bardziej zadarty niż zwykle. Po chwili przyłożyła do ust kubeczek z napojem alkoholowym, ale coś musiało ją niesamowicie rozśmieszyć, w efekcie czego większa część cieczy spłynęła po brodzie, szyi i dekolcie Cochran.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Cholera! – krzyknęła, wstając gwałtownie. Zaczęłam się z niej naśmiewać, więc łypnęła na mnie groźnie. Natychmiast zamilkłam i uniosłam ręce w geście kapitulacji.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Poszukam jakiejś szmatki, papieru, albo… czegokolwiek – powiedziałam i już zamierzałam przejść na niższą kondygnację budynku, lecz Cat skutecznie mi to uniemożliwiła. Spojrzałam na nią pytająco, a ona w odpowiedzi wyciągnęła przed siebie wskazujący palec.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Spójrz! – krzyknęła, lecz jej głos został stłamszony przez wokal Rihanny w nieco podrasowanym wydaniu piosenki „Don’t stop the music”.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Niepewnie podążyłam wzrokiem w wyznaczonym przez przyjaciółkę kierunku. Z niecodziennego wyrazu twarzy Cochran wywnioskowałam, że to, co za moment miałam ujrzeć, z pewnością zwali mnie z nóg. I, rzecz jasna, nie myliłam się.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wstrzymałam oddech, a moje serce na moment przestało bić, kiedy zobaczyłam Nate’a, który wraz ze swoimi paskudnymi kumplami z drużyny footballowej właśnie przekroczył próg salonu. Nie spuszczając wzroku z mężczyzny, o jakim śniłam po nocach, zeszłam dwa stopnie w dół i położyłam dłonie na barierce. Cat stanęła tuż za moimi plecami i zaczęła wychylać się raz z lewa, raz z prawa, kierując różnorodne obelgi pod adresem nowoprzybyłych gości.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie podoba mi się to… – mruknęła. Cóż, różnica gustów, bo ja miałam w tej kwestii zupełnie odmienne zdanie. Jakoś ciężko mi było przejść obojętnie obok chłopaka z ciemnymi włosami, doskonale wyrzeźbionymi rysami twarzy, cieniem zarostu na policzkach i zmysłowymi ustami. Na te jego słynne ciemnoniebieskie oczy nie odważyłam się nawet spojrzeć. Tak bardzo zmienił się od tamtego feralnego dnia. Dorósł, z małego chłopca stając się mężczyzną, co nie ulegało żadnej wątpliwości. Jednak pojawiło się w nim coś… niezwykłego. To „coś” sprawiało, że działał na ludzi niczym lep na muchy, a jednocześnie ta sama magiczna aura sprawiała, że wzbudzał w nich lęk.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– I właśnie dlatego nienawidzę sportowców…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Wybacz, nie słuchałam – wyznałam szczerze.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– No tak – oburzyła się. – Bo lepiej ślinić się na jego widok. – Łypnęła głową w kierunku Nathana.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie ślinie się – zaoponowałam. Chociaż ciekawe, czy faktycznie pod t–shirtem z logo drużyny krył się idealnie wyrzeźbiony tors. To całkiem możliwe, bo sporo trenował. Gapiłam się na tę jego śnieżnobiałą koszulkę, pod którą rysowały się szerokie barki, na zgrabne biodra pokryte wytartą tkaniną dżinsów. Och, tak z raz mógłby się rozebrać. Chciałabym sobie popatrzeć…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Więc co ci cieknie z ust? – zapytała, uśmiechając się cynicznie. Skarciłam ją spojrzeniem, ale profilaktycznie przetarłam oba kąciki, żeby nie dawać Cochran kolejnych powodów do drwin.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Wycofujemy się. Rose idzie. – Cat szepnęła konspiracyjnie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Poczekaj, i tak nas nie zauważy, za dużo ludzi.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie przyszłam tu stać i gapić się na jakiegoś leszcza.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Uważaj. – Pogroziłam jej palcem. – Obrażasz mojego faceta!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Taaa, twojego, taaa… – Poklepała mnie po ramieniu. – Ale akurat teraz mówiłam o Ethanie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Jasne. – Zmrużyłam oczy. – Kłam dalej.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Cochran po raz ostatni spojrzała na tłum zebrany u naszych stóp, gdy już miałyśmy zamiar przejść w inne miejsce.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– A nie, jednak ten „twój” kochaś też nim jest. Sama zobacz.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Istniało wiele słów, którymi mogłabym oddać swój ówczesny stan emocjonalny, lecz większość z nich nie nadawałaby się do publikacji. Rose niczym glonojad przyssała się do ust Nathana, a ja w tej samej chwili poczułam się tak, jakbym dostała policzek. Nie! To za mało – biczem po twarzy. Zresztą Nathan wcale nie zamierzał być jej dłużny i ból przeniknął mnie na wskroś, odbierając na chwilę oddech. Ściskali się tak mocno, że pomiędzy tych dwoje nie dałoby się wcisnąć nawet szpilki. Cat, oczywiście, nie zawiodła, gdy zaczęła drążyć temat.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Czujesz się zawiedziona? – zapytała. Ją to nawet bawiło, ale mnie jakoś niekoniecznie. Ciekawe, dlaczego?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Raczej zdruzgotana… Nie chcę na to patrzeć.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– I dobrze, nie patrz, bo dość szybko przechodzą do rzeczy.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Och, serio? Dzięki!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Oj tam, Hayley. Po co się przejmować…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">No tak, głupia ja, po co…</span></div>
<span style="font-family: Georgia; font-size: 16px; font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: 'Times New Roman'; font-size: small; font-style: normal; line-height: normal; text-align: start; white-space: normal;"><br /></span></span>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Razem z Cat ponownie wylądowałyśmy na piętrze, gdzie doszczętnie oddałyśmy się libacji alkoholowej z nowopoznanymi przyjaciółmi. Z tamtych chwil pamiętam dość… niewiele. Głównie to, że strasznie bolały mnie mięśnie twarzy, bo szczerzyłam się do wszystkich z bliżej nieokreślonych powodów. Nieco później, a może i nawet dużo, dużo później – trudno stwierdzić – zorientowałam się, iż Cat gdzieś wyparowała. Zamiast niej miejsce na kanapie zajmowała jakaś obca dziewczyna – wyjątkowo dziwna, swoją drogą, a do tego strasznie płaczliwa. Zwierzała mi się z czegoś, opowiadając smutną historię – tak przynajmniej wywnioskowałam po tych słonych kroplach, które ciurkiem spływały po jej bladej twarzy, aczkolwiek za nic w świecie nie pojmowałam, o czym ona bełkotała. Nie, żebym chciała od niej uciec, po prostu zależało mi na odnalezieniu Cochran, dlatego też usiłowałam podnieść się, ale liczne próby wstania z tej przeklętej kanapy zakończyły się fiaskiem. Wreszcie poddałam się i zostałam na swoim miejscu. Ta istota obok mnie zamilkła. Być może zasnęła? Ja natomiast zaczęłam zadawać samej sobie niezwykle filozoficzne pytania w stylu: </span><span style="font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Co ja tu robię? Co się ze mną dzieje?</span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> Potem… No właśnie, potem…</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nieoczekiwanie znalazłam się w korytarzu. Najpierw czułam się „delikatnie” skołowana, zupełnie jakbym właśnie użyła wehikułu czasu i przemierzyła nim kilka tysięcy lat – chociaż dokładnie nie wiedziałam, jak to zjawisko funkcjonowało.</span><span style="color: red; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">I tak musiało minąć kawał czasu, więc moje przekonania nie odbiegały zbyt wiele od prawdy. Muzyka grała o wiele ciszej, a tłum znacznie się przerzedził. Tak poza tym, czegoś mi brakowało. Odnosiłam dziwne wrażenie, że zapomniałam o czymś naprawdę istotnym. Było mi troszeczkę niedobrze. No dobra, nie tak troszeczkę, ale nawet bardzo. Prawdę mówiąc, pierwszy raz w życiu czułam się aż tak fatalnie. Ciągle przełykałam ślinę, chcąc zlikwidować drażliwą suchość w gardle, lecz na nic się zdały moje wysiłki. Poruszałam się z… trudem.</span><span style="color: red; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Po omacku dotarłam do któregoś z pokoi i pośród niewielkiej grupki osób, dostrzegłam znajomą twarz.</span><span style="color: red; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie wiadomo, kiedy podeszłam do Ethana i zakleszczyłam dłonie na jego barkach. Chłopak odwrócił się raptownie, chwytając mnie w pasie, czynem tym ratując zalaną Hayley przed upadkiem. Wymruczałam słowa, jakich sama nawet nie potrafiłam zrozumieć. Twarz Etahana była niewiarygodnie zniekształcona, dosłownie rozpływała się w powietrzu.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Szukam Cochran – powiedziałam wreszcie, choć i tak zabrzmiało to jakoś nieludzko. Dostrzegłam szeroki uśmiech Ethana – z drugiej jednak strony moje oczy zaszły mgłą, więc nie zdziwiłabym się, gdyby wszystko wokół okazało się być jedną wielką iluzją.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Cochran mówisz… Nie widziałem. – Jego słowa odbijały się echem w mojej głowie, a nawet dalej… a nawet w żołądku! Chociaż akurat żołądek mógł się buntować z zupełnie innego powodu.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ehtan zaczął na mnie napierać i w końcu dotknęłam plecami ściany. Jakoś nie palił się, by czym prędzej ściągnąć swoje łapska z moich bioder. Ba! Zamiast tego przysunął się jeszcze bliżej…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Po co zawracać sobie głowę rudą gówniarą? – Rozumiałam go zaledwie połowicznie. A dokładniej – starałam się zrozumieć.</span><span style="color: red; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zupełnie jakbym pomału traciła kontakt z rzeczywistością.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Położyłam dłoń na torsie Ethana, chcąc od siebie odepchnąć to spocone cielsko, ale nie miałam wystarczającej ilości sił. Wnet uświadomiłam sobie, że nigdy nie lubiłam szkolnego kolegi Nate’a, że poprosiłam o pomoc niewłaściwą osobę, chociaż powodu tego przekonania jakoś nie mogłam sobie przypomnieć. Tak samo nie mogłam sobie przypomnieć, jakim cudem moje ręce znalazły się na jego szyi. Byłam niemal pewna, iż sama ich tam nie położyłam. Poczułam na skórze ciepły oddech Ethana, gdy coś wyszeptał. Zacisnęłam kurczowo powieki, żeby świat przestał wreszcie wirować, lecz zadziała się rzecz zupełnie odwrotna. W końcu poddałam się całkowicie Ethanowi, bo samodzielnie nie byłam w stanie ustać na nogach. Wzdrygnęłam się w momencie, kiedy coś huknęło; nad wyraz głośno i gdzieś blisko nas. Ethan wrzasnął wniebogłosy, skutecznie mnie ogłuszając, i nagle straciłam oparcie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Ty skurwielu!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Osunęłam się na podłogę i wytrzeszczyłam oczy. Na ułamek sekundy zapadła grobowa cisza. Chwilę później dostrzegłam, że Ethan rzuca się z pięściami na jakiegoś tam wysokiego chłopaka – dokładnie nie spojrzałam na kogo, czy to istotne? Reszta gapiów zamiast odciągnąć ich od siebie, ruszyła śladem awanturników i tym oto sposobem pokój zamienił się w jedno wielkie pole bitwy.</span><span style="color: red; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Gdy tak siedziałam przez moment na podłodze, przypatrując się temu wszystkiemu, zauważyłam rozbitą butelkę leżącą tuż obok mojej prawej nogi, na jakiej znajdowała się śladowa ilość krwi.</span><span style="color: red; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dostałam nagłego przebłysku mądrości i postanowiłam czmychnąć stamtąd, nim i ja zostanę wplątana w tę całą burdę. Intuicyjnie położyłam się płasko na dywanie, a następnie zaczęłam niezgrabnie czołgać się do wyjścia niczym niepełnosprawna dżdżownica.</span><span style="color: red; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ponownie znalazłam się w korytarzu, gdzie z pewnością istniał jakiś portal czasoprzestrzenny, aż wreszcie udało mi się dotrzeć do schodów. Przemierzałam więc stopień po stopniu, trzymając się oburącz poręczy. Na dole zorientowałam się, że wszyscy biegali w popłochu. Dziwna sprawa, pomyślałam, podążając za tłumem. Niespodziewanie zostałam potrącona przez dziewczynę, tą samą, która przedtem płakała na kanapie! Hm, znaczy chyba...</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Jadą! Powiedz tym na górze! – wrzasnęła. Ściągnęłam brwi w jedną linię i zmrużyłam oczy, przyglądając się jej podejrzliwie, ale ostatecznie skinęłam głową. Dziwna sprawa, pomyślałam znowu. Bardzo dziwna.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Hayley, oni chcą cię w coś wrobić, nie daj się im.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Głos rozsądku przemówił, a jego nie można było lekceważyć, ot tak. Ostatecznie wyszłam na zewnątrz i zastanawiałam się, przed czym tak naprawdę uciekali ci wszyscy szaleni ludzie i o czym, do cholery, zapomniałam…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Adams!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Odwróciłam się gwałtownie na dźwięk własnego nazwiska. Może nieco zbyt gwałtownie, bo grzmotnęłam nosem w cudzy tors i o mały włos znowu nie upadłam.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Aleś wysoki… – szepnęłam z uznaniem, kiedy zaczęłam pomału podążać wzrokiem w górę, w górę i w górę… i za nic w świecie nie mogłam natrafić na twarz tego mężczyzny.</span><span style="color: red; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">I faktycznie, nie zdążyłam doprowadzić owej czynności do końca, bo nieznajomy brutalnie zakleszczył dłoń na moim przedramieniu i pociągnął za sobą. Jedyną rzeczą, którą dostrzegłam w tym całym szaleństwie, była czarna, skórzana kurtka. Ach, no i jeszcze ten zapach; intensywny, męski, kuszący – nie to, co spocony Ethan.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zostałam siłą wrzucona do samochodu i zapięta pasem bezpieczeństwa. Szczerze mówiąc, nie miałam już żadnej kontroli nad swoim ciałem. Musiałam znowu zamknąć oczy, bo czułam się coraz gorzej i bałam się, że za moment naprawdę zwymiotuję. W tym samym czasie nieznajomy wdał się z kimś w krótką dyskusję; słyszałam chyba głos wściekłego Ethana, lecz to ten drugi – ten delikatnie zachrypnięty baryton – przyprawiał mnie o przyjemne ciarki.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Trzasnęły drzwi, co ponownie odbiło się echem w mojej głowie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– W porządku? – zapytał.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jezu, jego głos był cudowny, a przede wszystkim – podejrzanie znajomy. Zmusiłam się do ponownego otwarcia oczu, lecz natychmiast tego pożałowałam. W tle wyła syrena, gdy gwałtownie ruszyliśmy z miejsca, czemu towarzyszył pisk opon. Potem skręciliśmy tak niespodziewanie, że zasłoniłam usta oburącz, żeby tylko nie zwrócić całego żołądka.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">To źle się skończy… </span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">To bardzo źle się skończy…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zaparłam się mocno nogami, wciąż powtarzając:</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Niedobrze, niedobrze, niedobrze, zwolnij, niedobrze, niedobrze, niedobrze...</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Chciałbym, ale stoimy w miejscu.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Och… – wymsknęło mi się. Rzeczywiście! Zaparkowaliśmy na opustoszałym parkingu i chociaż ryk silnika zamilkł na dobre, ja w dalszym ciągu odnosiłam to przeklęte wrażenie, iż pędzimy gdzieś w siną dal z prędkością dwustu kilometrów na godzinę.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Chodź, wyglądasz coraz gorzej.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wszystko, co wówczas widziałam, pamiętałam jako urwane ujęcia, prowizorycznie wycięte z taśmy filmowej. Gdzieś tam przemknęły kruczoczarne włosy, w innym miejscu błysnęły jasne światła przejeżdżającego samochodu, a uliczna lampa tańczyła ponad naszymi głowami. Później odkryłam zmysł dotyku; delikatne dłonie mężczyzny objęły mnie w pasie, by po chwili unieść ku górze, zupełnie jakbym nie ważyła nic a nic.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Złap się – szepnął, a ja posłusznie ułożyłam dłonie na jego barkach. Wzdrygnęłam się, bo na zewnątrz panował chłód, jednak uderzenie świeżego powietrza trochę poprawiło fatalny stan rzeczy. Nieważne, kim był nieznajomy. Dzięki niemu czułam się o niebo lepiej, czym właśnie zdobył sobie moją dozgonną wdzięczność.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Mężczyzna otoczył mnie ramionami jeszcze szczelniej i przez moment sądziłam, że rozpłynę się w jego objęciach. Korzystając z chwili tak cudownej bliskości, wetknęłam nos w to kuszące zagłębienie tuż przy obojczyku. Mogłabym tak w nieskończoność upajać się zapachem nieznajomego; mieszanką perfum, mydła, szamponu i czegoś, co było charakterystyczne tylko dla niego.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Niespodziewanie siedziałam już na betonowym murku. Mężczyzna czuwał, choć zachowywał stosowny dystans. Pozbawiona podpory zaczęłam pokładać się na twardym gruncie, nie mając dość sił, by utrzymać swoje ciało w odpowiedniej pozycji. Nieznajomy natychmiast podciągnął mnie do pionu i zrugał, tak przy okazji:</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie kładź się i nie zamykaj oczu, bo od razu zwymiotujesz.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ponownie wycofał swoje cudowne ręce, ale historia zatoczyła krąg. Wówczas z głębokim westchnieniem usiadł tuż obok i pozwolił, bym się o niego oparła. Dopiero wtedy zadarłam głowę i przez dłuższą chwilę wpatrywałam się w jego twarz. Gdy obraz wreszcie przestał wirować, dostrzegłam te charakterystyczne, ciemnoniebieskie ślepia.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– NATHAN! – wrzasnęłam, podskakując w miejscu niczym poparzona. Twarz eks–nieznajomego wykrzywił grymas bólu, kiedy zasłonił dłonią prawe ucho. Później pochylił się, przysuwając jeszcze bliżej:</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Wiesz, dlaczego nie musisz krzyczeć? – zapytał. – BO NASZE TWARZE DZIELI ZALEDWIE PIĘĆ CENTYMETRÓW!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Och, faktycznie...</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">–</span><span style="font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nejtuś, </span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">niedobrze mi. Zrób coś, </span><span style="font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nejtuś</span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">, proszę – szeptałam, zaciskając mocno dłonie na męskich ramionach. Rysy twarzy mego wybawiciela złagodniały nieco. Ucieszyłam się, gdy na dobre zniknęła ta wroga zmarszczka, która skutecznie szpeciła jego czoło. Teraz wyglądał znacznie lepiej, przede wszystkim – przystępniej.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Skup wzrok w jednym punkcie i staraj się nie poruszać. Mdłości powinny przejść – polecił.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zrobiłam tak, jak kazał, ale nie sposób całkowicie zapanować nad drgawkami wynikającymi z zimna. Nathan westchnął nad wyraz głośno, następnie ściągnął kurtkę i pomógł mi ją włożyć. Po chwili jednak doszedł do wniosku – i chwała mu za to! – że to niewystarczająca ochrona przed chłodem, dlatego też usadowił mnie na swoich kolanach i przyciągnął do piersi. Osobiście nie miałam nic przeciwko temu!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Wiesz co – odezwałam się w końcu. – Chyba za dużo wypiłam.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Poważnie?! – zdziwił się teatralnie. – No w życiu bym nie powiedział!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dzięki grubej kurtce, a zwłaszcza ciepłu, jakie emanowało od ciała Nathana, buchnął we mnie prawdziwy ogień, lecz gdzieżbym śmiała się do tego przyznać, skoro czułam się tak rozkosznie w jego ramionach. Wtuliłam się w niego jeszcze mocniej, szczerząc niczym maleńkie dziecko, które właśnie znalazło pod choinką wymarzony prezent. Oczywiście sądziłam, że ujdzie mi to płazem, ale, niestety, dość szybko zostałam przyłapana. Kiedy moje spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem Nathana, automatycznie zacisnęłam wargi w wąską linię, siląc się na powagę.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Chyba czujemy się już całkiem dobrze, co? – zapytał, unosząc lekko brwi w geście rozbawienia.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie, jeszcze nie – zaprzeczyłam naprędce. Miałam zamiar pozostać w jego objęciach tak długo, jak się tylko dało.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Hm… – mruknął chrapliwie, po czym uśmiechnął się tajemniczo. Jak dla mnie zabrzmiało to podejrzanie obiecująco, a wyglądało piekielnie seksownie. – Zaryzykuję i odwiozę cię do domu.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">W tym całym pijaństwie pewna rzecz niosła za sobą coś magicznego. Wówczas nawet najbardziej absurdalne momenty wydawały się być zupełnie naturalne. Jak chociażby, ot, taki Nathan, który w świetle prawa powinien już dawno temu zniknąć z tego świata, a jednak teraz miałam go na wyciągnięcie ręki. Gdybyśmy spotkali się w normalnych okolicznościach, zapewne zszokowałaby mnie ta jego nagła troska, skoro straciliśmy ze sobą kontakt owego feralnego dnia. Lecz jakie to teraz mogło mieć znaczenie, skoro byłam kompletnie pijana? Nie zaskoczyło mnie nawet to, że Nate doskonale wiedział, dokąd powinien jechać, ani to, że w jego towarzystwie czułam się tak swobodnie, jakbym ostatnim razem rozmawiała z nim zaledwie wczoraj, a nie kilka lat wstecz.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Daj klucz – zażądał, gdy na dobre znaleźliśmy się pod frontowymi drzwiami. Oparłam się plecami o... coś zimnego, w przeciwnym razie rąbnęłabym na trawnik i prawdopodobnie zostałabym na nim już do rana. Posłusznie wypełniając polecenie Nathana, wetknęłam dłonie w kieszenie. Znalazłam garść drobnych, paczkę fajek, zapalniczkę – i to taką wypasioną, zmiętolone papierki i… <i>ekhem</i>... prezerwatywę?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– To moja kurtka! W niej kluczy nie znajdziesz, Adams!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Ach, no tak…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Tą samą czynność przeprowadziłam na swoich spodniach, chociaż tam nie było tylu fajnych rzeczy. Tymczasem Nathan zacisnął mocno szczękę i nerwowo potupywał nogą – cierpliwością nigdy nie grzeszył, niestety.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Ach, no tak… – powtórzyłam znowu. – Klucze schowałam do torebki i… – Nawet nie musiałam kończyć, Nate doskonale wiedział, co usiłowałam mu przekazać. Wydał z siebie dość niecodzienny dźwięk – zapewne miał on sygnalizować bezsilność – i mruknął:</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Z tobą zawsze jest tak samo! Nic się nie zmieniłaś, Adams.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">To obelga, czy może jednak subtelny komplement?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Kiedy wracają właściciele? – zapytał, majstrując coś przy drzwiach. Biedny, pewnie było mu cholernie zimno w tym krótkim rękawku. Pomyślałam sobie, że znalazłabym się w siódmym niebie, gdybym tylko nie musiała oddawać Nathanowi tej cudownej kurtki, tak bardzo przesiąkniętej jego zniewalającym zapachem.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Ano jakoś w poniedziałek.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Świetnie!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Świetnie? – zawtórowałam z nieco mniejszym entuzjazmem niż mój rozmówca. Lustrowałam uważnie Nathana; najpierw rozejrzał się dokładnie po okolicy, potem wycofał nieznacznie, by wreszcie potraktować odrapane drzwi solidnym kopnięciem. </span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">No szczęka mi opadła! Nawet mój mózg, który jeszcze chwilę temu zdawał się ucinać sobie drzemkę, pozostawiając pijaną Hayley na pastwę losu, teraz powrócił, pracując na najwyższych obrotach.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Wyważyłeś je?! Oszalałeś?! – wrzasnęłam. – Wszystko wszystkim, ale to już przesada!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Tylko zamek, Adams. Drzwi w dalszym ciągu solidnie się trzymają, gdyby ci to umknęło. </span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Patrzyłam na niego z oczami rozwartymi do granic możliwości.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Wchodzisz? Zostajesz? Czy co zamierzasz robić? Bo nie jestem pewien…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Droga do wymarzonego łóżka wcale nie należała do najprostszych, nawet z pomocą tak doświadczonego przewodnika jakim był Nate. Musieliśmy bowiem pokonać liczne przeszkody; stół, schody, krzesło. Nawet dywan wydawał się być w obecnej chwili diabelnie niebezpiecznym przedmiotem użytym przeciwko podpitej Hayley. Lecz cały ten trud, który włożyłam, by przebrnąć przez zagrażający życiu tor przeszkód, przestał mieć jakiekolwiek znaczenie w momencie, gdy moja głowa spoczęła na mięciutkiej poduszeczce.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Chcesz się napić? – Nate zapytał półszeptem, delikatnie pochylając się nade mną. Chciałam, nawet bardzo, ale zasnęłam, zanim zdążyłam mu o tym powiedzieć.</span></div>
<span style="font-family: Georgia; font-size: 16px; font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: 'Times New Roman'; font-size: small; font-style: normal; line-height: normal; text-align: start; white-space: normal;"><br /></span></span>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Pobudka stała się istną katorgą. Nie dość, że odczuwałam piekielny gorąc, to na dodatek gardło wraz z ustami wyschły na wiór. O dziwo, ból głowy postanowił sobie odpuścić i wyrównać rachunki innym razem. </span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wspomnienia z mienionego wieczoru zaczęły napływać do mnie falami i zastanawiałam się, czy istniało na świecie takie miejsce, w którym mogłabym spędzić resztę swojego nędznego życia. Boże, tak się skompromitować… I to przed kim! Przed Nathanem!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Otworzyłam oczy i aż jęknęłam, kiedy uświadomiłam sobie, że jeszcze nie wróciłam do pełnej sprawności sił. Obraz w dalszym ciągu kołysał się; to w lewo, to w prawo, jednak bez precedensu o wiele mniej, niż poprzednim razem. Zwilżyłam wargi językiem, modląc się o choćby kropelkę zbawiennego płynu.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Po twojej prawej – usłyszałam. </span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Moje modły zostały wysłuchane! Dziękuję Panie!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Spojrzałam na szafeczkę nocną i dostrzegłam to cudo; piękna, zgrabna, skąpana blaskiem poranka szklanka, po brzegi wypełniona tym, czego pragnęłam w obecnej chwili najbardziej. Nie namyślając się długo, sięgnęłam ku mojej bogini, mocno zakleszczając obie dłonie na kojąco chłodnym szkle. Do boskiego napoju dodano – jak mniemałam – tabletkę z magnezem, ponieważ musował w ten sam sposób, choć smak miał zupełnie inny – wyjątkowo specyficzny.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Gdy już zaspokoiłam pierwszy głód, wzbogacając organizm o odżywczy płyn, usiłowałam rozwikłać zagadkę piekielnego upału. Leżałam na łóżku we wczorajszych ciuchach – i w dalszym ciągu kurtce Nate’a – do tego przykryta dwoma kołdrami i kocem.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Mówiłaś, że ci zimno – usłyszałam znowu. Wtedy też dostrzegłam go; siedział nonszalancko na krześle z nogami wyciągniętymi na blacie biurka. Na kolanach trzymał laptopa. Ej! Mojego laptopa, do cholery!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Sprawdzałem, kiedy dokładnie wychodzi premiera nowego ,,Assassin’s Creed” – wyjaśnił, nawet nie zaszczycając mnie zdawkowym spojrzeniem. Zamknął klapę i odłożył elektroniczne urządzenie na bok.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Jesteś wyrocznią, że odpowiadasz na wszystkie niezadane pytania?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Uśmiechnął się delikatnie, czemu towarzyszyło charakterystyczne, chrapliwe ,,hmpf”, po czym odwrócił się ku mnie. Wzrok miał od zawsze niezwykle przenikliwy, lecz teraz owe wrażenie zdawało się pogłębić. Chociaż tkwiłam pod stosem kołder i kocy, okryta kilkoma warstwami ubrań, czułam się tak, jakbym stała przed nim zupełnie naga. Nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim – emocjonalnie. Może rzeczywiście potrafił odgadnąć każdą ludzką myśl, przewidzieć każdy, nawet najdrobniejszy gest. Dlatego właśnie bałam się spoglądać w te ciemnoniebieskie oczy, a obecny wyraz twarzy Nate’a tylko umocnił mnie w tym przekonaniu.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Renard wzruszył ramionami.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Muszę się zbierać – wyznał po chwili milczenia.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie! Nie! Nie! Nie! Nie!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Należało go jakoś zatrzymać! To mogło być nasze ostatnie spotkanie! Nathan skończył właśnie liceum i wybierał się na studia – o czym wiedziałam ze sprawdzonego źródła (czyt. Cochran), a miasto było wystarczająco wielkie, byśmy każdego dnia swobodnie mijali się na ulicy, nie mając pojęcia o obecności tej drugiej osoby. Nie chciałam zaprzepaścić szansy, która przecież nawinęła się zupełnie sama. Przeznaczenie? A nie, ja nie wierzyłam w te wszystkie bzdury…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Korzystając z okazji – zaczął, nieruchomiejąc, gdy znalazł się nieopodal drzwi. – Chciałbym cię o coś zapytać.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zbił mnie trochę z pantałyku ową nieoczekiwaną zmianą zdania. Zawrócił i usiadł na skraju łóżka, więc przesunęłam się nieco w bok, robiąc mu miejsce. Znowu otoczył mnie jego zapach; męski i zniewalający. Na policzkach miał cień zarostu – z pewnością golił się dwa razy dziennie. To śmieszne, że przecież nie dalej jak dwie godziny temu tkwiłam w jego ramionach, a teraz byłam cholernie skrępowana samą obecnością Nathana. Wzbudzał we mnie uczucia, których nazw nie potrafiłabym wymówić głośno.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nate przesunął wzrokiem po moim ciele i zatrzymał się gdzieś w okolicach dekoltu. Wyciągnął dłoń, dotykając złotej blaszki, dzięki czemu wstrząsnął mną przyjemny dreszcz.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Sądziłem, że już dawno go zgubiłaś – szepnął, a kącik jego ust uniósł się. Jednak nie był to uśmiech, jaki zazwyczaj ukazuje się się światu, gdy na myśl przychodzą przyjemne wspomnienia – wręcz przeciwnie. Od Nathana w ułamku sekundy buchnęło takim chłodem, że aż podskoczyłam i schroniłam się za kołdrą. Nate również się wzdrygnął, zaskoczony moją reakcją i naraz wszystko powróciło do normalności.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Spokojnie, mała – szepnął czule. – Nigdy fizycznie bym cię nie skrzywdził.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Fizycznie, a emocjonalnie?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Jakoś na krótko przed pożarem, rozmawiałaś może z moim ojcem? – zapytał.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Pierwsze spotkanie po wielu latach i już poruszyliśmy temat tabu? Niesamowite i jakże nieoczekiwane.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie – odparłam pewnie. – Przynajmniej niczego takiego nie pamiętam.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sam wygląd ojca Nate’a sprawiał, że trzęsłam portkami, gdy tylko wchodził do naszego domu, a co dopiero, gdyby miał się do mnie odezwać – pewnie bym się popłakała.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie dał ci czegoś?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– A może moja matka?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie, tym bardziej nie. Przepraszam, ale nie pomogę.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Trudno – mruknął pod nosem, w widoczny sposób zawiedziony taką odpowiedzią. </span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zapanowała cisza. Krępująca jak diabli.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Och, no nie!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Podobno będziesz studiował prawo – rzuciłam zupełnie niespodziewanie. Dobra, mogłam się skupić i wymyślić jakiś superinteligentny temat, a nie chwytać się brzytwy i rozpoczynać rozmowę w stylu pięćdziesięcioletniej babci. Trudno, nie chciałam tylko, żeby wychodził.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">W odpowiedzi skinął jedynie głową. Z pewnością domyślił się zagrania na zwłokę, bo zdradził go subtelny uśmiech – taki, który szczerze wielbiłam, a także taki, który był cholernie pociągający. Musiałam się zaczerwienić.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Zemścisz się? – wypaliłam, bo zwykła ciekawość okazała się silniejsza. W dalszym ciągu stąpaliśmy po wyjątkowo kruchym lodzie. Wykazałam się wielką lekkomyślnością i niedorzecznością, skacząc po nim. W następstwie zadanego pytania rysy twarzy Nathana zmieniły się diametralnie. Zezłościł się – i w zasadzie niczego innego nie powinnam była oczekiwać.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Już nie ma na kim się mścić – odparł oschle. – Chociaż to prawda, że wybrałem ten zawód tylko dlatego, by zrealizować własne cele. – To, co powiedział było dość niepokojące, ale dopiero to, co po chwili dodał, wyjątkowo mocno zakotwiczyło się w mojej pamięci. – Nie ma czegoś takiego jak sprawiedliwość, Adams – rzucił. – Sama musisz ją wymierzyć.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nate… – szepnęłam przepraszająco. Zwalczyłam pokusę dotknięcia jego ramienia.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Będziesz żałować tego, że spotkaliśmy się ponownie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Atmosfera w pokoju zrobiła się na tyle gęsta, iż można było swobodnie ciąć ją nożem, lecz wystarczyło, by Nate na nowo się odezwał, a zaraz potem owe wrażenie zniknęło bezpowrotnie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Muszę już iść – stwierdził z cichym westchnieniem. Zaskoczyły mnie nieco te jego nagłe zmiany nastrojów.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Gdzie? Do Rose? – wypaliłam znowu, czego szybciutko pożałowałam. Chciałam przecież ukryć przed nim wszystkie swoje uczucia, a tu nagle wyleciałam z takim idiotycznym pytaniem. – Nieważne. To przecież nie moja sprawa.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Skoro nieważne, to ci nie powiem. – Nie krył swojego rozbawienia. Tak, nieważne, bo ciemnoniebieskie ślepia Nate’a już dawno przejrzały mnie na wylot. Wiedział o wszystkim. O wszystkim, do cholery, i nawet nie udawał, że było inaczej. Pod wpływem jego gorącego spojrzenia wszystkie tkanki w mojej skórze rozpadały się na połowy.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Chciałabyś spróbować, co? – zapytał, przysuwając się bliżej.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– To zależy. – Zależy, czy myśleliśmy o tym samym.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wnet zatopił dłoń w moich włosach i… odpłynęłam.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Chciałabyś – mruknął delikatnie zachrypniętym głosem, potem pochylił się i najpierw poczułam ciepły oddech Nate’a, potem delikatny dotyk warg, aż wreszcie wilgoć języka. Nagła fala słodkiego pożądania, kazała mi objąć go za szyję i wbić mocno końce palców w mięśnie jego pleców. Prawdę mówiąc, sam pocałunek początkowo wychodził nam dość… nieskładnie. Niestety, ale z mojej winy – no przepraszam bardzo, ale ja nie byłam taka w prawiona w owej czynności jak on.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nathan odsunął się. </span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">No nie! No nie! Musiałam ratować sytuację!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Będzie lepiej, zobaczysz – wychrypiałam i ponownie wbiłam się w jego usta, nim zdążył zareagować w jakikolwiek sposób. Starałam się i chyba nawet pomału zaczynało mi to wychodzić. Przyciągnęłam go mocniej i przylgnęłam do niego całą sobą. Nathan w pewnym momencie pogłębił pocałunek, drażniąc moje wrażliwe zmysły aż do granic możliwości. Przez głowę przebiegało mi tysiące różnych myśli, a serce biło jak szalone. Westchnienie, które z siebie wydał, odbiło się echem w moim ciele.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">I znowu się odsunął, pozostawiając mnie w lekkim oszołomieniu. </span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">A–ale jak to? T–to już koniec?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– No, no, no… faktycznie – szepnął. – Nie kłamałaś.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nagle wstał i zaczął kierować się do wyjścia, jak gdyby nigdy nic.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Hej! Zostań! Jesteś mi coś winien – zarzuciłam mu.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Winien? – powtórzył, obracając się przez ramię. Kurczę, nie przemyślałam tego.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Wyważyłeś zamek.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dobre, dobre, może się udać!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Obroniłem cię przed Ethanem.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Och… – szepnęłam. Nie spodziewałam się. Porażka nie będzie bolała aż tak bardzo, bo wciąż miałam na sobie jego kurtkę. – Zostań – powtórzyłam. – Dopóki nie zasnę… A jak ktoś się tu włamie?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Zapewniam cię, że wszystkie złodziejaszki wróciły już do domu. I ja też bym chciał.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Proszę, szybko zasypiam.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nathan przewrócił lakonicznie oczami, mimo to podszedł do łóżka i wsunął się pod skosy kołder, gdy tylko ustąpiłam mu miejsca. Położył się na boku, podpierając na łokciu. Mimowolnie uśmiechnęłam się do niego.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Najpierw coś mi obiecasz, bachorze – powiedział i odwzajemnił gest.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nienawidzę, kiedy tak mnie nazywasz. – Udawałam naburmuszoną, chociaż w rzeczywistości wcale mi to nie przeszkadzało. Nate od zawsze cierpiał na awersję do imion, jakoś wyjątkowo rzadko ich używał, a zwłaszcza, jeżeli chodziło o ,,Hayley”. – I co niby miałabym ci obiecać?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Już coś sobie wymyślę. Nie chodzi o dziś, czy jutro. Raczej o coś w dalekiej przyszłości – odparł, będąc w podejrzanie wesołym nastroju.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie zgadzam się na nic w ciemno. – Zmarszczyłam brwi, kręcąc głową.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– To sobie pójdę.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– To szantaż! – oburzyłam się.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Zdobywam to, co chcę wszelkimi dostępnymi środkami – mówił – i dzięki temu zawsze wygrywam. Wyjątkowo mocno wierzę w obietnice.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– To też mi coś obiecaj.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Właśnie dlatego, że tak bardzo w nie wierzę, w życiu niczego takiego nie zrobię.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Wal się. – Zaczęłam się śmiać.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Okej, to na mnie już pora. – Usiadł na łóżku i zerknął na zegarek.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Poczekaj, obiecuję – powiedziałam rozbawiona. – Cokolwiek to będzie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Przecież to i tak nie miało większego znaczenia, prawda?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Potem Nate objął mnie delikatnie w pasie, a moje szczęście nie mieściło się w żadnej skali. Po raz ostatni odwróciłam się w jego kierunku, licząc na choćby jeszcze jeden, maleńki pocałunek, ale pokręcił przecząco głową. Trochę byłam zawiedziona, lecz cóż – próbować zawsze warto, zwłaszcza, kiedy miało się przy sobie takie ciacho.</span></div>
<span style="font-family: Georgia; font-size: 16px; font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: 'Times New Roman'; font-size: small; font-style: normal; line-height: normal; text-align: start; white-space: normal;"><br /></span></span>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">TERAZ…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nasza</span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> sypialnia spowita była gęstym mrokiem. Wyzuta ze wszystkich sił, z emocji, pozbawiona tego, co typowo ludzkie, siedziałam na skraju łóżka – </span><span style="font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">naszego</span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> wspólnego łóżka – ze wzrokiem zawieszonym gdzieś w przestrzeni, wsłuchując się jedynie w miarowe tykanie ściennego zegara. Nie mogłam jasno określić, jakie emocje towarzyszyły mi w ówczesnej chwili. Odczuwałam jedynie głęboką pustkę, swego rodzaju wypalenie, odrobinę zawodu, ale nic poza tym. Wylałam morze łez, o czym świadczyły zaczerwienione i opuchnięte oczy, lecz w dalszym ciągu tajemnicza siła mocno ściskała moje gardło i za nic w świecie nie zamierzała go puścić.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Położyłam się płasko na satynowej pościeli, zupełnie nieświadomie zaczynając wodzić po jej śliskiej powierzchni drżącą dłonią. Zacisnęłam powieki, wzbraniając się przed kolejnym potokiem słonych kropel, kiedy do moich nozdrzy dotarła ta charakterystyczna woń; cudowna, odurzająca, typowo męska. Przycisnęłam do policzka jedną z poduszek, chcąc poczuć owy zapach intensywniej, chcąc wyobrazić sobie Nathana takim, jakim chciałam go widzieć na co dzień; czułym, wrażliwym, wyrozumiałym, ale przede wszystkim – uśmiechniętym. Po raz kolejny dałam się ponieść wyobraźni, kreując zupełnie nową, wyidealizowaną wersję własnego męża. Gdzieś tam, głęboko w podświadomości, usilnie próbowałam wierzyć, że mimo tych wszystkich wad, nadal tkwił w nim choćby maleńki zalążek dobrego człowieka. I to właśnie ona – nadzieja – zniszczyła mnie doszczętnie. To za jej sprawą spędziłam przy boku tego despotycznego człowieka siedem długich lat, pozwalając na liczne upokorzenia. Próbowałam w jakikolwiek możliwy sposób zrozumieć jego postępowanie, dlatego usprawiedliwiałam i wybaczałam mu wszystko – a to ostatnie było chyba jednym z najgorszych błędów, które notorycznie popełniałam.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wreszcie coś musiało we mnie pęknąć. Coś się zmieniło, skończyło, straciło sens, a codzienne problemy zeszły na dalszy plan.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Będziesz żałować tego, że spotkaliśmy się ponownie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zupełnie machinalnie chwyciłam za słuchawkę od telefonu stacjonarnego. Świadomość ożyła dopiero wtedy, kiedy usłyszałam drugi sygnał połączenia. Miałam jeszcze czas, żeby się wycofać, lecz tego nie zrobiłam. Nie czułam już strachu, który przecież tak często towarzyszył mi podczas konfrontacji z Nathanem. Miałam gdzieś, co sobie pomyśli, co powie. Teraz liczyło się tylko to, co</span><span style="font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> ja</span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> chciałam mu przekazać, bo nie potrafiłam dłużej tłumić wszystkiego w sobie. Czy zrozumie? Nieistotne. Czy uszanuje? Wątpliwe.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Gdy w słuchawce zabrzmiał szósty lub, być może, siódmy sygnał, przestałam się łudzić, że w ogóle raczy odebrać. Jednak on skutecznie mnie zaskoczył, nie po raz pierwszy zresztą…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Czego znowu chcesz? – zawarczał już na wstępie. – Idę właśnie na ważne spotkanie, idiotko. Nie mam czasu, ani ochoty wysłuchiwać twojego lamentu – wysyczał.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wczoraj nie zdradził, dokąd zamierzał wyjechać, lecz z pewnością znajdował się w zupełnie innej strefie czasowej, skoro wychodził o tej porze. Tym lepiej dla mnie, Nate…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Jesteś? – Choć jego głos wciąż był niebywale szorstki, wyczułam w nim niepewność. Milczałam jeszcze przez chwilę, próbując zebrać kotłujące się myśli, a przede wszystkim przełknąć ogromną gulę, która w dalszym ciągu zalegała w moim gardle, skutecznie uniemożliwiając swobodne mówienie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Dłużej tego nie wytrzymam – szepnęłam ochryple. – Znosiłam cię przez siedem lat, Nate… Przez siedem lat znosiłam te twoje pieprzone humory, ale teraz mam już dość. Wiem, co robisz… – Pociągnęłam nosem. – Znalazłam wszystko… Chcesz zginąć? Proszę! Tylko daj mi spokój… – mówiłabym dalej, miałam mu naprawdę dużo do powiedzenia, gdybym tylko znowu nie zaniosła się płaczem.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Kochanie. – To jedno, krótkie słowo do cna przesiąknięte było sarkazmem. – Posłuchaj mnie teraz bardzo, ale to bardzo uważnie. – W tym miejscu zrobił krótką pauzę. – Mam gdzieś, co się z tobą stanie, wiesz? Istnieje tylko pewien maleńki problem… Dosłownie drobnostka, bachorze. – Zaśmiał się podle. – Bo widzisz, kiedyś coś mi obiecałaś i dopóki tego dla mnie nie zrobisz, nie pozwolę ci odejść, zrozumiałaś? Uciekaj, śmiało. – Znów ten przebrzydły śmiech. – Tylko przemyśl to sobie dokładnie, bo kiedy cię dopadnę, a uwierz mi na słowo, że z pewnością tak właśnie będzie, gorzko tego pożałujesz…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nathan – zaczęłam, przecierając rękawem opuchnięte oczy. Złość tylko we mnie wezbrała, osiągając poziom krytyczny. Postanowiłam nieco zmienić pierwotny plan i wyrazić wszystko to, co obecnie czułam, nie strzępiąc sobie przy tym zbytnio języka.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nim odezwałam się ponownie, oczami wyobraźni zobaczyłam zaskoczoną minę męża.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Posłuchaj mnie teraz uważnie, kochanie – powiedziałam, idealnie naśladując ten szyderczy ton głosu, którym zostałam obdarzona jeszcze kilka chwil temu. – PIERDOL SIĘ!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Pożałujesz…! – wysyczał, lecz nim zdążył dokończyć, rzuciłam słuchawką.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: start;">
<br /></div>
<span style="font-family: Georgia; font-size: 16px; font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br style="font-family: 'Times New Roman'; font-size: medium; font-style: normal; line-height: normal; text-align: start; white-space: normal;" /></span>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Georgia; font-size: 16px; font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">,,Ale jak mogłaś go kochać? (…)</span><br />
<span style="font-family: Georgia; font-size: 16px; font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Był dla ciebie emocjonalnie niedostępny. </span><br />
<span style="font-family: Georgia; font-size: 16px; font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Był oszustem.</span><br />
<span style="font-family: Georgia; font-size: 16px; font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Tak naprawdę nigdy,</span><br />
<span style="font-family: Georgia; font-size: 16px; font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">nawet w najbardziej romantycznej chwili,</span><br />
<span style="font-family: Georgia; font-size: 16px; font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> nie byliście razem.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Georgia; font-size: 16px; font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Więc w rzeczywistości niczego nie straciłaś.”</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Georgia; font-size: 16px; font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Emily Giffin</span></div>
<span style="font-family: Georgia; font-size: 16px; font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br style="font-family: 'Times New Roman'; font-size: medium; font-style: normal; line-height: normal; text-align: start; white-space: normal;" /></span><br />
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-weight: bold; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Od Autorki:</span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> W dalszym ciągu pełno: mnie, mnie, mnie, mnie, było, było, było, że, że, że, to, to, to, to [...], ale dajcie spokój… mam dość tego rozdziału, bo dostanę białej gorączki, więc zostawiam go tak, jak jest. >.< K. Gonciarz (mój mentor życiowy) powiedziałby zapewne: ,,Co za buractwo!”. No trudno… :D</span></span></div>
</div>
Annhttp://www.blogger.com/profile/17379511246007657638noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-8428343467269411180.post-41547763998987078382014-01-06T15:12:00.001+01:002015-02-25T22:10:53.975+01:00Rozdział II ,,O owcy, wilku i lisie"<span id="docs-internal-guid-7e1d5efd-c292-738e-542c-6cddea4c1e86"><span style="font-family: inherit;"><div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Niby jakim sposobem miałabym spokojnie przespać całą noc, mając przed oczami wydarzenia z mienionego wieczoru? Nieomylna intuicja podpowiadała mi, że był to zaledwie przedsmak zbliżających się atrakcji. </span><span style="font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">On nie jest naszym głównym problemem.</span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> O co ci chodziło, Nate?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zmarszczyłam gniewnie brwi, wspominając moment, w którym ujrzałam brudnego i poobijanego męża ostatkiem sił trzymającego się na nogach. Chwilę później po raz kolejny dzisiejszego poranka wyobraziłam sobie tę scenę, kiedy brutalnie odtrącił moją pomoc.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zaczęłam zastanawiać się nad tym, jak długo to wszystko będzie jeszcze trwało. Ile czasu przeznaczymy na udawanie, że brak jakichkolwiek zażyłości pomiędzy nami to coś zupełnie normalnego? Ile razy zagramy na wystawnych bankietach rolę wzorowego małżeństwa, aż wreszcie nadejdzie taki dzień, gdy stanąwszy naprzeciw siebie wyznamy sobie bolesną prawdę, a potem rozstaniemy się bez żalu i podążymy własną ścieżką?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nate był dla mnie wszystkim; znajomym z sąsiedztwa, przyjacielem, bratem, opiekunem, chłopakiem, narzeczonym, aż wreszcie został moim mężem. I choć relacje pomiędzy dwojgiem bliskich sobie osób powinny być coraz głębsze, w naszym przypadku stało się zupełnie odwrotnie. Renard po śmierci rodziców zmienił się diametralnie, wznosząc wokół siebie solidny mur, a kiedy zaczynałam już pomału sądzić, że ta zwarta konstrukcja stopniowo kruszeje, wtedy otoczył się ogniem, który boleśnie parzył przy każdym, nawet tym najdelikatniejszym dotyku. Nathan – mężczyzna niezdolny do okazywania jakichkolwiek pozytywnych uczuć, nie zamierzał zrezygnować z małżeństwa z pierwszą lepszą kobietą, która akurat mu się nawinęła, skoro odnosił same korzyści, trwając w takim układzie. Hayley – głupia, zaślepiona idiotka, wierząca w prawdziwą miłość, niemająca odwagi odejść od „swojego” mężczyzny, choć ten miejscami traktował ją gorzej niż bezdomnego psa. I mimo świadomości tych wszystkich straszliwych rzeczy, nadal nie zrobiła niczego, żeby cokolwiek zmienić.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Pośpiesznie przebrałam się, uczesałam, wepchnęłam wszystkie ciuchy do małej torby i przerzuciłam ją przez ramię. Zamierzałam opuścić pokój nim minie doba hotelowa, złapać taksówkę, pojechać do domu i sprawdzić, czy wszystko w porządku. Nathan nadal nie odbierał telefonu, choć po tym jak zostawiłam mu ze trzydzieści wiadomości na automatycznej sekretarce, wcale bym się nie zdziwiła, gdyby ignorował mnie celowo. Lecz była to tylko jedna z wielu możliwości, równie dobrze mogło się coś stać. To wczorajsze włamanie – a już w szczególności bójka, w którą wdał się Renard – zupełnie wytrąciło mnie z równowagi. Na wszystko zaczęłam reagować impulsywnie i straciłam trzeźwość myślenia. Za chwilę nawet najmniejszy szmer będzie napawał mnie lękiem.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Bałagan w głowie, bałagan w życiu, bałagan wszędzie tam, gdzie przebywałam. Wydałam z siebie jakiś dziwny dźwięk – ni to pomruk, ni to jęk. Pozbierałam notatki, które wczoraj porozrzucałam na tym śmiesznie dużym łóżku, próbując pouczyć się do zbliżających egzaminów. Niestety, nie pomogła czarna kawa, kąpiel czy krótki spacer. Nawet medytacja zakończyła się fiaskiem i mienionej nocy motywacja w ogóle nie nadeszła, a jedyną rzeczą, jaką udało mi się w ten sposób uzyskać, był silny ból głowy. Więc i moje wykształcenie stanęło teraz pod jednym wielkim znakiem zapytania. Zasnąć też nie dałam rady, dlatego leżałam na plecach i kilkukrotnie liczyłam pęknięcia w suficie. A kiedy i ta czynność przestała mi wychodzić, i gdy zaczęłam pomału gubić się w tych wszystkich skomplikowanych rachunkach, dreptałam niespokojnie po hotelowym pokoju, czekając na nadejście świtu.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Obie dłonie miałam zajęte, więc zamknęłam drzwi kopnięciem na tyle solidnym, że huknęły głośno i zadrżały w futrynie. Dwie starsze panie, które akurat przechadzały się korytarzem, zlustrowały moją skromną osobę nieszczególnie przychylnym wzrokiem. Hotel był na wskroś przepełniony snobistycznymi gośćmi, dlatego nieszczególnie za nim przepadałam. Nathan doskonale zdawał sobie z tego sprawę, więc pewnie po raz kolejny postanowił zrobić mi na złość, każąc przenocować w tym właśnie miejscu. Chyba doszedł do wniosku, że nie zniewolił mnie jeszcze na tyle wystarczająco, żeby sprawiło mu to oczekiwaną satysfakcję. I tak nie miałam możliwości kontrolowania czegokolwiek, bo każda moja decyzja musiała zostać rozpatrzona przez męża, a następnie zaakceptowana lub też stanowczo odrzucona. Na co dzień ciężko było sprostać jego licznym wymaganiom, dlatego narzucał swoją własną wolę, nie pytając o to, czy coś mi odpowiadało czy nie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wcisnęłam przycisk przywołujący windę i czekałam aż zjedzie na odpowiednie piętro. Gdy drzwi rozsunęły się, ujrzałam krótko obstrzyżonego, niezwykle barczystego mężczyznę w czarnym ubraniu, który już na wejściu obdarzył mnie szerokim uśmiechem. Zwróciłam uwagę na jego liczne ubytki w uzębieniu, podbite oko i podarte spodnie. Nigdy nie dzieliłam ludzi na tych lepszych czy gorszych, ale ten pan z pewnością należał do zupełnie innej bajki. Nieznajomy milczał, wlepiając we mnie swój wzrok, co na dłuższą skalę strasznie irytowało. Nie czułam się komfortowo w jego obecności, dlatego stanęłam do niego plecami, błagając o to, żebyśmy jak najszybciej znaleźli się na parterze. Pobudziła mnie myśl, że jeżeli przyjechałabym do domu nieco wcześniej, może udałoby mi się przyłapać Nathana na baraszkach z kochanką. Wtedy też podeszłabym do tej biednej kobiety, pogratulowała jej, a następnie oświadczyła, iż odchodzę i teraz ona może zająć się tym całym syfem. Może właśnie taka sytuacja dałaby mi wreszcie porządnie w twarz i skutecznie wyleczyła z chorobliwej miłości do męża. Jednak wiedziałam, że pomiędzy rzeczywistością a moją wybujałą wyobraźnią znajdowała się głęboka przepaść. Tak naprawdę, gdyby owe zdarzenie faktycznie miało kiedyś miejsce, z pewnością zalałabym się łzami i jeszcze na kolanach błagała męża o to, żeby mnie nie zostawiał. To idiotyczne, ale z pewnością tak właśnie by to wyglądało. Więc już nie wiedziałam, czy powinnam była cieszyć się z tego, że mimo wszystko Nate nie miał na boku żadnej dziwki, czy wręcz przeciwnie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kiedy na wyświetlaczu pojawiło się zero, odetchnęłam z ulgą i czekałam, aż wreszcie będę mogła opuścić to przyciasne pomieszczenie, lecz w tym samym momencie poczułam mocny ucisk na przedramieniu i po chwili grzmotnęłam ciałem o jedną ze ścian windy. Jęknęłam cicho, czując pulsujący ból w okolicach potylicy. Mężczyzna pochylił się nade mną, a z szoku otrząsnął mnie dopiero jego nieświeży oddech. Patrzyłam na zadowoloną twarz Nieznajomego z oczami rozwartymi do granic możliwości. Nie potrafiłam wykrztusić z siebie nawet jednego słowa. Ten facet był dwukrotnie większy od Nathana!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Wilk od wielu lat coś przed tobą ukrywa. Przeszukaj go – powiedział, zaciągając jakimś dziwnym akcentem. Potem obrócił się na pięcie, wcisnął odpowiedni przycisk i winda ponownie ruszyła, ale tylko na ułamek sekundy.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Wilk? – spytałam drżącym głosem, usiłując zapanować nad płytkim oddechem. Co za świr! Tak cholernie mnie nastraszyć…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Już niedługo prawda wyjdzie na jaw. Miłego dnia, pani Renard – rzucił przez ramię, posyłając mi ten obrzydliwy uśmiech, następnie pośpiesznie opuścił windę, a ja ujrzałam stado zniecierpliwionych gości, którzy gromili mnie wzrokiem. Jeżeli tak bardzo chcieli dostać się do swoich pokoi, mogli przecież skorzystać ze schodów.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wybiegłam na zewnątrz, podążając śladem Nieznajomego, choć nie miałam pojęcia, dlaczego w ogóle to zrobiłam. Spojrzałam najpierw w lewo, później w prawo, ale mężczyzna przepadł gdzieś w tłumie. Głucha na gwar panujący dookoła, biłam się z różnorodnymi myślami. Nathan po raz kolejny miał kłopoty i tym razem to ja będę musiała za to wszystko zapłacić. Wyciągnęłam telefon, już nawet wybrałam jego numer, ale stwierdziłam, że i tak zobaczymy się za niespełna godzinę, więc ponownie wrzuciłam go do torby.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Podeszła do mnie pracownica hotelu i zaczęła coś tłumaczyć, gestykulując przy tym dłońmi. Jej wargi wciąż się poruszały, lecz ja nie byłam w stanie niczego zrozumieć. Patrzyłam na zamaszyste ruchy rąk pulchnej kobiety, starając się skupić na płynących z jej karminowych ust słowach. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że przecież nie uregulowałam rachunku.</span></div>
<br /><div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Po opuszczeniu hotelu zostałam zmuszona do kilkunastominutowego czekania przy ruchliwej ulicy, zanim udało mi się wreszcie złapać wolną taksówkę. Może jednak powinnam była od razu zadzwonić do Nate’a? Już nie wiedziałam, czy ten dziwaczny facet chciał mnie tylko nastraszyć, co zresztą skutecznie mu się udało, a może po prostu ostrzec… Tak właściwie, o czym on mówił?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wilk od wielu lat coś przed tobą ukrywa. Przeszukaj go.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Siedziałam na tylnym siedzeniu nowojorskiej taryfy, przybierając nieco dziwną pozę i masując dwoma palcami skronie. To wszystko… Wszystko takie pogmatwane…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Dobrze się pani czuje? – zapytał ciepło kierowca samochodu, którego siła wyższa obdarzyła wyjątkowo kojącym tonem głosu. Gdy podniosłam głowę, zerkając we wsteczne lusterko, napotkałam parę modrych oczu w zewnętrznych kącikach przyozdobionych kilkoma maleńkimi zmarszczkami.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Zły dzień – odparłam w nieszczególnie przyjemny sposób, przenosząc wzrok na mijane przez nas budynki. – Mógłby pan się gdzieś tutaj zatrzymać?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Mężczyzna skinął głową, hamując na tyle gwałtownie, że gdybym w porę nie chwyciła rączki umieszczonej tuż nad oknem i nie zaparła się mocno nogami, porządnie grzmotnęłabym o zagłówek przedniego pasażera.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Zawsze prowadzi pan tak agresywnie? – burknęłam, sięgając prawą dłonią po portfel.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie lubi pani gwałtownych mężczyzn? – Szeroki uśmiech zakwitł na twarzy taksówkarza.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Jakoś nieszczególnie – odparłam, unosząc brwi w geście zaskoczenia. No dobrze, to było nieco dziwaczne i nie miałam zielonego pojęcia, w jaki sposób należało poprawnie zinterpretować jego słowa, więc czym prędzej zapłaciłam za kurs i opuściłam pojazd, mocno trzaskając drzwiami taksówki.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Chyba o czymś pani zapomniała! – krzyknął podstarzały kierowca, kiedy już zdołałam zrobić kilka kroków.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Jak zwykle – mruknęłam, ruszając w drogę powrotną. Zabrałam z tylnego siedzenia dwie, całkiem spore książki, a mężczyzna nie mógł się obejść bez zbędnego komentarza:</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Skoro pani taka roztrzepana, to może zainwestuje pani kiedy w jaką większą torbę, a nie… tak pani wszystko na raty nosi. – Palcem wskazał na dywanik, gdzie leżał mój telefon, a właściwie sama obudowa, bo bateria wraz z tylną klapką zawędrowały nieco dalej. Cholera, jakim cudem się tam znalazł?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– No przecież mówiłem. – Po raz kolejny usłyszałam rozbawiony głos kierowcy. Jemu zbierało się na żarty, a ja przeżywałam jeden z najgorszych dni w swoim życiu.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Czy wszyscy taksówkarze są tacy rozmowni?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Uśmiech zniknął z jego twarzy, kiedy skarciłam go spojrzeniem.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Pani faktycznie jest dziś wyjątkowo niezadowolona. – Pokręcił głową. – Przynajmniej działa? – zapytał, powracając do poważniejszego tonu.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Co za szmelc! – warknęłam, zupełnie ignorując irytującego taksówkarza, otwartą dłonią kilkukrotnie uderzając w elektroniczne urządzenie, które za nic w świecie nie zamierzało się włączyć. – Mimo wszystko, dziękuję – powiedziałam, nawiązując krótki kontakt wzrokowy ze starszym mężczyzną.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Mimo wszystko? – powtórzył, prychając. – Człowiek dobrze radzi, a ta „mimo wszystko”…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">I odjechał, a ja przeszłam na drugą stronę ulicy, by zmierzyć się z bibliotekarką, u jakiej od dawna figurowałam na szczycie czarnej listy. Spóźnialstwo jakoś nigdy mi przeszkadzało, ale osoby z mojego otoczenia miały na ten temat zupełnie inne zdanie. Znienawidzony przez studentów promotor ostatnio o tym wspomniał, kiedy oświadczyłam mu, że nie dam rady oddać pracy w wyznaczonym terminie: </span><span style="font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Pani jest chyba niepoważna! To kompletny brak odpowiedzialności!</span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> Lecz zaraz po nieoczekiwanych odwiedzinach Nate’a wszystko raptownie uległo zmianie. Tak dla jasności, to wcale go tam nie wysyłałam. Nawet nie wiedziałam, skąd dowiedział się o moich „problemach” na uczelni, skoro nawet o tym nie rozmawialiśmy. Renard po prostu musiał kontrolować wszystko, wiecznie górując nad innymi i w zależności od okoliczności nakładać poszczególne maski jak w antycznym teatrze, żeby perfekcyjnie przygotować się do odtwarzanej przez siebie roli. Idealny w każdym calu, po trupach dążący do celu – tym właśnie zdaniem można było opisać całego Nathana.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Mimo licznych prób, surowa bibliotekarka nie dała się ubłagać i musiałam zapłacić karę za zbyt długie przetrzymywanie książek. Dumnym krokiem ruszyłam między regały, czując na sobie nieprzychylne spojrzenie wrednego babsztyla. Wiedziałam o jej olbrzymiej wręcz niechęci w stosunku do mojej osoby, dlatego celowo kręciłam się po bibliotece, chcąc doszczętnie zepsuć humor i uprzykrzyć życie tej kobiecie. No i co? Przecież nie mogła mnie stąd wyrzucić, ani niczego zabronić. No może poza wydaniem pozwolenia na wypożyczenie przez nieodpowiedzialną Hayley kolejnej sterty materiałów do pisania pracy, bo tego błędu już raczej nie zamierzała nigdy popełnić.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wodząc wzrokiem po grzbietach zakurzonych książek, natknęłam się na coś dziwnego.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– </span><span style="font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Souverain</span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> – mruknęłam, marszcząc brwi. Ten tytuł coś mi mówił. Rzecz jasna jakiś idiota musiał umieścić interesującą mnie literaturę na samej górze, no jakże by inaczej. Zniesmaczona tym faktem rozejrzałam się po pomieszczeniu i póki w okolicy nie dostrzegłam nikogo podejrzanego, a z przyjemnością stwierdziłam, że urocza bibliotekarka zrobiła sobie właśnie przerwę na kawę, wskoczyłam na najniższą z półek. Wredny babsztyl zszedłby na zawał, widząc moją wspinaczkę. Wyciągnięcie owej książki nie było takim łatwym zadaniem ze względu na jej całkiem spore gabaryty. Kiedy zadanie zostało zakończone powodzeniem, zeskoczyłam i przetarłam wewnętrzną stroną dłoni złoty napis, który znajdował się na okładce. Myślałam, że zaraz się rozpadnie, bo była na tyle stara i sfatygowana, a przede wszystkim tak bogato zdobiona, jakby żywcem wyjęta z zupełnie innej epoki.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wreszcie nad moją głową zapaliła się żółta lampka! Taką samą widziałam wczoraj w gabinecie Nathana, kiedy ten zajął się ściganiem włamywacza! To chyba jednak nie było zwykłe fantasy...</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Otworzyłam ją niepewnie, licząc się z faktem, iż w każdej chwili mogła ulec autodestrukcji, a ja po raz kolejny zostanę zmuszona do zapłacenia kary za swoje wybryki. Strony były pożółkłe, zniszczone, a co najlepsze – niezapisane! Zaskoczona tym faktem przerzucałam kartkę po kartce, ale nie udało mi się znaleźć ani jednego słowa! Odniosłam wrażenie, że od wczorajszego wieczoru świat zaczął funkcjonować zupełnie inaczej niż dotychczas i tylko ja nie potrafiłam odnaleźć się w tej nowo nastałej epoce. Nadludzka siła mąciła w moim umyśle, pchając w ramiona kolejnej zbrodni i skutecznie nakłaniając do kradzieży pokrytej złotem Księgi. Być może to ta sama siła sprawiła, iż niespodziewanie runęłam na podłogę, a gdy usłyszałam wręcz niebiańsko melodyjny głos, jeszcze bardziej utwierdziłam się w tym przekonaniu.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Bardzo przepraszam! Nie chciałam!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Podnosząc się do siadu, jęknęłam cicho i kilkukrotnie zamrugałam powiekami, żeby wyostrzyć obraz. Miałam już dość tych wszystkich niespodziewanych upadków, podczas których nabijałam sobie niezliczoną ilość guzów. Dlaczego ludzie zawsze musieli na mnie wpadać? Rozumiałam, że byłam niska – przez co mało widoczna, a przede wszystkim nieszczególnie silna – ani fizycznie, ani psychicznie, no ale bez przesady!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Przepraszam, przepraszam – majaczyła – naprawdę nie chciałam.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jej słowa dudniły w moich uszach, więc zaczęłam błagać ją w myślach, żeby wreszcie przestała biadolić.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Jak na wypadek, to całkiem nieźle zostałam przez ciebie poturbowana – powiedziałam, z niemałym zdumieniem patrząc, jak kobieta w mgnieniu oka pozbierała porozrzucane wokoło przedmioty, by po chwili wcisnąć sponiewieraną torebkę w moje ręce.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dlaczego nie zostałam nigdy obdarzona takimi pokładami energii?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Przepraszam – powtórzyła raz jeszcze. Już pomału skręcało mnie w żołądku na dźwięk tego słowa.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– W porządku, przecież nic się nie stało – odparłam, a sprawczyni wypadku gwałtownie chwyciła moją dłoń, mocno ją ściskając.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Mia – rzuciła, uśmiechając się szeroko, lecz ja potrzebowałam chwili zanim uświadomiłam sobie, że to jej imię.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">No więc Mia, czy jakkolwiek inaczej nazywała się ta kobieta, była wysoką, szczupłą brunetką o naprawdę długich, prostych włosach związanych w koński ogon. Miała w sobie coś... niezwykłego. Nie wiedziałam, czy to wrażenie zostało wywołane przez jej pełen werwy sposób poruszania się, filigranową urodę, mleczną cerę, czy może wyłupiaste, niebieskie oczy, które w zależności od natężenia światła przybierały barwę fioletu.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">I jak niespodziewanie się pojawiła, tak odeszła, nie czekając na odpowiedź, podążając przed siebie z wysoko uniesioną głową i istną gracją. Wzruszyłam ramionami, obserwując ją jeszcze przez moment. Następnie zaczęłam drapać się po głowie, usiłując ustalić, jakie to czynności wykonywałam tuż przed tym nieoczekiwanym zderzeniem. Dopiero po dokładnych oględzinach miejsca wypadku uzmysłowiłam sobie pewien fakt: ten wychudzony kościotrup sprzątnął mi Księgę sprzed nosa!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Złodziejka! – wrzasnęłam, może nieco zbyt głośno, gdyż tym czynem skutecznie przykułam uwagę bibliotekarki. Wredny babsztyl zaczął wolnym krokiem podążać w kierunku regałów z książkami. Musiałam czym prędzej stąd czmychnąć, bo kobieta swoim surowym wyrazem twarzy dawała wyraźnie do zrozumienia, że już dłużej nie zamierzała tolerować mojej obecności w tym budynku. Unikając jej palącego spojrzenia, posłusznie ruszyłam do drzwi.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kiedy wyszłam na zewnątrz, zostałam oślepiona przez jasne promienie słońca, które postanowiło wreszcie wyjrzeć zza chmur, porządnie grzejąc w plecy. Kto by się spodziewał, iż dzisiejsze popołudnie będzie aż tak upalne. Ściągnęłam cienką, wiosenną kurtkę, przewieszając ją przez przedramię. Pusty żołądek co jakiś czas dawał o sobie znać, głośno domagając się jedzenia. I nic dziwnego, skoro przez to wszystko nie zjadłam ani kolacji ani śniadania. Jakoś zaspokojenie podstawowych potrzeb człowieka zupełnie wypadło mi z głowy.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ledwo zdążyłam usiąść na ławce, w ekspresowym tempie pochłaniając amerykańskiego hot doga, gdy usłyszałam dzwonek telefonu. No pięknie, teraz nagle zaczął działać? Wyciągnęłam wadliwe urządzenie i spojrzałam na wyświetlacz. O zgrozo! Mało co się nie udławiłam, kiedy zobaczyłam trzy nieodebrane połączenia od Nate’a, a prócz tego sms–a od anonimowego nadawcy:</span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">,,ZGUB OGON. KOBIETA W CZERNI. – Ł.”</span></blockquote>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zastygłam. Przez dłuższą chwilę wpatrywałam się tępym wzrokiem w treść wiadomości, od czasu do czasu mrugając powiekami. Takie żarty przestały mnie już bawić. Nie! One nigdy nie były śmieszne. Co to, kurwa, wszystko miało niby znaczyć?! Najpierw ten facet w windzie, a teraz to!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Odetchnęłam głęboko, starając się zapanować nad zszarganymi nerwami. Jeszcze wczoraj zignorowałabym tego sms–a, uznając go za mało wyszukany żart jakiegoś małolata, ale teraz… po tym wszystkim…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Tylko spokojnie – szeptałam – to tylko głupi dowcip. Tylko spokojnie… Nie zrób czegoś idiotycznego… – kolejna seria pustych słów wydobyła się z moich ust. Choć na zewnątrz wyglądałam na osobę iście opanowaną, wewnątrz trzęsłam się jak osika. To i tak był wielki wyczyn, bo zapewne w normalnych okolicznościach już zaczęłabym płakać. Możliwe, że nawet mistrz gry aktorskiej pogratulowałby mi, widząc jak niemal perfekcyjnie tłumiłam w sobie wszystkie prawdziwe emocje.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Pierwszą rzeczą, którą zrobiłam, to zerknęłam na numer nadawcy, usiłując przyswoić wszystkie cyfry. Gdy zatrzymałam wzrok na trzeciej z nich, wtedy telefon samoczynnie włączył menu główne. W dalszym ciągu, choć z trudem, zachowując względy spokój, ponownie wcisnęłam ikonkę przedstawiającą białą kopertę, lecz mimo wszelkich prób nie odnalazłam sms–a od tajemniczego Ł. Wówczas pojawiły się trzy opcje. Opcja A zakładała, że cudowne urządzenie elektroniczne postanowiło zażartować sobie z przerażonej właścicielki i, ot tak, usunąć jedną z najważniejszych wiadomości. Opcja B wyglądała już nieco groźniej; mowa tutaj o moim własnym wytworze wyobraźni, który mógł sugerować pierwsze stadium schizofrenii. Opcja C była żywcem wycięta z filmów akcji, gdzie oprawca celowo zacierał ślady, nie chcąc, by ktokolwiek do niego dotarł. I, szczerze mówiąc, to właśnie ta ostatnia możliwość najbardziej przypadła mi do gustu.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">W końcu strach gdzieś się ulotnił, jego miejsce zajęła determinacja, a ja nie musiałam już niczego przed nikim udawać. Zupełnie odprężona założyłam nogę na nogę i, jak gdyby nigdy nic, kontynuowałam konsumowanie hot doga, dyskretnie lustrując przechodniów. Wbrew pozorom dane uzyskane od niejakiego Ł były aż nadto szczegółowe. Mało kto chodził ubrany na czarno podczas panującego upału, a słowo ,,kobieta” skutecznie zawężało zakres poszukiwań.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Bujda – mruknęłam, kiedy mimo licznych starań moim oczom nie udało się wychwycić nikogo podejrzanego. Wstałam i wyrzuciłam papierek po niezdrowym jedzeniu do kosza i wtedy zupełnie niespodziewanie coś przykuło moją uwagę.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Złodziejka! – warknęłam przez zaciśnięte zęby, mierząc wściekłym spojrzeniem wychodzącą z pobliskiego sklepu Mię. – Niech cię tylko dorwę, ty… – ucięłam, dostrzegając jakże istotną rzecz. Sprawczyni ,,przypadkowego” popchnięcia, które miało miejsce w bibliotece, nosiła czarny płaszcz sięgający do połowy jej łydek. Jeżeli na co dzień tak skrupulatnie unikała wystawiania gołej skóry na słońce, nawet podczas upałów, to teraz rozumiałam skąd wzięła się ta rzadko spotykana, trupio blada cera. Mimo usprawiedliwienia, że fiołkowooka kobieta mogła lubić ciemne barwy i być miłośniczką wampiryzmu, to w dalszym ciągu zajmowała pierwsze miejsce na liście podejrzanych osób. Nathan nauczył mnie, żeby nigdy nie wierzyć w przypadkowe spotkania, a na tę kobietę natknęłam się już po raz drugi i to w tak krótkim odstępie czasu.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Po namyśle ruszyłam przed siebie, celowo wybierając boczne, mniej zatłoczone uliczki, chcąc się upewnić co do domniemanego szpiega. Kiedy obawy wreszcie znalazły swoje potwierdzenie, i gdy cudzy cień wciąż podążał za mną, spanikowałam i wbiegłam na stację metra. Mimo panującego tutaj tłumu, gdzie próżno było wypatrywać kogokolwiek, schowałam się za jednym z filarów, założyłam kurtkę, a na głowę naciągnęłam kaptur i czekałam. Po raz pierwszy tkwiłam w takiej sytuacji, więc nie miałam pojęcia, jakie czynności należało wówczas wykonać. Jak na złość ludzie zaczęli się rozpraszać, aż wreszcie została ich zaledwie garstka. Mimo tego nie opuściłam swojej kryjówki i przesiedziałam w niej dobre kilkanaście minut.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kiedy nic, absolutnie nic, się nie wydarzyło, naszła mnie przeogromna ochota, żeby porządnie grzmotnąć głową w jedną ze ścian. Byłam wściekła, że tak łatwo nabrano mnie na ten idiotyczny żart.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Opuściłam tymczasowy azyl ze skwaszoną miną. W ślimaczym tempie wdrapywałam się na kolejne stopnie schodów, a gdy wreszcie stanęłam na ich szczycie, usłyszałam sygnał nadejścia kolejnej wiadomości. Już dawno powinnam była przyjechać do domu. Po powrocie dostanę kolejną reprymendę od Nate’a i zostanę zmuszona do wysłuchiwania jego wrzasków. Kiedy sobie to uświadomiłam, mój spartaczony humor tylko się pogorszył. Depresja murowana.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wyciągnęłam telefon, niechętnie zerkając na wyświetlacz. Jeżeli to naprawdę on, to nawet nie zamierzałam odczytywać tego sms–a, a–ale… ale nie... Jakież było moje zdziwienie, kiedy znów ujrzałam to cholernie drażniące słowo: ,,nieznany”.</span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">,,UCIECZKA NIE MA ŻADNEGO SENSU. NIE WIESZ, KIM JESTEŚMY, ALE MY WIEMY, KIM JESTEŚ TY.”</span></blockquote>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Natychmiast spojrzałam na numer, licząc się z faktem, że wiadomość, tak samo jak poprzednia, mogła za chwilę zniknąć bezpowrotnie, lecz cyfry diametralnie różniły się od tych, które zdołałam zapamiętać wcześniej.</span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">,,ZAMIAST NIEPOTRZEBNIE ROZGLĄDAĆ SIĘ NA BOKI, MOGŁABYŚ CHOĆ RAZ SPOJRZEĆ W PRZÓD, GŁUPIA OWIECZKO.”</span></blockquote>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Interpretując treść sms–a zupełnie dosłownie, postanowiłam od razu skorzystać z udzielonej mi rady i postąpić według wskazówek.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Złodziejka! – syknęłam, widząc cyniczny uśmiech na twarzy Mii. Czarnowłosa kobieta znalazła sobie bezpieczne miejsce po drugiej stronie ruchliwej ulicy. Gromiłam tego pieprzonego kościotrupa iście wściekłym spojrzeniem, gdy wyciągnął z torby czarną Księgę na tyle, żebym mogła ją dostrzec, i na tyle, żeby nie spostrzegli jej inni. Zamierzałam podejść i porozmawiać z nią po swojemu, lecz wtedy samochód zaopatrzeniowy przysłonił mi widok na kilka sekund, a gdy wreszcie odjechał, już jej nie było.</span></div>
<br /><div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">W godzinach popołudniowych dotarłam wreszcie do domu, zastając srebrne audi Nate’a zaparkowane na podjeździe. Poczucie strachu powróciło i uderzyło we mnie ze zdwojoną siłą. Wolno krocząc ku drzwiom wejściowym, przełknęłam głośno ślinę, chcąc zlikwidować ogromną gulę tkwiącą w moim gardle. On był wściekły. On był cholernie wściekły! Nie miałam pojęcia, gdzie dokładnie się znajdował, lecz odnosiłam dziwne wrażenie, że mroczna aura biła z każdego miejsca, na które tylko popatrzyłam. Dotknęłam klamkę, zaciskając na niej mocno swoją drżącą dłoń i zastygając w tej pozycji na krótką chwilę. Zaczęłam nasłuchiwać, ale do moich uszu nie dotarł nawet najmniejszy szmer świadczący o cudzej obecności. I to wcale nie była dobra wiadomość. Gdyby Nathan wrócił do domu w towarzystwie jednego ze swoich ważnych, a przede wszystkim jakże wpływowych znajomych, to może nie doszłoby do żadnej kłótni. Wówczas nie podniósłby na mnie głosu. Nie odważyłby się zrobić czegoś takiego przy obcych ludziach, którzy mogli zszargać jego nienaganną reputację.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Niepewnie przekroczyłam próg tego czegoś, co większość ludzkiej populacji zwykła nazywać swoim domem, stając w przedpokoju. Dostrzegłam leżące na podłodze dwie duże torby i zmarszczyłam gniewnie brwi. Miał zamiar wyjechać? Teraz? Po tym wszystkim? Zostawić mnie zamkniętą w tych czterech ścianach zupełnie samą? A przecież nie dalej jak wczoraj mówił, że </span><span style="font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">to miejsce nie jest już bezpieczne.</span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> Dzisiejszego dnia prawdopodobnie mi grożono i to z pewnością z jego powodu, a ten po raz kolejny brał szanowne dupsko w troki i jechał w siną dal!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– NATHAN! – wrzasnęłam pod wpływem nagłego przypływu złości. Pobiegłam na górę, pokonując po dwa stopnie za jednym razem. Nic. Ani śladu męża–tyrana. – Nate? – Nie powinnam była się tak wydzierać, mogłam go tylko tym dodatkowo rozjuszyć i sprowokować.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Na powrót zeszłam na dół, ale i tam nikogo nie dostrzegłam.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nate! – wołałam, lecz za każdym razem odpowiadała mi głucha cisza. Weszłam do gabinetu i stanęłam jak wryta. Pokój został perfekcyjnie wysprzątany, a wszelkie dokumenty, które jeszcze wczorajszego wieczoru miałam okazję przeglądać, zniknęły. Półki i szuflady świeciły pustkami i gdybym nie znała męża, pomyślałabym, że oddawał całe pomieszczenie do użytku jakiejś obcej osobie. Zerknęłam na kącik pomiędzy ścianą a regałem, gdzie poprzednim razem mocowałam się z czarną Księgą, lecz i ona wyparowała, nie pozostawiając po sobie nawet nikłego śladu.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Gdzie byłaś?! – Na dźwięk tego, jakże dobrze mi znanego, lodowatego barytonu podskoczyłam w miejscu. – Czego znowu szukałaś w gabinecie?! – warknął.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zanim na niego spojrzałam, usiłowałam określić stopień jego złości. Czy był tylko lekko podenerwowany, zły–zły, czy może wściekły jak cholera. I w momencie, gdy ujrzałam zaostrzone rysy twarzy i kipiące gniewem ciemnoniebieskie oczy Nate’a, wiedziałam, że miałam do czynienia z tym najgorszym, trzecim stadium. Renard stał oparty ramieniem o framugę drzwi z rękoma skrzyżowanymi na klatce piersiowej, oczekując odpowiedzi. Musiał przyjechać do domu całkiem niedawno, bo nie zdążył zamienić czarnego garnituru na zwyczajny ciuch.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Cofnęłam się nieco, gdy zrobił kilka kroków w przód, lecz dalszą drogę ucieczki przed despotycznym mężem zablokowało mi masywne biurko, na którego skraju przysiadłam. Pokonał dzielący nas dystans w zaledwie kilku susach i zakleszczył mocno dłonie na moich nadgarstkach. Usiłował zapanować nad samym sobą, ale nie potrafił. Nie potrafił walczyć z własnym gniewem, więc zwyczajnie mu się poddawał. Sapał głośno, zupełnie jakby zaledwie minutę temu przebiegł kilkaset metrów w bardzo szybkim tempie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Tak ciężko jest ci, kurwa, odebrać!? – wybuchnął. To, że wcześniej próbowałam skontaktować się z nim ponad trzydzieści razy, kompletnie go nie interesowało. – Tak ciężko wcisnąć tą pierdoloną, zieloną słuchawkę!?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wrzeszczał, wciąż mną szarpiąc, czym sprawiał mi niemały ból, lecz ja dzielnie znosiłam to wszystko, nawet nie próbując się przed nim bronić. Gdybym zaczęła stawiać opór, tylko pogorszyłabym całą sprawę. A tak? Im szybciej zacznie, tym szybciej skończy, a później każde z nas pójdzie do innego pokoju i zajmie się swoimi sprawami.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie byłam w stanie dłużej znieść ciężaru jego spojrzenia, dlatego spuściłam wzrok, wlepiając go w śnieżnobiałą koszulę Nate’a widoczną spod rozpiętej marynarki.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Z–zepsuł się – szeptałam – nie słyszałam, kiedy dzwoniłeś.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Zepsuł!? – powtórzył, prychając i puszczając moje obolałe nadgarstki. – Dawaj go!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wyciągnęłam z kieszeni wadliwe urządzenie i podałam mu je. Renard przez moment obracał telefonem w dłoni, by po chwili rzucić nim o najbliższą ścianę.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Zwariowałeś?! – Otworzyłam usta i z niedowierzaniem patrzyłam na wyrządzone przez niego szkody.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Teraz przynajmniej wiemy, że rzeczywiście już nigdy nie zadziała.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– No i po co to wszystko?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Po co!? – krzyczał – Po to żebyś, kurwa, ruszyła leniwe dupsko do sklepu i kupiła sobie nowy! Następnym razem już nie będę dla ciebie taki miły i wyrozumiały, jasne!? – Wymachiwał palcem wskazującym przed moimi oczami. – Ja mówię, ty słuchasz. Ja każę, a ty to robisz! Czy czegoś jeszcze nie rozumiesz w tych dwóch, pierdolonych regułach!? Czy tak trudno jest je przestrzegać!?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Pokręciłam przecząco głową.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Czy coś jeszcze ciekawego masz mi do powiedzenia, bachorze?!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Niepewnie spojrzałam prosto w ciemnoniebieskie oczy męża.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Oplułeś mnie...</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nate zrobił dziwny grymas i w niebezpieczny sposób uniósł rękę, ale kiedy spostrzegł, że skuliłam się w przygotowaniu na najgorsze, raptownie ją opuścił.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie uderzę cię, idiotko! – wycedził. Jakoś dla mnie to nie była taka oczywista oczywistość. – Chociaż nie raz miałem ochotę, przyznaję. – Jego ton głosu złagodniał, a więc przeszliśmy do fazy ,,zły–zły”. Co za ulga! Wcale nie poszło aż tak źle!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Wyjeżdżasz? Znowu? – zapytałam, kiedy przeszliśmy do przedpokoju, w którym leżały dwie torby podróżne. Nathana pochłonęło pakowanie ostatnich rzeczy, więc kompletnie mnie zignorował. – Słyszysz? Mówię do ciebie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– A co? Ślepa jesteś? – odparł, zasuwając zamek błyskawiczny jednej z nich. Po chwili dźwignął się z kucków i zaczął poprawiać mankiety swojej koszuli. – Miałem zamiar zniknąć już wczoraj, ale dobrze, że ostatecznie zmieniłem zdanie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– I mimo to robisz sobie kolejne wakacje? – bardziej stwierdziłam, niż zapytałam, krzyżując ręce pod biustem.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Wakacje – prychnął. – Na tych ,,wakacjach” zarabiam pieniądze, żebyś później mogła do woli je wydawać na kolejne głupoty.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Niczego nie rozumiesz! Ostatnio zaczęły dziać się bardzo dziwne rzeczy. Najpierw w hotelu spotkałam…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Przestań znowu histeryzować! Już mam tego serdecznie dość! – na powrót zaczął krzyczeć.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Chociaż raz w życiu mógłbyś mnie wysłuchać!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie mogę! Nie mogę! A wiesz dlaczego?! Bo nadal jesteś dzieckiem! Małym, pierdolonym bobasem, którego trzeba niańczyć dwadzieścia cztery godziny na dobę! Niczego, kompletnie niczego nie potrafisz zrobić! Wiecznie tylko ryczysz! I nic! I nic poza tym! Kiedyś potkniesz się i zabijesz, przechodząc z kuchni do jadalni, bo będziesz myślała o chuj wie czym!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Tak?! Jakoś ci to nie przeszkadzało, kiedy po raz pierwszy zaciągnąłeś mnie do łóżka! – sparowałam, mierząc Nate’a iście wściekłym spojrzeniem.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Widocznie nadajesz się tylko do tej jednej rzeczy! – syknął.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Patrzyłam na niego z niedowierzaniem, nie ufając własnym uszom. Lecz owe słowa rzeczywiście padły, po raz kolejny wbijając w moje serce ostre narzędzie i rozdzierając je na strzępy.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Widzisz, kochanie? – ciągnął dalej, podchodząc bliżej. – Normalna kobieta w tym momencie dałaby mi porządnie w twarz, ale ty wolisz siedzieć w kącie, beczeć i powtarzać w kółko, jakie to życie jest dla ciebie niesprawiedliwe. Nic nie wiesz!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Użyłam całej siły, by odepchnąć go od siebie. Wycofał się, ale i zaśmiał nad wyraz podle.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Wolałabym, żebyś wtedy zdechł razem z innymi, niż miałabym teraz patrzeć na to coś, co z ciebie wyrosło! – krzyczałam, szlochając od czasu do czasu i co rusz połykając spływające po policzkach łzy.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nic nie wiesz… – warknął, zaciskając prawą dłoń na klamce.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">To prawda, nie wiedziałam, bo nigdy nikomu nie zdradził swojej największej tajemnicy. Nigdy nikomu nie powiedział, w jaki sposób udało mu się wydostać z płonącego budynku i gdzie spędził następne siedem lat, zanim niespodziewanie zawitał do Nowego Jorku.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Tak bardzo cię nienawidzę… – szepnęłam drżącym głosem zmęczona ciągłymi wrzaskami i tą całą kłótnią, rękawem bluzy ścierając słone krople. Dawniej, kiedy byłam jeszcze przekonana co do domniemanej śmierci Nathana, oddałabym wszystko, żeby choć przez ułamek sekundy usłyszeć jego głos, żeby go zobaczyć, żeby go dotknąć… – Chciałabym móc cofnąć czas...</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Ja też… Uwierz mi, że ja też… – mruknął, a po chwili głośno trzasnął drzwiami.</span></div>
<br /><div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wybiła północ, gdy rzuciłam na skraj kuchennego stolika zeszyty z notatkami. Spadły, a kartki rozsypały się po podłodze. Deptałam po nich, lecz mimo to nie zamierzałam ich pozbierać. Miałam to wszystko głęboko gdzieś. Nie mogłam spać. Nie mogłam jeść. Nie mogłam się na niczym skupić i normalnie funkcjonować. Głowa bolała od natłoku dzisiejszych atrakcji, a oczy wciąż cholernie piekły po litrach wylanych łez.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Usiadłam na blacie i spojrzałam na butelkę do połowy opróżnionej szkockiej. Nie będę piła. Nie stanę się drugim Nathanem, choć alkohol z pewnością zdusiłby mój wewnętrzny krzyk.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Renard nie sypiał po nocach, a przynajmniej nie tak, jak robili to normalni ludzie. Zwykle, żeby zregenerować siły potrzebował zaledwie krótkiej drzemki w ciągu dnia, lecz kiedy to nie wystarczało i zmęczenie dawało mu się we znaki, wówczas pił aż do utraty przytomności, a potem trwał w owym letargu przez ponad szesnaście godzin. Gdy byłam jeszcze małym dzieckiem, matka opowiedziała mi historyjkę o tym, jak to przed laty ród Nathana dopuścił się haniebnego czynu, za co został wyklęty i przepędzony. Podobno dusza jego przodków już nigdy nie mogła zaznać spokoju, nawet podczas zwykłego snu. Ale to tylko jedna z głupich legend, w którą i tak nikt nie wierzył.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Łyknęłam garść proszków, nawet dokładnie nie sprawdzając ich etykiet, lecz i one nie zdołały uśmierzyć wewnętrznego bólu. Minęła godzina, później dwie, a ja nadal tkwiłam w tym samym miejscu z kolanami podciągniętymi pod samą brodę.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Widocznie nadajesz się tylko do tej jednej rzeczy!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Ty skurwysynie! – krzyknęłam niespodziewanie, stając na równych nogach. Dyszałam głośno z wściekłości, która mną ogarnęła, a na policzkach znów poczułam tą samą wilgoć. Drżącymi dłońmi przeczesałam skołtunione włosy, pociągając nosem. Znów łypnęłam na butelkę szkockiej, ale i tym razem pokręciłam głową.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Prawym butem nadepnęłam na coś, co ewidentnie nie przypominało zwykłej kartki A4. Przesunęłam stopę i podniosłam delikatnie przybrudzoną kopertę. List nie został do nikogo zaadresowany, a jedyną rzeczą, jaką udało mi się dostrzec, była pieczątka ze słabo odbitym „Ł”. Spojrzałam w prawo, później w lewo, a następnie ponownie na przedmiot o tajemniczej zawartości.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– To chyba jakaś kpina! – warknęłam, pośpiesznie rozrywając zabezpieczenie i wyciągając małą karteczkę.</span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">„WILK CHRONI OWCĘ PRZED LISEM, PONIEWAŻ ON SAM CHCE JĄ ZJEŚĆ”*</span></blockquote>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zaś na odwrocie napisano:</span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">,,ALE LIS WIE, JAK MA PODEJŚĆ DO OWCY, ŻEBY WILK GO NIE ZAUWAŻYŁ”</span></blockquote>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wzięłam głęboki wdech i tylko przymknęłam opuchnięte powieki, jednak za nic w świecie nie spodziewałam się, że to co nieuniknione nadejdzie tak szybko…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Naraz zgasło światło, pokrywając całe wnętrze domu gęstym mrokiem. Skrzypnęły drzwi. Słyszałam głośne bicie własnego serca, a prócz tego cudze kroki; ciężkie, dudniące, wolno zmierzające w moją stronę. Zamknęłam oczy, zaciskając mocno pięści i czekałam. Czekałam, błagając o bezbolesną śmierć.</span></div>
<br /><div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">______________________________</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 40.5pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">*Przysłowie bułgarskie</span></div>
</span></span>Annhttp://www.blogger.com/profile/17379511246007657638noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-8428343467269411180.post-13053148664086341392013-10-17T23:19:00.003+02:002015-03-24T22:15:22.910+01:00Rozdział I ,,Początek"<span id="docs-internal-guid-7330000d-4da3-d394-a785-74589c3be65e"><span style="font-family: inherit;"><div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Leżałam nieruchomo na prawym boku, gdy światła samochodu zaparkowanego na podjeździe rozświetliły wnętrze sypialni. Silnik maszyny warknął raźno i zaraz potem srebrne audi pośpiesznie opuściło posesję. Wyciągnęłam przed siebie dłoń, po omacku szukając włącznika od lampki nocnej, a kiedy tylko w pokoju zrobiło się jasno, zmrużyłam oczy i zaspanym wzrokiem zerknęłam na zegarek. Czwarta nad ranem z pewnością nie była odpowiednią porą do rozpoczęcia pracy w kancelarii, wobec tego Nathan po raz kolejny musiał postarać się o urlop i wyjechać </span><span style="font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">w pilnej sprawie, do której masz się nie mieszać</span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">. Nie wiedziałam, czy tym razem opuścił mnie na dzień lub dwa, czy może nawet na kilka tygodni. Na początku martwiłam się o niego, zadawałam mu multum pytań, podejrzewałam go o najróżniejsze rzeczy – w szczególności biorąc pod uwagę możliwą niewierność męża. Bo przecież ta jego ciągła nieobecność w domu nie była czymś normalnym, zwłaszcza, kiedy po jednej z tych swoich tajemniczych eskapad wrócił cały zakrwawiony i poobijany. Dawniej z tego powodu wybuchały między nami liczne awantury. Z reguły Nate szybko się denerwował i wyżywał na przedmiotach, które akurat miał pod ręką. Ja natomiast – uciekałam do naszej sypialni, gdzie godzinami płakałam skulona w kącie. Po niespełna roku wyczerpujące kłótnie postanowiliśmy zastąpić milczeniem, a przez ostatnie miesiące Nathan skutecznie mnie unikał. Koniec naszego nieudanego małżeństwa rysował się dość wyraźnie już od bardzo dawna. Nie miałam pojęcia, co jeszcze powstrzymywało Nate’a przed wykonaniem tego ostatniego ruchu, za to doskonale wiedziałam, co kierowało mną. Powodem była miłość. Pieprzona, podstępna miłość wmawiająca cierpiącym ludziom, że jeszcze kiedyś wszystko się ułoży. To ona zmuszała mnie do ciągłego trwania u boku męża, bez względu na to ile przysparzał mi cierpienia i łez. A nadzieja, choć z roku na rok stawała się coraz mniejsza, nigdy nie zniknęła całkowicie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Usiadłam na łóżku przelotnie zerknąwszy na puste miejsce obok siebie. Już nie pamiętałam chwil, kiedy budziłam się i zasypiałam przy nim. Patrząc z perspektywy czasu na nasz kilkuletni, toksyczny związek, zaczęłam pomału dochodzić do wniosku, że tak naprawdę nigdy nie byliśmy szczęśliwi. Nigdy. Małżeństwo zawarte pod wpływem dziwnego, bliżej nieokreślonego impulsu stało się przekleństwem, największym błędem, jaki można było popełnić w życiu. </span><span style="font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Tacy młodzi i już po ślubie? A to dopiero!</span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> Nie jedna koleżanka z roku zerkała, czy aby na pewno nie chowałam za plecami czteroletniego dziecka. Niestety, żadnej z nich nie udało się niczego znaleźć.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zwykłe codzienne czynności z pewnością odciągnęłyby mnie od nieustanego myślenia o Nathanie, dlatego nie zważając na wczesną porę, energicznie zrzuciłam z siebie puszystą kołdrę i stanęłam na równych nogach. Podeszłam do komody, z której wyciągnęłam czyste ubrania, a następnie przeszłam do łazienki sąsiadującej z naszą sypialnią. Gdy tylko spostrzegłam złoty łańcuszek z napisem „Hayley” leżący na jednej z półeczek, natychmiast chwyciłam go i zawiesiłam na szyi. Wisiorek był moją najcenniejszą rzeczą, jedyną pamiątką po dawnym Nathanie. I choć z powodu swojego roztrzepania często o nim zapominałam i zostawiałam gdzie tylko popadnie, to na szczęście nigdy nie przepadł na dobre.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Głośno westchnęłam, kiedy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze; opuchnięta twarz, zaczerwienione oczy, włosy sterczące we wszystkich możliwych kierunkach. Komu mogła zaimponować kobieta średniego wzrostu o wyjątkowo przeciętnej urodzie? Nikomu, a już w szczególności nie Nathanowi.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Po kilkunastu minutach zmagań z kosmetykami oraz różnorodnymi przyrządami wreszcie doprowadziłam się do względnego porządku. Burza ciemnobrązowych, sztucznie uzyskanych loków opadła kaskadą na moje ramiona. Makijaż ograniczyłam do dokładnego wytuszowania rzęs i nałożenia na usta niewielkiej ilości bezbarwnego błyszczyka. Już od dawna zamierzałam pójść na siłownię i popracować nieco nad swoją figurą. Co prawda nie byłam jakoś szczególnie gruba, ale mogłabym zrzucić to i owo. Wysportowane ciało stało się w pewnym stopniu moim marzeniem, które, tak jak wiele innych, postanowiłam odłożyć na później.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">W kuchni paliła się mała lampka. Zapewne Nathan zapomniał ją zgasić, gdy wychodził. Pośpiesznie zrobiłam kilka kanapek z szynką i ogórkiem, a następnie wraz z pełnym talerzem przeszłam do salonu. Ze szklanego stołu uprzątnęłam zalegające notatki, czasopisma oraz różne inne zbędne rzeczy, po czym wygodnie usadowiłam się w czarnym, skórzanym fotelu. Lubiłam tutaj przesiadywać, w szczególności wieczorami, kiedy się uczyłam lub też zwyczajnie nie potrafiłam zasnąć. Włączyłam telewizor, choć wiedziałam, że o tak wczesnej porze nie mogłam liczyć na nic ciekawego. Mimo to przerzucałam beznamiętnie kanały, aż w końcu wybrałam jedną ze stacji muzycznych.</span></div>
<br /><div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">W przerwie pomiędzy wykładami wpadłam do małej restauracji sąsiadującej z uczelnią.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– A mnie to już na obiad nie zaprosisz? – usłyszałam znajomy głos. Wysoki, umięśniony mężczyzna o cudownych szmaragdowych oczach odsunął krzesło i usiadł naprzeciw mnie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Skąd mogłam wiedzieć, że będziesz chciał ze mną pójść? – zapytałam, rozglądając się na boki i niecierpliwie wyczekując chwili, kiedy kelnerka postawi przede mną talerz wypełniony naleśnikami.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Co za brutalne kłamstwo – oburzył się. – Z tobą zawsze i wszędzie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Przewróciłam lakonicznie oczami, słysząc jego słowa. Mógł sobie darować tego typu teksty, skoro doskonale wiedział, że nigdy nie byłam zwolenniczką taniego podrywu.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Steve przeczesał swoje blond włosy w taki sposób, jakby chciał z nich coś strzepać. Po chwili oparł twarz na wewnętrznej stronie dłoni i w irytujący sposób zaczął mi się przyglądać.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Masz jakieś plany na dziś?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Skłamałabym mówiąc „tak”, choć wizja spędzenia kolejnego piątku z miską popcorcu pod pachą nie była wcale aż taka zła.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Jeżeli będziesz się nudziła, to zawsze możemy gdzieś wyskoczyć.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Dziękuję za zaproszenie, Steve, ale raczej nie skorzystam.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kątem oka dostrzegłam kobietę, która na tacy niosła zamówione przeze mnie danie. Podeszła do nas i ostrożnie ustawiła wszystko na stoliku. Nie chciałam pokazać, jak bardzo byłam głodna, choć czułam, że mój żołądek niedługo pochłonie czarna dziura. Oczy mimowolnie wodziły po talerzu, jakbym tego typu danie widziała po raz pierwszy w życiu. Starając się zachować pozory, kulturalnie chwyciłam sztućce w dłonie i ukroiłam niewielki kawałek naleśnika.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Czy coś dla pana? – spytała kelnerka, szczerząc do niego zęby.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie, dziękuję.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kobieta skinęła głową i odeszła, przesadnie kręcąc biodrami, a Steve siedział bezczynnie, z uśmiechem na ustach patrząc, jak się opychałam.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Czyli nie dasz się namówić? – Znów zaczął wałkować ten sam temat. Chciałam odpowiedzieć, ale właśnie byłam w trakcie przełykania, więc po prostu pokręciłam głową.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Znamy się już tak długo – zaczął, wzdychając ciężko i krzyżując ręce na klatce piersiowej.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Rok – poprawiłam go.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– No właśnie! – Pochylił się w moją stronę. – Ciągle trzymasz mnie na dystans…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Steve…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie możesz całe życie być sama! – przerwał mi. Powinnam zaprzeczyć, ale w pewnym sensie miał rację. Byłam sama. Spuściłam wzrok i zacisnęłam mocno pięści ze złości, że znowu niepotrzebnie zaprzątałam sobie myśli Nathanem. Dlaczego to zawsze ja wyciągałam do niego rękę na zgodę po burzliwej kłótni i usiłowałam w jakikolwiek sposób uratować nasze małżeństwo?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Daj znać, kiedy zmienisz zdanie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Skinęłam głową w momencie, gdy zadzwonił telefon. Steven wyciągnął z kieszeni srebrny przedmiot, zmarszczył brwi i natychmiast odrzucił połączenie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Coś nie tak? – zapytałam, przyglądając się mu uważnie. Rzadko widywałam go podenerwowanego.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie, nic – odparł niemal szepcząc. – Muszę już iść.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zaskoczyła mnie ta jego nagła zmiana nastroju.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– A zajęcia?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Niestety, pilna sprawa, Hayley. – Wstał i przysunął krzesło do stolika. – Wpadnę jutro po notatki.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Niech będzie – odparłam, odstawiając pusty talerz na bok. Upiłam ostatni łyk chłodnej już czekolady i kilka minut po Stevenie opuściłam lokal.</span></div>
<br /><div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Do domu wróciłam późnym wieczorem. Zajęcia skończyły się wcześniej, dlatego postanowiłam odwiedzić kilka sklepów w centrum handlowym, gdzie nabyłam między innymi kolejną parę trampek. Dziewczyny z uczelni wciąż powtarzały mi, że wyglądałabym o wiele atrakcyjniej, gdybym ubierała się bardziej kobieco. </span><span style="font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Masz dwadzieścia cztery lata, Hay! Nie jesteś już dzieckiem!</span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> Nie chodziło im wyłącznie o moje zamiłowanie do sportowego obuwia. Cóż, jakoś nie przemawiały do mnie modne sukienki, szpilki, cotygodniowe wizyty u kosmetyczki czy fryzjera, a już w szczególności mocny makijaż twarzy. Nosiłam to, co lubiłam i w czym czułam się dobrze.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kiedy zamierzałam chwycić za klamkę od drzwi wejściowych, dostrzegłam, że są one uchylone. Niepewnie weszłam do środka, starając się poruszać tak cicho, na ile tylko byłam w stanie. Czyżby Nate wrócił? Nie, to nie w jego stylu, żeby przesiadywać po ciemku. Do tego miał strasznego bzika na punkcie bezpieczeństwa, więc dom zawsze musiał być zamknięty na cztery spusty. Po czterech latach małżeństwa jego nakazy weszły mi w nawyk, dlatego zaczęłam przypuszczać, że ktoś obcy mógł kręcić się po naszej posesji.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Gdy przeszłam do kuchni, szkło zaszeleściło pod moimi stopami. Wystraszona zrobiłam gwałtowny krok w tył, wówczas uderzyłam z impetem w którąś z szafek, a pod wpływem silnego bólu wrzasnęłam na całe gardło. Tym sposobem plany odnośnie bezszelestnego poruszania się całkowicie legły w gruzach.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Z gabinetu Nathana do moich uszu doszły podejrzane szmery. A więc miałam rację! Wzięłam głęboki wdech, odsuwając jedną z szuflad i chwyciłam za rękojeść największego noża, jakiego udało mi się znaleźć. Wbiegłam do pracowni i nie zapaliwszy lampki zaczęłam wymachiwać ostrzem we wszystkie strony. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że nikogo już tutaj nie było. Nie wiedziałam, czy powinnam się cieszyć, czy może żałować tego, iż nie udało mi się przyłapać włamywacza na gorącym uczynku. Odetchnęłam głęboko i położyłam dłoń na włączniku światła. Musiałam oszacować straty, a później zadzwonić na policję. A może najpierw zadzwoniłabym na policję, a później obejrzała cały dom? Chyba lepiej byłoby w pierwszej kolejności powiadomić o wszystkim Nathana…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dostrzegłam niewyraźną sylwetkę stojącą u progu drzwi. Przylgnęłam do ściany, czekając cierpliwie, aż tajemnicza postać wejdzie w głąb pomieszczenia. To mężczyzna – tylko tyle zdołałam stwierdzić, kiedy mnie minął. Szedł pewnie i nadzwyczaj cicho, aż wreszcie zatrzymał się tuż przed biurkiem. Nie widziałam, co tam robił, ponieważ ciemność skutecznie mi to uniemożliwiła. Co za fart, włamywacz stał tyłem do mnie, w dodatku nie mając pojęcia o mojej obecności w gabinecie. Umysł kazał uciekać, jednakże nieposłuszne ciało zrobiło coś zupełnie innego; znalazłam się tuż za nim i przyłożyłam stal do jego pleców. Później wszystko działo się tak szybko…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Mężczyzna odwrócił się, unieruchomił mnie, brutalnie wyrywając nóż z dłoni i przykładając go do mojej szyi. Dyszałam ciężko przerażona całym tym zajściem. Kurczowo zacisnęłam powieki, wyczekując kolejnego ruchu ze strony intruza. Tym sposobem z napastnika stałam się ofiarą. Kiedy pogodziłam się ze swoim końcem, oprawca niespodziewanie zabrał ręce i wypchnął moje drżące ciało w przód. Nie potrafiłam samodzielnie ustać na nogach, więc po raz kolejny dzisiejszego dnia upadłam z hukiem na drewnianą podłogę. Jęknęłam, tym razem ciszej niż poprzednio, a w pokoju rozbłysło światło. Oślepiona jasnym blaskiem ponownie zacisnęłam powieki, wtedy też poczułam, jak obce dłonie chwytają mnie w pasie i stawiają na równych nogach. Skołowana tymi ciągłymi zmianami pozycji, usiłowałam swój wzrok skupić w jednym punkcje.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Co ty robisz? – usłyszałam przesiąknięty gniewem baryton. </span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Chwileczkę, znałam ten głos.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nathan? – spytałam niemrawo. Mąż lustrował mnie uważnie tym swoim chłodnym spojrzeniem, wciąż chroniąc idiotkę Hayley przed kolejnym upadkiem. Chyba zamierzał coś powiedzieć, bo rozchylił nieco usta, lecz w tym samym momencie dźwięk zbijanego szkła rozniósł się echem po całym domu. Nate zniknął błyskawicznie, a ja jeszcze chwilę stałam oniemiała w miejscu, zanim ruszyłam jego śladem.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">W naszej sypialni panował kompletny chaos; poprzewracane meble, porozrzucane ubrania, pozdejmowane obrazy, a nawet rozdarty materac. Włamywacz ewidentnie czegoś szukał i to nad wyraz wnikliwie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Spojrzałam nerwowo na męża, lecz ten nie wydawał się być zaskoczony. Ignorując mnie zupełnie, podszedł do otwartego na oścież okna i przysiadł na parapecie. Miałam nadzieję, że to już koniec niespodzianek na dziś…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Skurwiel! – warknął, a kiedy skierowałam na niego swój wzrok, Nate był właśnie w trakcie wykonywania skoku z pierwszego piętra.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Zwariował! – wrzasnęłam, podbiegając do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu stał Renard. Spojrzałam w dół, mając nadzieję, że nie zastanę tam jago ciała otoczonego kałużą krwi, lecz mimo iż bacznie obserwowałam okolicę, nie dostrzegłam nikogo.</span></div>
<br /><div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nathana nie było od pół godziny. Cały ten czas przesiedziałam na schodach z twarzą schowaną w dłoniach. Przecież mogło mu się coś stać, mógł sobie coś zrobić podczas tego… nieoczekiwanego skoku. Może należało wyjść z domu i zacząć go szukać? Miałam straszny mętlik w głowie i nie potrafiłam skupić się na niczym konkretnym. To cud, że jeszcze nie zaczęłam płakać.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wreszcie postanowiłam zejść na dół, a w każdym pomieszczeniu, przez które przechodziłam, zapalałam światło. Stanęłam przed drzwiami od gabinetu, gdzie Nate trzymał wszystkie swoje kancelaryjne dokumenty. Do tej „pracowni” zaglądałam raczej sporadycznie, bo wcześniej nie widziałam potrzeby, żeby czytać jego urzędowe papierki. Tym razem było inaczej. To właśnie tutaj włamywacz zaczął swoje poszukiwania, więc chyba wypadałoby sprawdzić, czy coś zniknęło.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Korzystając z nieobecności męża wyciągnęłam stertę papierów z biurka i rzuciłam je na blat – w ten sposób mogłam się im lepiej przyjrzeć. Przekładałam kartkę po kartce i, o dziwo, nie znalazłam ani jednego wydruku z kancelarii! Tylko mapy… pełno map. Od najstarszych układów kontynentów, jakie tylko nauka znała, po szczegółowe plany miasta wykonane przez satelitę w ciągu ostatnich kilku dni. Niektóre wydruki były pokreślone i bardzo zniszczone, jakby ktoś przez dłuższy czas nosił je w kieszeni, a do kilku stron zostały doklejone małe karteczki z dokładnym opisem gleby występującej na danym terenie.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nagle dostrzegłam potężną, czarną książkę umieszczoną pomiędzy ścianą a regałem.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– </span><span style="font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Souverain</span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">* – mruknęłam, czytając złoty napis widniejący na szerokim grzbiecie. </span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">To jakieś fantasy, czy co? </span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Usilnie próbowałam ją wyciągnąć, ale widocznie bardzo polubiła swoje dotychczasowe miejsce, bo za nic w świecie nie zamierzała go opuścić.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Podskoczyłam, gdy trzasnęły drzwi wejściowe. Nathan wreszcie wrócił. Zanim opuściłam gabinet, pozamykałam wszystkie szafki, a mapy z powrotem wrzuciłam do szuflady.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Renard siedział na podłodze, dysząc ciężko, a jego śnieżnobiała koszula i dłonie ubrudzone były krwią.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Co się stało?! – zapytałam przejęta tym wszystkim, błyskawicznie podbiegając do męża. Automatycznie wyciągnęłam rękę, chcąc dotknąć posiniaczonego policzka Nate’a, lecz on natychmiast ją odepchnął, przy okazji gromiąc mnie wzrokiem. Tym czynem po raz kolejny pokazał, gdzie tak naprawdę było miejsce jego żony – z dala od niego. Nawet nie zdawał sobie sprawy, jak głęboko wbijał ostrze w moje serce i rozdzierał je na strzępy poprzez takie drobne gesty.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Renard powoli i niedbale wstał, po czym chwiejnym krokiem zaczął kierować się do kuchni. Wyraźnie utykał na prawą nogę oraz kurczowo przytrzymywał dłonią bark, skąd również wyciekała szkarłatna ciecz.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nate! – wrzasnęłam, ale tak jak się spodziewałam, nie zamierzał udzielić mi jasnej odpowiedzi na żadne pytanie. Kompletnie ignorując moją osobę, nadal podążał w tym samym kierunku, od czasu do czasu podpierając się ścian.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Coś zniknęło? Sprawdziłaś pokoje?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– I tak i nie. Właściwie to nie wiem – odparłam zgodnie z prawdą. Bo przecież codziennie bywałam świadkiem włamania, podczas którego zostawał przetrząśnięty cały dom, a mój własny mąż od czasu do czasu lubił sobie, ot tak, dla rozrywki wyskoczyć z pierwszego piętra w pogoni za złodziejaszkiem, by później wrócić po godzinnej nieobecności nieco poobijany i zakrwawiony. Przecież to norma. W tym miejscu powinnam jeszcze wzruszyć beznamiętnie ramionami. – Mam zadzwonić na policję?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Niby po co? Są bezużyteczni – warknął. Ależ oczywiście… głupia ja. Jak w ogóle mogłam wziąć taką możliwość pod uwagę? Przecież mój porywczy mąż za nic w świecie nie potrafiący panować nad swoim gniewem, lepiej się wszystkim zajmował.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nathan usiadł na kuchennym blacie, odkręcił wodę i przemył twarz, ja za to zajęłam miejsce przy stole w jadalni.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Patrzysz na mnie tak, jakbyś naprawdę myślała, że go zabiłem. – Zaśmiał się ironicznie. Nienawidziłam tych jego parszywych, aroganckich uśmieszków. Wyglądał wtedy przerażająco.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– To takie zabawne? – zapytałam, marszcząc brwi. – Już niczym mnie nie zaskoczysz, Nate.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Jeszcze się zdziwisz – mruknął, raptownie poważniejąc i przenikając mnie tymi swoimi ciemnoniebieskimi oczami.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Skąd ta krew? Jak ty w ogóle możesz być prawnikiem? To przecież niedorzeczne.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Pogrążona we własnych myślach rysowałam palcem różne obrazy na blacie stołu. Boże, przecież ci wszyscy ludzie, z którymi pracował, nie mieli pojęcia, kim tak naprawdę był Nathan… Tuż obok nich chodził psychopata, a oni uważali go za porządnego, przyzwoitego człowieka. I męża! Za przyzwoitego, kochającego męża! Renard za swoje role powinien otrzymać Oscara.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Posłuchaj. – Podszedł do mnie. – Od dziś ten mężczyzna ma podłużną bliznę na lewym policzku... Ale to nie on jest naszym głównym problemem…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Jakim problemem? Nate, co ty zrobiłeś? – jęknęłam, chowając twarz w dłoniach.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Słyszysz?! To cholernie ważne! – krzyknął.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Jak mogę nie słyszeć, kiedy drzesz mi się do ucha?!</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Przez chwilę gromiłam go wzrokiem, lecz odwróciłam szybko głowę, kiedy do moich oczu zaczęły napływać łzy. Nathan milczał, kładąc jakiś przedmiot na stole. Spojrzałam zaskoczona na plik banknotów, a następnie na niego.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Prześpij się dzisiaj w hotelu – powiedział. – Porozmawiamy jutro.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Mam nadzieję, że to już koniec.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– To nawet nie jest początek – mruknął.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Co to ma niby znaczyć?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Renard w odpowiedzi trzasnął drzwiami wyjściowymi.</span></div>
<br /><div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">WTEDY…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Mieszkałam w Bend w stanie Oregon, a właściwie na jego przedmieściach. Rodzice odkąd tylko sięgałam pamięcią utrzymywali bliskie stosunki z naszymi sąsiadami – państwem Renard. Jako, że spędzaliśmy wspólnie mnóstwo czasu, udało mi się zaprzyjaźnić z ich synem – Nathanem. Wtedy był jeszcze dzieckiem, zawsze uśmiechniętym i przepełnionym optymizmem.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Miałam może z dziesięć lat, kiedy nocą z dwudziestego czwartego na dwudziestego piątego grudnia dom państwa Renard doszczętnie spłonął. Budynek zbyt szybko pochłonęły płomienie, by śpiący w nim domownicy mogli się w porę z niego wydostać. I wtedy zmieniło się wszystko…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Następnego dnia po budynku nie pozostał nawet ślad, a mieszkańcy zaczęli zachowywać się tak, jakby Renardowie nigdy nie istnieli. Niczego z tego nie rozumiałam, jednakże byłam tylko małym dzieckiem, z którym nikt nie zamierzał się dzielić żadnymi informacjami. Bo niby po co? Rodzice pochłonięci pracą nie zwracali na mnie uwagi. A ja? Ja postanowiłam skupić się na nauce i po kilku latach wyjechać jak najdalej od cholernego Bend. Nie szukałam przyjaciół. Miałam jednego i straciłam go w najgorszy z możliwych sposobów. Czasem wyobrażałam sobie, że wciąż przy mnie był i pouczał, kiedy po raz kolejny niezdarna Hayley zrobiła coś nie tak. Wiele razy zastanawiałam się nad tym, co mogłabym mu powiedzieć, gdyby w jakiś cudowny sposób wrócił.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Przenosząc się do szkoły w Nowym Jorku poznałam nowy, wielki świat, który skutecznie mi zaimponował. Pierwsze półrocze pierwszej klasy było istnym koszmarem, ale jako przyszła studentka historii musiałam otrzymać świadectwo z dobrymi ocenami.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Tuż po przerwie świątecznej cała szkoła huczała o nowym trzecioklasiście. Dziewczyny skakały z radości, że po okolicy kręcił się kolejny przystojny chłopak. </span><span style="font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jest cudowny, no mówię ci! </span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Mnie jakoś szczególnie to nie interesowało, więc nie starałam się nawet dowiedzieć, kto w tak krótkim czasie stał się bożyszczem nastolatek.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Później plotki zmieniły swój charakter. </span><span style="font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie wiadomo skąd pochodzi, gdzie mieszka. Nic. Kompletnie nic. Jakby narodził się na nowo. Rozumiesz? </span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Oczywiście, że rozumiałam, lecz najzwyczajniej w świecie miałam to gdzieś.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dopiero, kiedy na jednym z apeli padło nazwisko Renard, zemdlałam.</span></div>
<br /><div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.6pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">______________________________</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">
<span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">*</span><span style="font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Souverain</span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> – tutaj: Suweren (w średniowieczu niezależny władca niepodlegający niczyjej zwierzchności)</span></div>
</span></span>Annhttp://www.blogger.com/profile/17379511246007657638noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-8428343467269411180.post-68603219805867577792013-09-15T23:40:00.000+02:002015-02-25T20:06:44.317+01:00Prolog<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.45pt;">
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: inherit;">Na
początku panowała ciemność, błoga cisza i spokój. Gruba kołdra szczelnie
opatulała drobne ciało pogrążonej we śnie dziewczynki. Smuga pomarańczowo–żółtego
światła wdarła się poprzez zasłony do wnętrza pokoiku, choć do wschodu słońca
pozostało jeszcze kilka godzin.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: inherit;">Naraz
błogą ciszę przerwał rozpaczliwy krzyk, ciemność ustąpiła miejsca jasności, spokój
przerodził się w chaos…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: inherit;">Dziecięce
powieki powoli zaczęły się unosić, ukazując światu ciemnobrązowe, zaspane oczy.
Bose stópki dotknęły zimnej podłogi, by po chwili małymi kroczkami doprowadzić
swoją właścicielkę do niewielkiego okna. Prawa dłoń chwyciła mocno za gruby
materiał zasłony, odsuwając ją na bok.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: inherit;">Wzrok
chłonął dramat rozgrywający się tuż za cienką szybą. Przerażona dziewczynka
patrzyła, jak ogień zamieniał w popiół wszystko to, co spotkał na swojej
drodze. Patrzyła, gdy w płomieniach umierały bliskie jej sercu osoby. Słyszała
krzyki </span><span style="text-indent: 47.2666664123535px;">–</span><span style="font-family: inherit;"> rozpaczliwe nawoływanie o pomoc. Widziała ludzi, którzy ze wszystkich sił starali się zapanować nad rozszalałym żywiołem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: inherit;">Ciepła matczyna dłoń delikatnym ruchem zasłoniła oczy dziecku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: inherit;">–
Ćśś… – szepnęła kojącym głosem. – Już wszystko w porządku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: inherit;">A
potem, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, znów panowała ciemność,
błoga cisza i spokój…</span></div>
</div>
</div>
Annhttp://www.blogger.com/profile/17379511246007657638noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-8428343467269411180.post-49106742474296105692013-09-14T18:38:00.001+02:002016-01-18T17:31:52.344+01:00Wasza twórczość<div style="text-align: center;">
<a href="http://norowa-reta.blogspot.com/"><span style="font-family: inherit;">Norowa Reta</span></a><br />
<a href="http://shannaro-ss.blogspot.com/"><span style="font-family: inherit;">Shannaro</span></a><br />
<a href="http://shattered-feelings.blogspot.co.uk/"><span style="font-family: inherit;">Shattered Feelings</span></a></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><a href="http://naruto-friends-or-foes.blogspot.com/">NFOF</a> (przeredagowywane)</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><a href="http://bonds-ss.blogspot.com/">Bonds</a> (zakończone)</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><a href="http://sugi.blog.onet.pl/">Sugi</a> (zakończone)</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><a href="http://shoya.blog.onet.pl/">Shoya</a> (zakończone)</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><a href="http://higami.blog.onet.pl/">Higami</a> (zakończone)</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;">by <b>Miku-chan</b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div>
<div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://totsuzen.blogspot.com/"><span style="font-family: inherit;">Totsuzen</span></a></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://get-around-this.blogspot.com/"><span style="font-family: inherit;">Get Around This</span></a></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><a href="http://ai-no-ibuki.blogspot.com/">Ai No Ibuki</a> (zakończone)</span></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><a href="http://secret-of-happiness-ss.blogspot.com/">Secret Of Happiness</a> (zakończone)</span><br />
<a href="http://thousand-shades-of-love.blogspot.com/"><span style="font-family: inherit;">Thousand Shades Of Love</span></a></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;">by <b>Akemii</b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;"><a href="http://www.nine-crimes-ss.blogspot.com/">Nine Crimes</a> (zakończone)</span></div>
<div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><a href="http://www.carousel-of-chances-ss.blogspot.com/">Carousel Of Chances</a> (zakończone)</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><a href="http://uchiha-kyodai.blogspot.com/">Uchiha Kyodai</a> (zakończone)</span></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;">by <span class="FJ9Y4"><b>Sheeiren Imai</b></span></span><br />
<span class="FJ9Y4" style="font-family: inherit;"><b><br /></b></span></div>
<div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://serufu-saabisu.mylog.pl/"><span style="font-family: inherit;">Serufu Saabisu</span></a></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;">by <b>Enpi</b></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><b><br /></b><a href="http://dziewczyna-ktora-zyje.blogspot.com/">Dziewczyna, Która Żyje</a><br /><a href="http://troublesome--love.blogspot.com/">Troublesome Love</a></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><a href="http://nakanaide-ss.blogspot.com/">Nakanaide</a> (zakończone)</span><br />
<span style="font-family: inherit;">by<b> Chusteczka Aha</b></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><b><br /></b><a href="http://bo-milosc-ocala.blog.onet.pl/">Bo Miłość Ocala</a></span><br />
<span style="font-family: inherit;">by <b>Shiloh</b></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><b><br /></b><a href="http://pocalunek-zla.blogspot.com/">Pocałunek Zła</a></span><br />
<span style="font-family: inherit;">by <b>Roxanne</b></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: inherit;">SZABLONIARNIE:</span></b><br />
<b><span style="font-family: inherit;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://szablonownica.blogspot.com/"><span style="font-family: inherit;">Szablonownica</span></a></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://zaczarowane-szablony.blogspot.com/"><span style="font-family: inherit;">Zaczarowane Szablony</span></a><br />
<a href="http://zatracone-dusze.blogspot.com/"><span style="font-family: inherit;">Zatracone Dusze</span></a></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: inherit;">SPISY:</span></b><br />
<span style="font-family: inherit;"><b><br /></b><a href="http://rejestr-blogow.blogspot.com/">Rejestr Blogów</a></span><br />
<a href="http://katalog-opowiadan.blogspot.com/"><span style="font-family: inherit;">Katalog Opowiadań</span></a><br />
<a href="http://katalogowo.blogspot.com/"><span style="font-family: inherit;">Katalogowo</span></a><br />
<a href="http://ministerstwo-ff-o-naruto.blogspot.com/"><span style="font-family: inherit;">Ministerstwo FF o Naruto</span></a><br />
<a href="http://spis-ff-o-naruto.blogspot.com/"><span style="font-family: inherit;">Spis FF o Naruto</span></a><br />
<a href="http://katalog-naruto.blogspot.com/"><span style="font-family: inherit;">Katalog Naruto</span></a><br />
<a href="http://swiat-blogow-narutomania.blogspot.com/"><span style="font-family: inherit;">Świat Blogów Narutomania</span></a><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /><b>POMOCNE:</b></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><b><br /></b><a href="http://tajemniczy--ogrod.blogspot.com/">Tajemniczy Ogród</a></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><a href="http://gdzie-wydac.blogspot.com/">Gdzie Wydać</a></span><br />
<a href="http://betowanie.blogspot.com/">Betowanie</a><br />
<br />
<b>OCENIALNIE:</b><br />
<b><br /></b>
<a href="http://z-naszej-perspektywy.blogspot.com/">Z Naszej Perspektywy</a></div>
Annhttp://www.blogger.com/profile/17379511246007657638noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8428343467269411180.post-60756294406546417722013-09-14T18:38:00.000+02:002015-04-25T18:48:58.614+02:00Kontakt<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.facebook.com/pages/Black_Cloud/583543738372438"><b><span style="font-family: inherit;">FACEBOOK</span></b></a></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://twitter.com/rysiowa"><b><span style="font-family: inherit;">TWITTER</span></b></a></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<b><a href="http://ask.fm/ann_lynx"><span style="font-family: inherit;">ASK</span></a></b><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: inherit;">E-MAIL:</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;">what1@onet.eu</span></div>
Annhttp://www.blogger.com/profile/17379511246007657638noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8428343467269411180.post-89584949419881050182013-09-14T18:35:00.000+02:002016-12-07T02:24:24.894+01:00Epizody<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiv7-_kLBMNhB9kk-j1ozrnreJQTiQc2j3PbmMq0P-f1COFjdffV8iIGImjcBxGPHR47IxrGOM6g0Wa_Czv3lFeTPe4pueE61rPskxRAjOtIB2bB-jEy9EDH19Vhir22cuu0m4cH5tiQyI/s1600/HH-ok%C5%82adKa.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiv7-_kLBMNhB9kk-j1ozrnreJQTiQc2j3PbmMq0P-f1COFjdffV8iIGImjcBxGPHR47IxrGOM6g0Wa_Czv3lFeTPe4pueE61rPskxRAjOtIB2bB-jEy9EDH19Vhir22cuu0m4cH5tiQyI/s1600/HH-ok%C5%82adKa.png" width="288" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://blue--jewel.blogspot.com/2013/09/sowem-wstepu.html">SŁOWEM WSTĘPU...</a><br />
<br />
<a href="http://blue--jewel.blogspot.com/2013/09/prolog.html">PROLOG</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://blue--jewel.blogspot.com/2013/10/rozdzia-i-poczatek.html">ROZDZIAŁ I ,,POCZĄTEK"</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://blue--jewel.blogspot.com/2014/01/rozdzia-ii-o-owcy-wilku-i-lisie.html">ROZDZIAŁ II ,,O OWCY, WILKU I LISIE"</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://blue--jewel.blogspot.com/2014/04/rozdzia-iii-w-wilczej-norze.html">ROZDZIAŁ III ,,W WILCZEJ NORZE"</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://blue--jewel.blogspot.com/2015/10/rozdzia-iv-nieoczywiste.html">ROZDZIAŁ IV ,,NIEOCZYWISTE"</a><br />
<br />
<strike>ROZDZIAŁ V ,,SEZON NA ŁOWY"</strike></div>
<div style="text-align: center;">
<strike><br /></strike></div>
<div style="text-align: center;">
<strike>ROZDZIAŁ VI ,,O WILKU MOWA, A WILK TUTAJ"</strike></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
*</div>
Annhttp://www.blogger.com/profile/17379511246007657638noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8428343467269411180.post-38441398232534033832013-09-13T00:14:00.000+02:002015-11-05T00:15:57.813+01:00Słowem wstępu...<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-style: italic; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Blue Jewel </span><span style="background-color: transparent; color: black; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">jest przeredagowanym opowiadaniem z lat 2009-2010, które po raz pierwszy pojawiło się jeszcze na platformie Onet. Wówczas doczekało się zaledwie piętnastu rozdziałów z pierwszej części pt. ,,Ponad wodospadem”, chociaż początkowo planowałam jeszcze kolejne dwie: ,,Grę uczuć” i “Wyrwę”. Niestety, ale opowiadanie dość mocno kulało pod względem stylistycznym, jak również tym fabularnym. Mimo wszystko (o dziwo!) historia o nieporadnej, płaczliwej studentce i jej despotycznym mężu przypadła Wam do gustu na tyle, że postanowiłam ją nieco odświeżyć i ponownie pokazać. Żeby nie stracić zbyt wielu starych czytelników, opowiadanie przeniosłam, używając dawnego tytułu, chociaż, szczerze mówiąc, teraz z przeogromną chęcią bym go zmieniła na coś bardziej wyszukanego, a przede wszystkim – polskiego. Niemniej jednak skrót </span><span style="background-color: transparent; color: black; font-style: italic; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">BJ </span><span style="background-color: transparent; color: black; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">dość szybko zdążył się przyjąć, więc chyba nie pozostawiliście mi już zbyt wielkiego wyboru. :)</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="background-color: transparent; color: black; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Wielu osobom mogłoby się wydawać, że pewne wątki są troszkę jakby nielogiczne, że to i owo się ze sobą nie łączy, że główna bohaterka ma wiele wad, że czasem w opowiadaniu pojawiają się rzeczy, które mogłabym pominąć, bo ,,na siłę rozciągasz opowiadanie”, lecz z biegiem czasu zobaczycie, iż nie jest to do końca prawda, ponieważ losy bohaterów są naprawdę detalicznie zaplanowane i nawet te najbardziej błahe rzeczy, są w rzeczywistości bardzo istotne dla dalszego rozwoju fabuły. Z mojego punktu widzenia opowiadanie zostało zakończone już przed dwoma laty, jeżeli mogłabym w ten sposób to ująć, kiedy w zeszycie postawiłam ostatnią kropkę, rozpisując calusieńki, szczegółowy plan opowiadania – i raczej nie zamierzam go zmienić, nawet w minimalnym stopniu.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="background-color: transparent; color: black; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Każdy bohater będzie posiadał swój indywidualny zestaw cech (dajcie tylko rozwinąć się opowiadaniu, bo w kilku rozdziałach nie da się tego przedstawić), każdy z nich ma mieć zalety, jak i multum wad. Bo o to właśnie chodzi. Nie można kreować ideałów, które przecież nigdy nie istniały i nigdy istnieć nie będą. Każdy z nas jest inny, każdy z nas inaczej zareagowałby na daną sytuację, każdy ma specyficzny sposób myślenia i każdy posiada własne cele i priorytety. W sytuacjach stresujących, w sytuacjach gdzie kierują nami głównie emocje, nie można więc wymagać od danego bohatera trzeźwego, logicznego myślenia, bo to nie zawsze jest możliwe. Świat nie składa się wyłącznie z bieli i czerni. U mnie nie istnieje coś takiego, jak ,,dobry bohater” czy ,,zły bohater” – to jedynie kwestia perspektywy, własnego osądu.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="background-color: transparent; color: black; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Często też słyszałam, że mój styl pisania jest nieco męczący, chociaż argumenty popierające dany zarzut były różnorodne – a to za patetycznie, a to za długie zdania, a to za dużo wyszukanych słów itd. Przyjęłam do wiadomości i sumiennie staram się nad tym wszystkim panować (nie zawsze wychodzi). Warto też dodać, iż początkowo pisanie było tylko luźną formą terapii, a dokładniej – walką z dysortografią, dlatego też zaczynając przygodę z blogami, nie skupiałam się jakoś szczególnie na samej fabule. Całe szczęście, dość szybko przerodziło się to w hobby i teraz, po tylu latach, nadal gdzieś tam istnieję i staram się nieustannie rozwijać.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="background-color: transparent; color: black; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Jeżeli gdzieś tam ktoś kiedykolwiek zainteresuje się moimi wypocinami, chociaż na chwilę oderwie się od rzeczywistości, chociaż na ułamek sekundy zaśmieje się lub nawet wzruszy, będę się z tego powodu przeogromnie cieszyła. Nawet, jeżeli dana osoba do końca pozostanie anonimowa, to chcę, żebyście mieli świadomość, że opowiadanie właśnie spełniło swoją funkcję.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 41.25pt;">
<span style="background-color: transparent; color: black; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Cóż, teraz nie pozostało mi nic innego, jak zaprosić Cię do czytania…</span></span></div>
Annhttp://www.blogger.com/profile/17379511246007657638noreply@blogger.com